Publikujemy listę Osób, które zmarły na granicy polsko-białoruskiej w efekcie wycieńczenia lub utonięcia.
Spis jest niepełny, będziemy się starali go uściślać. Zapisywaliśmy nazwiska Ofiar na podstawie danych zebranych z cmentarzy (w Bohonikach, Sokółce, Krynkach i Białowieży), na podstawie komunikatów policji i prokuratury (przede wszystkim Prokuratury Okręgowej w Suwałkach), a także na podstawie informacji prasowych i medialnych (np. z profili FB „Czaban robi raban” i Grupy Granica). Braliśmy pod uwagę również strony białoruskie, m.in. portal Państwowego Komitetu Granicznego Republiki Białorusi. Mamy świadomość ograniczonej wiarygodności tego źródła, niemniej dane o ludziach zmarłych po stronie białoruskiej uznajemy za prawdziwe i włączamy do naszej listy (wszystkie z roku 2023, z 10 kwietnia, 6 maja, 6 czerwca). Jedna z ofiar, 25-letni Irakijczyk zmarł po dotarciu do Niemiec, w Brandenburgii, tuż po przekroczeniu polskiej granicy. Mimo pogarszającego się stanu zdrowia kurier odmówił odwiezienia go do szpitala.
Lista pokazuje relatywnie mało odnalezionych ofiar z najdramatyczniejszego czasu kryzysu, czyli od późnej jesieni 2021 do wiosny 2022 roku. Uchodźcy tkwili wówczas w pułapce, której nie mogli wcześniej przewidzieć, natomiast grupy pomagające wraz z Medykami na Granicy nie miały dostępu do tzw. strefy zamkniętej. Pomimo mroźnej zimy tereny nadgraniczne były pełne ukrywających się w lasach uchodźców. Wolontariusze wyciągali ich także z bagien.
Prosimy o informacje o ewentualnych nieścisłościach w zamieszczonych danych. Listę śmierci będziemy starali się uzupełniać. W chwili publikacji (26 czerwca 2023) zebraliśmy 42 ofiary. W przestrzeni medialnej pojawiała się wówczas liczba 49, ale nie była ona poparta wyliczeniem zmarłych. Obecna wersja listy (wrzesień 2023) uwzględnia ofiary zmarłe po 26 czerwca.
Oprócz spisu z lapidarnymi informacjami zamieszczamy także rozszerzoną wersję pliku z zebranymi cytatami z mediów. Zwykle uzupełniają się wzajemnie, czasem są ze sobą w sprzeczności, których nie rozstrzygamy.
Urszula Glensk i Krzysztof Pyclik
LISTA OFIAR KATASTROFY HUMANITARNEJ NA GRANICY POLSKO-BIAŁORUSKIEJ
1. 18/19 września 2021
Ahmed Hamed al-Zabhawi z Syrii, 29 lat, ojciec dwóch dwuletnich córek, ekonomista, Frącki (gmina Giby, powiat Sejny)
2. 19 września 2021
czarnoskóry mężczyzna o nieznanej tożsamości (grób w Sokółce)
3. 19 września 2021
Wafaa Kamal z Iraku, 38 lat, studiowała sztukę użytkową na Uniwersytecie w Bagdadzie. Znaleziona po stronie białoruskiej we wsi Leśne (Lesnoje) w okolicach Kanału Augustowskiego nieopodal śluzy Kurzyniec (obwód grodzieński), według polskich służb kobieta zmarła po stronie białoruskiej, Białorusini twierdzą, że Polacy przeciągnęli ją drugą stronę kanału.
4. 19 września 2021
Mustafa Mohammed Murshed al-Raimi z Jemenu, lat 37, osierocił dwójkę dzieci, był księgowym, pochowany na mizarze w Bohonikach
5. 24 września 2021
mężczyzna z Iraku, 500 metrów od linii granicznej z Białorusią w okolicy miejscowości Chworościany (gmina Nowy Dwór, powiat Sokółka)
6. 24 września 2021
chłopiec z Iraku, 16 lat, znaleziony po stronie białoruskiej, push-backowany wcześniej z Polski
7. 13 października 2021
Issa Jerjos z Syrii, 24 lata, pole koło wsi Klimówka (gmina Kuźnica, powiat Sokółka)
8. 19 października 2021
Ahmad al-Hasan z Syrii, 19 lat, utonął w Bugu, pochowany 15 listopada 2021 w Bohonikach
9. 22 października 2021
mężczyzna około 30 lat, znaleziony koło wsi Kuścińce (gmina Kuźnica, powiat Sokółka) w strefie stanu wyjątkowego. Tomasz Krupa powiedział, że „policjanci nie znaleźli przy ciele dokumentów, stąd trudno ustalić, kim był mężczyzna i jak znalazł się na tym zalesionym terenie”. Według późniejszej informacji „Gazety Wyborczej” (23 lutego 2022) mężczyzna pochodził ze Sri Lanki. Pochowany 18 listopada 2021 w Bohonikach.
10. 1 listopada 2021
Gaelan Dler z Iraku, 25 lat
11. 8 lub 10 listopada 2021
Rajaa Hasan Hasan, 43 lata, kobieta pochodzenia syryjsko-palestyńskiego
12. 10 listopada 2021
14-letni Kurd, zmarł po stronie białoruskiej nieopodal Kuźnicy, zabrany do szpitala przez pograniczników białoruskich
13. 12 listopada 2021
mężczyzna z Syrii, 20 lat, kompleks leśny Leśnictwa Borowina Nadleśnictwa Bielsk w pobliżu Wólki Terechowskiej (gmina Czeremcha, powiat Hajnówka)
14. 23 listopada 2021
Kawa Anwar Mahmud al-Jaf, Kurd z Iraku (Sulejmanija), 25 lat, 6 push-backów (informacja występująca na klepsydrach Grupy Granica. Według InfoMigrants zmarł w Niemczech w lesie w okolicach Guben, Brandenburgia)
15. 3 grudnia 2021
Avin Irfan Zahir, Kurdyjka, 38 lat, matka 5 dzieci, zmarła w szpitalu w Hajnówce po 3 tygodniach walki o jej życie. Była w 6 miesiącu ciąży, dziecko pochowane zostało jako Halikari Dhaker w Bohonikach 23 listopada 2021.
16. 7 grudnia 2021
mężczyzna nigeryjskim paszportem, Olchówka (gmina Narewka, powiat Hajnówka)
17. 24 stycznia 2022
Ciało człowieka odnalezione w lesie w strefie zamkniętej
18. 12 lutego 2022,
Ahmed z Jemenu, 26 lat, znaleziony w Puszczy Białowieskiej
19. 21 lutego 2022
Jemeńczyk, okolice wsi Topiło (powiat Hajnówka), informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach
20. 14 marca 2022
NN ciało odnalezione w Narewce (informacja dyrektora szpitala w Hajnówce Tomasza Misiuka)
21. 24 marca 2022
Yassin Sattar Jabr, Irakijczyk, leśnictwo Grudki, nadleśnictwo Białowieża (informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach)
22. 29 lipca 2022
Egipcjanin, utonął w rzece Świsłocz w miejscowości Rudaki, gmina Krynki, (informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach)
23. 3 października 2022
Sidding Musa Hamid Eisa z Sudanu, utonął w rzece Świsłocz, pochowany w Bohonikach
24. 25 października 2022
Irakijczyk, utonął w rzece Świsłocz, gmina Krynki, (informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach)
25. 27 grudnia 2022
kobieta z Syrii, 30 lat, znaleziona po stronie białoruskiej
26. Styczeń 2023
Tawfik al-Hasziri (Tawfik Ali Omar Ahmed al-Hashiri) z Jemenu, miał 31 lat. Z treści klepsydry Grupy Granica można sądzić, że zmarł po stronie białoruskiej: „Z żalem zawiadamiany, że w styczniu 2023 roku niedaleko od polskiej granicy znaleziono ciało. Zmarły Tawfik al-Hasziri miał 31 lat, pochodził z Jemenu. Uciekając przed wojną, która niszczy jego kraj, zamarzł na polsko-białoruskiej granicy”. Kwerenda w rosyjskojęzycznych źródłach nie przyniosła rezultatu.
27. 7 stycznia 2023
Ibrahim Dehya, 36 lat, lekarz z Jemenu, ciało odnaleziono w okolicach Przewłoki w Puszczy Białowieskiej
28/29. 12 stycznia 2023
Zwłoki prawdopodobnie dwóch Osób NN w stanie poważnego rozkładu, odnaleziono w Puszczy Białowieskiej w okolicach Czerlonki, pochowano 6 czerwca 2023 na cmentarzu w Białowieży
30. 13 stycznia 2023
Mahlet Kassa z Etiopii, miała 28 lat, kilometr od Hajnówki
31. 16 lutego 2023
Livine Solange Njengoue Nguekam z Kamerunu, 44 lata, utonęła w rzece Świsłocz w rejonie miejscowości Ozierany (gmina Krynki), pochowana w Krynkach
32. 16 lutego 2023
Abdi Biratu Fite z Etiopii, 24 lata, znaleziony w Puszczy Białowieska, pochowany 10 czerwca 2023 w Białowieży
33. Marzec 2023
Miran Karim Habib, 26 lat, Kurd z Iraku (Sulejmanija), zaginął na przełomie marca i kwietnia 2022, ciało odnaleziono w marcu 2023 po stronie białoruskiej, pochowany 8 czerwca 2023 w Sulejmanii
34. 12 marca 2023
Afgańczyk, 23 lata, znaleziony na bagnach w okolicy Białowieży
35. 21 marca 2023
Afgańczyk, 27 lat, ciało odnaleziono na bagnach w Białowieskim Parku Narodowym, niedaleko Zamosza w gminie Narewka
36. 24 marca 2023
NN zwłoki, ciało odnaleziono w okolicy rzeki Hwoźna w Białowieskim Parku Narodowym, niedaleko Starego Masiewa (gmina Narewka)
37. 10 kwietnia 2023
NN mężczyzna pochodzenia afrykańskiego, Puszcza Białowieska, po stronie białoruskiej w sąsiedztwie zapory granicznej
38. 18 kwietnia 2023
Afgańczyk, ciało odnalezione w Janowie niedaleko Narewki, pochowany 4 lipca 2023 w Afganistanie
39. 22 kwietnia 2023
mężczyzna NN, Istok, gmina Dubicze Cerkiewne
40. 23 kwietnia 2023
Mohammad, Syryjczyk, 58 lat, w nocy z 3 na 4 kwietnia 2023 w okolicy Masiewa doznał urazu na skutek upadku z płotu granicznego, zmarł 23 kwietnia w szpitalu w Białymstoku
41. 6 maja 2023
Zwłoki NN mężczyzny po stronie białoruskiej nieopodal płotu granicznego na wysokości Narewki
42. 24 maja 2023
Atsam Cyril Philemon, Kameruńczyk, odnaleziony w rzece Świsłocz, w okolicach Łosinian w gminie Krynki, pochowany na cmentarzu katolickim w Krynkach 6 września 2023
43. 6 czerwca 2023
NN mężczyzna czarnoskóry, ciało odnalezione na płyciźnie przybrzeżnej rzeki Świsłocz po stronie białoruskiej
44. 20 czerwca 2023
Zwłoki dwóch mężczyzn, Jemeńczyka i prawdopodobnie Syryjczyka, zaginionych w marcu 2023, wyłowione z rzeki Narewka nieopodal Janowa w gminie Narewka
45. 31 sierpnia 2023
Zwłoki 22-letniego mężczyzny odnalezione na wysokości Białowieży po stronie białoruskiej (informacja aktywisty Mateusza Rybaka)
46. 1 września 2023
Solafa Ado Mustafa, 26-letnia Syryjka, ciało odnaleziono w okolicach Przewłoki w Puszczy Białowieskiej po stronie białoruskiej (Kamieniuki) w sąsiedztwie zapory granicznej (informacja uzyskana od grupy migrantów z Sudanu)
47. 11 września 2023
Somalijka, 20 lat, spędziła na granicy białorusko-polskiej kilka tygodni, dwa razy została pushbackowana przez polską Straż Graniczną, zmarła po powrocie z lasu w Mińsku w wyniku krwotoku wewnętrznego. Pochowana w Mińsku 23 września 2023 (informacja Hope&Humanity Poland)
48. 11 września 2023
NN Sudańczyk, brak bliższych danych, informacja przekazana przez aktywistkę Hope&Humanity Poland, Małgorzatę Rycharską („Sudańczyk. W tej grupie były trzy osoby w stanie ciężkim lub krytycznym. Kontakt się urwał”)
49. 11 września 2023
NN Irakijczyk, brak bliższych danych, informacja przekazana przez aktywistkę Hope&Humanity Poland, Małgorzatę Rycharską („Irakijczyk. Grupa zdążyła napisać, że jedna osoba nie żyje. Potem rozładował im się telefon”)
* * *
ROZSZERZONA WERSJA LISTY OFIAR Z ZEBRANYMI CYTATAMI Z MEDIÓW
1. 18/19 września 2021
Ahmed Hamed al-Zabhawi z Syrii, 29 lat, ojciec dwóch dwuletnich córek, ekonomista, Frącki (gmina Giby, powiat Sejny)
„W lasach w pobliżu miejscowości Giby [woj. podlaskie, pow. Sejny] straż graniczna odnalazła w sobotę [18 września 2021] zwłoki ciemnoskórego mężczyzny. To migrant z Iraku, który zmarł z wychłodzenia, usiłując przekroczyć granicę. […]
Ciało Irakijczyka odnaleziono ok. 10 km od granicy z Litwą. W pobliżu przebywała dwójka innych uchodźców. Zostali oni zatrzymani przez policję i przewiezieni do szpitala. Prokuratura w Suwałkach rozpoczęła śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny – poinformowało Radio RMF FM.
Policja oficjalnie nie informuje o śmierci imigranta i odsyła dziennikarzy do Prokuratury Rejonowej w Sejnach. Według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez PAP wynika, że trzej imigranci zostali zauważeni przez mieszkańców, którzy wybrali się na grzyby. Grzybiarze poinformowali o nich policję i pogotowie.
Rafał Haraburda z Prokuratury Rejonowej w Sejnach w rozmowie z „Faktem” potwierdził, że znaleziono martwego mężczyznę, obywatela Iraku, ale dla dobra śledztwa nie udziela szczegółowych informacji na temat tego zdarzania. […]
Jak podał PAP dyrektor sejneńskiego szpitala Waldemar Kwaterski, sejneńskie pogotowie zostało w sobotę wezwane do trzech obcokrajowców w okolicy miejscowości Frącki. Dyrektor poinformował, że jedna z osób już nie żyła, zaś dwie kolejne trafiły na szpitalne oddziały ratunkowe do Suwałk i Augustowa.
Imigrant najprawdopodobniej zmarł z powodu wychłodzenia. Na Suwalszczyźnie od kilku dni w nocy temperatura spada do 0 stopni Celsjusza.”
(Migranci próbują przekroczyć polską granicę. Kolejne ofiary śmiertelne, 19 września 2021, https://wiadomosci.onet.pl/bialystok/sytuacja-na-granicy-migranci-probuja-przekroczyc-granice-kolejne-ofiary-smiertelne/h8v59vk)
2. 19 września 2021
czarnoskóry mężczyzna o nieznanej tożsamości (grób w Sokółce)
„Istnieją specjalne procedury grzebania zmarłych o niezidentyfikowanej tożsamości. […] Podobnie było z migrantem znalezionym 19 września 2021 w okolicy Poniatowicz w gminie Sokółka. Nie udało się ustalić jego tożsamości i wyznania, w związku z czym żaden duchowny nie towarzyszył jego ostatniej drodze.”
(Eliza Kowalczyk, Szczątki ludzkie w Białowieskim Parku Narodowym. To 40 ofiara kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, 24 marca 2023, https://oko.press/szczatki-ludzkie-w-bialowieskim-parku-narodowym-to-40-ofiara-kryzysu-na-granicy-polsko-bialoruskiej)
„Kim byli uchodźcy, którzy zmarli przy granicy polsko-białoruskiej? Sprawdzamy, co ustaliły podlaskie prokuratury [AKTUALIZACJA]
Joanna Klimowicz
20.09.2021, 09:53
Zwłoki Irakijczyka znalezione koło wsi Dworczysko pod Gibami. Nieznany mężczyzna, który umarł na polu w powiecie sokólskim. I trzeci martwy mężczyzna, odnaleziony w niedzielę po południu w lesie pod wsią Zubry (gm. Gródek). Trzy prokuratury wszczęły śledztwa w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci tych osób.
W niedzielę (19 września) straż graniczna potwierdziła nieoficjalne, wstrząsające informacje: „Dzisiaj, tj. 19.09, w rejonie przygranicznym z Białorusią znaleziono zwłoki trzech osób”.
Staramy się zdobyć więcej szczegółów o bezimiennych na razie ofiarach jesiennego chłodu i polityki polskiego rządu wobec uchodźców, ale pracy nie ułatwia wprowadzony 2 września w części województwa podlaskiego stan wyjątkowy. Nie możemy dotrzeć do miejscowości, gdzie odnaleziono ciała, porozmawiać z osobami, które je odnalazły, wypytać świadków.
Uchodźcy. Trzy śmierci, w trzech różnych miejscach przy granicy polsko-białoruskiej
Jak ustaliliśmy w niedzielę, jedną z ofiar śmiertelnych był Irakijczyk, którego ciało znaleziono we wsi Dworczysko pod Gibami, objętej stanem wyjątkowym. Udało nam się potwierdzić, że kiedy odnaleziono grupę imigrantów z Iraku, jedna z osób już nie żyła. Przyczyną śmierci było najprawdopodobniej skrajne wychłodzenie organizmu. Dwie pozostałe osoby zabrano do szpitali w Suwałkach i Augustowie. Irakijczycy przebywali około 10 km od granicy z Litwą, skąd prawdopodobnie przedostali się na terytorium Polski.
Sprawę Irakijczyka znalezionego pod Gibami prowadzi Prokuratura Rejonowa w Sejnach, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego i służb padły niejasne insynuacje, że przyczyna śmierci Irakijczyka może być inna niż wyziębienie. Minister Mariusz Kamiński i komendant straży granicznej Tomasz Praga sugerowali podanie przez białoruskich pograniczników jakichś środków farmakologicznych, o czym miały mówić towarzyszące zmarłemu w podróży osoby. Miał on przed śmiercią zachowywać się na tyle dziwnie, że towarzysze dzwonili do jego rodziny w Iraku. Kamiński zapowiedział, że sekcja zwłok będzie bardzo drobiazgowa.
Chcieliśmy zweryfikować te informacje w prokuraturze, jednak prokurator Wojciech Piktel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach powiedział tylko: – Dziś nie będziemy udzielać na ten temat informacji.
Do dwóch kolejnych tragicznych zdarzeń doszło w innych częściach województwa podlaskiego.
– Rzeczywiście, w niedzielę w godzinach rannych znaleziono w pasie przygranicznym ciało mężczyzny. Miało to miejsce w powiecie sokólskim, zwłoki znaleziono na polu. Prowadzone są czynności, czekamy na gromadzone przez policję materiały i będziemy wszystko analizować – potwierdza prokurator Artur Kuberski, szef Prokuratury Rejonowej w Sokółce.
Prokurator nie podaje, w jakim wieku był mężczyzna, jakiej narodowości, kto odnalazł jego ciało, czy byli jacyś świadkowie zdarzenia i nie wiadomo jeszcze, w jakim kierunku będzie toczyło się śledztwo. Wiadomo, że zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która powinna udzielić odpowiedzi na pytanie o przyczynę śmierci.
Także w niedzielę, ale po południu, do miejscowości Zubry w gminie Gródek pojechał prokurator z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku, by przeprowadzić czynności w związku z odnalezieniem kolejnych zwłok na terenie leśnym. Zmarły to znowu mężczyzna, nie wiadomo jeszcze jakiej narodowości.
– Postępowanie już zostało zarejestrowane, prowadzone jest w kierunku art. 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci – mówi Karol Radziwonowicz, szef Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Polska straż graniczna już oficjalnie stosuje procedurę push-back, czyli odpychania migrantów od granicy, co w praktyce oznacza łapanie tych, którzy już weszli na terytorium Polski i deklarują chęć złożenia tu wniosków o ochronę międzynarodową, wywożenie ich z powrotem na granicę z Białorusią, zmuszanie do jej przekroczenia, albo wyrzucanie ludzi w lesie, na bagnach, w nocy.
Nie znamy okoliczności śmierci trzech uchodźców, ale wstępnie mówi się o skrajnym wychłodzeniu organizmu. Te grupy, które spotykaliśmy wcześniej, towarzysząc patrolom organizacji humanitarnych i wolontariuszy, ratujących życie uchodźcom na granicy, ubrane były różnie.
W niektórych przypadkach ludzie mieli na sobie ciepłe kurtki, ale zdarzało się też, że szli przez bagna i lasy w lekkich butach, w klapkach albo wręcz boso. Często obrońcy praw człowieka odnajdywali ich dosłownie w ostatniej chwili, okrywali folią termiczną, podawali wodę i wysokokaloryczne jedzenie, wzywali karetkę pogotowia. Teraz nie mają wstępu do obszaru objętego stanem wyjątkowym.
Dziś w Podlaskiem ma być maksymalnie 8 stopni, wieje nieprzyjemny północno-wschodni wiatr, miejscami pada deszcz.”
3. 19 września 2021
Wafaa Kamal z Iraku, 38 lat, studiowała sztukę użytkową na Uniwersytecie w Bagdadzie. Znaleziona po stronie białoruskiej we wsi Leśne (Lesnoje) w okolicach Kanału Augustowskiego nieopodal śluzy Kurzyniec (obwód grodzieński), według polskich służb kobieta zmarła po stronie białoruskiej, Białorusini twierdzą, że Polacy przeciągnęli ją drugą stronę kanału.
„Uchodźcy. Ciało kobiety znalezione przy granicy. Białorusini: Są ślady przeciągania zwłok na Białoruś [AKTUALIZACJA]
Maciej Chołodowski, moż
19.09.2021, 20:02
Uchodźcy. Pojawiła się kolejna wstrząsająca informacja o znalezieniu w niedzielę (19 września) ciała osoby, próbującej przekroczyć granicę polsko-białoruską. O znalezieniu zwłok 39-letniej kobiety z Iraku poinformowała białoruska Straż Graniczna. W komunikacie twierdzi: „Na linii kontrolnej na terytorium Polski w pobliżu miejsca wykrycia istniały wyraźne ślady przeciągania zwłok z Polski na Białoruś”. Przy ciele była m.in. trójka dzieci i dwoje dorosłych. Reżimowa agencja białoruska BiełTA przytacza słowa męża kobiety, który twierdzi: „polski żołnierz mocno popchnął żonę. Upadła”.
Uchodźcy. Kiedy w niedzielę (19 września) jeszcze nieoficjalnie pojawiła informacja o odnalezieniu przez polskich pograniczników pod Gibami (Podlaskie) grupy imigrantów z Iraku (jedna osoba już nie żyła, najprawdopodobniej zmarła z powodu skrajnego wychłodzenia organizmu, dwie pozostałe osoby zabrano do szpitali w Suwałkach i Augustowie), kolejną wstrząsającą wiadomość opublikowali białoruscy pogranicznicy.
Uchodźcy. „Kobieta o niesłowiańskim wyglądzie”
W komunikacie białoruskich pograniczników czytamy: „Dziś, 19 września, we wsi Lesnoje niedaleko granicy białorusko-polskiej w obwodzie grodzieńskim [w okolicach Kanału Augustowskiego nieopodal śluzy Kurzyniec – red.] znaleziono ciało kobiety o niesłowiańskim wyglądzie, nie dające oznak życia. Na linii kontrolnej na terytorium Polski w pobliżu miejsca wykrycia istniały wyraźne ślady przeciągania zwłok z Polski na Białoruś”. Opisano: „Przy ciele znajdowała się trójka dzieci w wieku od 7 do 15 lat, a także mężczyzna i starsza kobieta. Powiedzieli, że zostali zmuszeni do przejścia pieszo do granicy, a następnie do przekroczenia granicy polsko-białoruskiej pod groźbą użycia broni”.
Białoruska straż graniczna poinformowała także:
„Na miejsce zdarzenia przybył zespół dochodzeniowy, który przeprowadził niezbędne czynności mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia. W celu zapewnienia przejrzystości dochodzenia i dostępności informacji, w tym dla organizacji międzynarodowych, Państwowy Komitet Graniczny powiadomił i zaprosił na miejsce zdarzenia przedstawicieli Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców na Białorusi oraz Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji”.
Na filmie Państwowego Komitetu ds. Granic, zamieszczonym na Telegramie i pokazującym rodzinę przy ciele zmarłej kobiety widać numery słupków granicznych. Białoruski słupek graniczny oznaczony jest numerem 659. Numer na polskim słupku granicznym jest gorzej widoczny – to numer 658 lub 659. Udało się nam ustalić, że to okolice Kanału Augustowskiego nieopodal śluzy Kurzyniec.
Białoruska Agencja Telegraficzna (BiełTA) – reżimowa białoruska agencja prasowa – w swojej informacji opublikowanej w niedzielę już po godz. 22, przytacza słowa męża kobiety, obywatela Iraku, Haydara Kamana Abdula Husseina. O tragicznym wydarzeniu opowiedział na antenie STV.
Mężczyzna powiedział, że jego żona ma 39 lat. Uciekli z Iraku z dziećmi w poszukiwaniu miejsca na lepsze życie. Chcieli dotrzeć do Niemiec. Jak mówił mężczyzna – „udało im się dotrzeć do najbliższej polskiej wsi”. Cała rodzina była zmęczona, próbowała się ogrzać przy ognisku, wysuszyć ubrania i buty.
Jak informuje BiełTA – mężczyzna „poprosił polskiego mieszkańca o wodę, ale ten migrantów zgłosił straży granicznej. Polscy pogranicznicy, gdy przybyli, nie pozwolili im włożyć butów i ubrań, zaczęli ich boso pędzić do granicy białoruskiej”. Agencja przytacza słowa mężczyzny: „Moja żona źle się czuła. Była bardzo zmęczona, szła bardzo wolno. I jeden polski żołnierz założył rękawiczki. Miał na nich metal. I mocno ją pchnął. Upadła” – opowiadał mężczyzna.
W swoim komunikacie BiełTA nie wyjaśnia, co się wydarzyło dalej. Informuje tylko, że na miejsce zdarzenia przybyła grupa śledcza i operacyjna, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzenia. „W celu zapewnienia przejrzystości śledztwa i dostępności informacji, w tym dla organizacji międzynarodowych, Państwowy Komitet ds. Granic powiadomił i zaprosił na miejsce zdarzenia przedstawicieli Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców na Białorusi oraz Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji” – czytamy w komunikacie reżimowej agencji białoruskiej.
Przekazujemy te informacje na podstawie relacji propagandy Łukaszenki, ponieważ wprowadzony przez rząd RP stan wyjątkowy na całej długości granicy Polski z Białorusią wyklucza działalność mediów. Przepisy dopuszczają swobodne poruszanie się tam osób i podmiotów świadczących szereg usług i prowadzących działalność gospodarczą – z wyłączeniem dziennikarzy i organizacji społecznych.
Uchodźcy. Morawiecki zwoła służby
Późnym popołudniem polska Straż Graniczna potwierdziła wcześniejsze nieoficjalne informacje dotyczące ciał znalezionych na polskim terytorium: w sumie w niedzielę nieopodal polsko-białoruskiej granicy (po stronie polskiej) znaleziono zwłoki trzech imigrantów, zmarłych najprawdopodobniej z wychłodzenia.
Tragiczne wydarzenia wcześniej skomentował premier Mateusz Morawiecki:
„W rejonie przygranicznym znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę. Po stronie białoruskiej zaś zwłoki kobiety. Jestem po rozmowie z komendantem Głównym Straży Granicznej gen. Tomaszem Pragą oraz ministrem spraw wewnętrznych Mariuszem Kamińskim. Na miejscu pracują służby i prokuratura, która wyjaśnia okoliczności tragicznego wydarzenia” – napisał na swoim profilu na Facebooku premier Morawiecki.
Podkreślił, że „należy zbadać ewentualny związek powyższych dramatycznych zdarzeń z dotychczasowymi białoruskimi prowokacyjnymi działaniami mającymi miejsce na naszej wschodniej granicy. Rano wezmę udział w odprawie z przedstawicielami służb. Będziemy Państwa informować na bieżąco” – napisał Morawiecki.”
„Zmarła po białoruskiej stronie Kanału Augustowskiego. Studiowała sztukę użytkową na uniwersytecie w Bagdadzie. Marzyła o karierze architektki dla swojej córki i lekarza dla syna. Życie jej rodziny stało się zagrożone, gdy Wafaa zaczęła otrzymywać groźby ze strony szyickich bojówek z powodu pracy dla międzynarodowych organizacji.
Wyjechali do Mińska całą rodziną. Po kilku dniach w polskich lasach Wafaa zachorowała. Mimo tego polskie służby zawróciły ją razem z mężem i dziećmi z powrotem na Białoruś. Po kolejnej nocy w lesie zmarła z powodu hipotermii. Jej mąż Hajdar twierdzi, że Białorusini zmusili go do nagrania materiału wideo, w którym oskarżył polskie służby o śmiertelne pobicie jego żony.”
(Anna Mikulska, Jezus, Radża, Ahmad i inni stracili życie na granicy. Jak europejskie granice stały się cmentarzami, OKO.press, 26 grudnia 2021)
4. 19 września 2021
Mustafa Mohammed Murshed al-Raimi z Jemenu, lat 37, osierocił dwójkę dzieci, był księgowym, pochowany na mizarze w Bohonikach
„Yemeni migrant dies in attempt to enter EU, buried in Poland
Published 22 November 2021, AFP
https://www.dawn.com/news/1659511/yemeni-migrant-dies-in-attempt-to-enter-eu-buried-in-poland
BOHONIKI: On an overcast Sunday amid fields and forest, a few men from Poland’s small Muslim community laid to rest a Yemeni migrant who died of cold and fatigue while trying to cross into the European Union from Belarus.
After saying a prayer outside the old wooden mosque of the Polish border village of Bohoniki, the men transported the coffin to a cemetery located on a hill of pine trees.
Mustafa Mohammed Murshid al-Raymi, who died age 37, was buried in the presence of his brother and the Yemeni ambassador to Poland. His grave was located alongside those of other migrants who have died in the border crisis that erupted this summer.
“It’s an expression of our respect for and solidarity with this man who died in horrible conditions. It’s a real tragedy,” said burial attendee Ryszard Mozdabaiev, a Muslim who fled Crimea for Poland eight years ago.
“This is politics that despise people,” he said alongside friends from Crimea and Chechnya who were all well acquainted with the experience of being a migrant.
The tiny local Muslim community — mostly descendents of the Tatars whose presence in Poland’s northeast dates back to the 14th century — have taken it upon themselves to organise proper burials for the migrants who have died in the border crisis.
“I fear there will be more burials soon,” said Maciej Szczęsnowicz, the local Muslim leader.
Caught in the middle
His community in Bohoniki has been helping the migrants on the border by collecting clothes and food and raising funds. They have also been lending a hand to troops in the area by cooking them soup every day. Polish media say at least 11 migrants have died since the crisis began.
Last week, Belarus cleared a makeshift border encampment, sending 2,000 migrants to a nearby logistics centre.
But Polish border guards report that migrants continue to try their luck at crossing the border.
The West accuses Belarus of creating the crisis by bringing in would-be migrants — mostly from the Middle East — and taking them to the border with promises of an easy crossing into the European Union.
Belarus has denied the claim, instead criticising the EU for not taking in the migrants.
Caught in the middle, migrants often report being forced to cross the border by Belarusian officials, before then being pushed back into Belarus by Polish authorities.
Yemen’s foreign ministry said Saturday it was working on bringing back its citizens from the border, including eight on the Belarusian side and nine in Poland.
(Published in Dawn, November 22nd, 2021)”
5. 24 września 2021
mężczyzna z Iraku, 500 m od linii granicznej z Białorusią w okolicy miejscowości Chworościany (gmina Nowy Dwór, powiat Sokółka)
„Kolejna śmierć na polsko-białoruskiej granicy. W pasie przygranicznym zmarł Irakijczyk
moż, jok
24.09.2021, 10:07
To już czwarty zgon uchodźcy, do którego doszło po polskiej stronie granicy w ciągu ostatnich kilku dni. Polska straż graniczna w piątek (24 września) około godz. 9.30 poinformowała na Twitterze o śmierci Irakijczyka pół kilometra od linii granicznej, pod Nowym Dworem (Podlaskie). Mężczyzna zmarł w nocy, prawdopodobnie na zawał serca.
Komunikat straży granicznej opublikowany na Twitterze około godz. 9.30 jest lakoniczny:
„Minionej nocy w odległości 500 m od linii gr. z Białorusią zatrzymano grupę imigrantów ob. Iraku. Jeden z mężczyzn pomimo reanimacji prowadzonej przez patrol oraz zespół karetki pogotowia zmarł (prawdopodobnie na zawał serca). Kolejny z pozytywnym wynikiem testu na COVID-19 jest w szpitalu”.
Nie znamy szczegółów, w jakich okolicznościach Irakijczycy zostali zatrzymani, ilu ich było, w którym momencie jeden z mężczyzn poczuł się źle. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz mówi, że tej nocy było „prowadzonych bardzo dużo działań”, dlatego trudno szacować jak duża była akurat ta grupa, w której znajdował się zmarły Irakijczyk.
– Parcie na granicę było bardzo silne, i rozproszone wzdłuż całej linii granicy – dodaje rzeczniczka.
Była to grupa kilkorga osób, na które natknął się patrol w okolicy miejscowości Chworościany w gminie Nowy Dwór (Podlaskie), niedaleko placówki straży granicznej.
Gdy patrol do grupy dotarł, jeden z mężczyzn leżał.
– Patrol podjął reanimację i prowadził ją przez około pół godziny, do przyjazdu wezwanej karetki pogotowia. Ratownicy z zespołu karetki także podjęli reanimację, ale nie przyniosła efektów, mężczyzna zmarł – mówi Katarzyna Zdanowicz.
Do tej sytuacji doszło w strefie stanu wyjątkowego, do której nie mają wstępu dziennikarze i działacze organizacji humanitarnych, niosący pomoc uchodźcom.
Uchodźcy umierają na polsko-białoruskiej granicy
To już czwarty potwierdzony zgon uchodźców w rejonie przygranicznym po polskiej stronie granicy.
W niedzielę (19 września) w różnych punktach w województwie podlaskim znaleziono ciała trzech mężczyzn. W pobliżu wsi Dworczysko pod Gibami leżały zwłoki Irakijczyka. Na polu w powiecie sokólskim zmarł nieznany mężczyzna. Ciało trzeciego, również w niedzielę, odnaleziono w lesie pod wsią Zubry (gm. Gródek). Mężczyźni zmarli najprawdopodobniej z wychłodzenia. Trzy podlaskie prokuratury wszczęły śledztwa w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci tych osób.
Również w niedzielę (19 września) białoruscy pogranicznicy poinformowali o odnalezieniu ciała 39-letniej Irakijki, które – jak twierdzi białoruska straż graniczna – na Białoruś „miało być przeciągnięte z polskiej strony”.
W komunikacie opublikowanym w piątek (24 września) po godz. 8 polska straż graniczna informuje (bez szczegółów), że „wczoraj, tj. 23.09, na granicy polsko-białoruskiej ujawniono 271 prób nielegalnego przekroczenia tego odcinka granicy, zatrzymano 3 ob. Iraku oraz dodatkowo 5 osób za pomaganie w organizowaniu nielegalnego przekraczania granicy: 2 ob. Iraku, ob. Polski, ob. Gruzji i ob. Czech”.
„Znajdziemy tam masowy grób”
Szef MSWiA Mariusz Kamiński nie odniósł się do informacji o kolejnej ofierze śmiertelnej na polsko-białoruskiej granicy. Po piątkowej konferencji prasowej dotyczącej porozumienia w sprawie podwyżek dla służb mundurowych dziennikarze chcieli pytać go o sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Jednak nie dopuszczono ich do głosu, ucinając: – Tylko pytania w temacie konferencji.
Dzień wcześniej, w czwartek, o wpuszczenie pomocy medycznej do strefy stanu wyjątkowego apelowali aktywiści i aktywistki działający w Grupie Granica oraz wspierająca ich europosłanka, twórczyni Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska.
– Żądamy natychmiastowego wysłania na granicę medyków i dopuszczenia organizacji humanitarnych i pomocowych do strefy objętej stanem wyjątkowym. Jeśli nic nie zrobimy, znajdziemy tam masowy grób – alarmują.
Wtóruje Amnesty International Polska: – Nie dopuśćmy do kolejnych tragedii!
Amnesty International wzywa rząd do natychmiastowego zaprzestania łamania prawa międzynarodowego, które przyczyniło się już do śmierci co najmniej czterech osób: – Polska jest zobowiązana do przyjęcia wniosków o ochronę międzynarodową i do udzielenia pomocy humanitarnej wszystkim osobom szukającym schronienia w naszym kraju. Doniesienia o karygodnych praktykach wypychania wychłodzonych i głodnych uchodźców i uchodźczyń poza granice Polski stanowią rażące naruszenie Konwencji Genewskiej i prawa UE. Działania te nie są poddane żadnej kontroli społecznej ze względu na nieproporcjonalne obostrzenia związane z wprowadzeniem stanu wyjątkowego.
AI informuje też, że w związku z pogarszającą się sytuacją na granicy, unijna komisarz ds. wewnętrznych, Ylva Johansson zaplanowała wizytę monitorującą w przyszłym tygodniu.”
6. 24 września 2021
chłopiec z Iraku, 16 lat, znaleziony po stronie białoruskiej, push-backowany wcześniej z Polski
„16-letni chłopiec zmarł na granicy polsko-białoruskiej. Wcześniej wymiotował krwią
Janusz Schwertner
27 września 2021, 17:12
Znajdujący się w ciężkim stanie zdrowia 16-letni Irakijczyk w piątek późnym wieczorem wraz ze swoją rodziną zdołał przedostać się na polską stronę. – Następnie cała rodzina została wypchnięta na Białoruś przez naszych strażników. Niestety 16-latek w nocy zmarł – wynika z ustaleń Fundacji Ocalenie. Straż Graniczna w rozmowie z Onetem nie odniosła się do naszych szczegółowych pytań w tej sprawie.
· Straż Graniczna sugeruje, że opisana przez nas sytuacja mogła mieć miejsce po stronie białoruskiej
· „Proszę o tę sytuację pytać białoruskie przedstawicielstwa dyplomatyczne w naszym kraju” – sugeruje nam straż
· Tymczasem Fundacja Ocalenie dysponuje dowodami, że 16-letni chłopiec wraz z rodziną był już na terenie Polski; znajdował się w fatalnym stanie zdrowia
· Kalina Czwarnóg z fundacji: „nim dotarliśmy z podstawową pomocą medyczną i jedzeniem, rodzina została wypchnięta z powrotem na Białoruś. W nocy chłopiec zmarł”
W piątek wieczorem przedstawiciele Fundacji Ocalenie otrzymali informację od znajomej dziennikarki, że polską granicę zdołała przekroczyć rodzina z Iraku. W grupie tej znajdowała się czwórka dzieci, w tym najmłodsze w wieku około 18 miesięcy. W najgorszym stanie był 16-letni chłopiec, który – jak wynika z ustaleń przedstawicieli fundacji – wymiotował krwią.
– Nim zdążyliśmy dojechać na miejsce, cała rodzina została z powrotem wypchnięta na Białoruś przez Straż Graniczną – relacjonuje Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie. – Niestety 16-latek tej nocy zmarł – mówi działaczka.
Następnego dnia – jak przekazuje nam Fundacja Ocalenie – iracka rodzina znów znalazła się na terytorium Polski. – Zostawili ciało chłopca na Białorusi i znów próbowali przedostać się do naszego kraju. Wysłali nam tzw. pinezki, byśmy mogli ich zlokalizować. Pojechaliśmy do nich z jedzeniem, ciepłymi rzeczami i podstawową pomocą medyczną. Niestety schemat się powtórzył: gdy byliśmy 20 minut od tego miejsca, otrzymaliśmy wiadomość, że ponownie zostali zepchnięci na Białoruś – relacjonuje Kalina Czwarnóg.
Jak dodaje, 1,5-roczne dziecko, które koczuje na granicy, to jedno z najmłodszych, z jakimi fundacja zetknęła się do tej pory. Wcześniej pojawiały się informacje także o 17-miesięcznym dziecku znajdującym się w okolicach Augustowa.
Dlaczego 16-letniemu Irakijczykowi nikt nie udzielił dostatecznej pomocy, by uchronić go przed śmiercią? – Nie zaopiekowano się nim ani u nas, ani na Białorusi – tłumaczy Kalina Czwarnóg. – Z tego, co się orientujemy, ci ludzie po białoruskiej stronie nie mogą liczyć na żadną pomoc. Często dostajemy sygnały, że nie dostają tam jedzenia nawet przez kilka dni. Gdy są chorzy albo marzną, też nie mogą liczyć na pomoc – przekonuje.
O śmierć 16-letniego chłopca – a także o postępowanie wobec jego rodziny – spytaliśmy polską Straż Graniczną. Nie otrzymaliśmy jednak konkretnych odpowiedzi.
Major Katarzyna Zdanowicz poinformowała nas, że opisana powyżej sytuacja „mogła mieć miejsce po białoruskiej stronie” i poleciła, by w takim razie kontaktować się z „białoruskim przedstawicielstwem dyplomatycznym w naszym kraju”.
Jednak Fundacja Ocalenie dysponuje dowodami potwierdzającymi przekroczenie granicy przez iracką rodzinę.
– Jeśli chodzi o cudzoziemców po polskiej stronie, to zawsze kiedy ujawniamy osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę, to przede wszystkim weryfikujemy, jaki jest ich stan zdrowia i jeśli tego wymagają, udzielana jest im pierwsza pomoc przedmedyczna bądź wzywane jest pogotowie ratunkowe – przekonuje mjr Zdanowicz.
Nie informuje nas jednak, czy stało się tak w przypadku 16-latka z Iraku.
Kalina Czwarnóg: – Załóżmy nawet, że stan chłopca nie był jeszcze na tyle zły, by trzeba było wzywać karetkę. Co wobec tego stało się z tą rodziną po znalezieniu jej przez polską Straż Graniczną na terytorium RP?
Jak pisaliśmy niedawno w Onecie, przez długi czas nie było jasne, co dzieje się z ludźmi, których pogranicznicy wyłapują na terenie Polski. Wszystko zmieniło się po zmianie rozporządzenia o ruchu granicznym, które weszło w życie 20 sierpnia i pozwala służbom na tzw. push-backi, czyli „wypychanie” migrantów ponownie na granicę z Białorusią.
Jak przekonuje Fundacja Ocalenie, każda osoba, która znajduje się po polskiej stronie i deklaruje strażnikowi granicznemu, że chce prosić o ochronę międzynarodową, powinna otrzymać taką możliwość. – Strażnik ma obowiązek zabrać ją do najbliższej placówki Straży Granicznej. Oczywiście zatrzymać ją, bo w związku z nielegalnym przekroczeniem granicy pojawia się podejrzenie popełnienia przestępstwa. Natomiast po wszystkich czynnościach każda taka osoba powinna móc skorzystać z procedury w zakresie ochrony międzynarodowej.”
„Kolejna śmierć na polsko-białoruskiej granicy. Zmarł 16-letni Irakijczyk. Wcześniej wymiotował krwią
Maciej Chołodowski
27.09.2021, 18:50
Jak wynika z ustaleń fundacji Ocalenie – nie żyje kolejny uchodźca, który próbował dostać się do Polski. 16-letni Irakijczyk wcześniej miał poważny problem ze zdrowiem, źle się czuł i wymiotował krwią.
Zgodnie z ustaleniami fundacji Ocalenie, na które powołuje się Onet.pl, 16-latek w piątek (24 września) wieczorem wraz z rodziną miał przedostać się na polską stronę granicy z Białorusią.
Wszyscy (grupa, w której było też czworo dzieci, w tym najmłodsze, zaledwie 18-miesięczne) zostali z powrotem wypchnięci na Białoruś przez funkcjonariuszy polskiej Straży Granicznej. Niestety 16-latek w nocy zmarł. Wcześniej miał wymiotować krwią.
Następnego dnia rodzina zdecydowała się zostawić ciało chłopca i wrócić na terytorium Polski. Fundacja Ocalenie do rodziny wyruszyła m.in. z żywnością i rzeczami zapewniającymi ciepło. Tuż przed dotarciem aktywistów na miejsce pobytu Irakijczyków, okazało się, że osoby te znowu zostały zepchnięte na Białoruś.
Kolejna śmierć na polsko-białoruskiej granicy
W poniedziałek (27 września) w rozmowie z „Wyborczą” rzecznik prasowa Straży Granicznej Anna Michalska zapewniała w odniesieniu do śmierci 16-letniego Irakijczyka po stronie polskiej: – Nie było żadnego takiego zdarzenia, które miało miejsce po stronie polskiej.
To już szósta śmierć, do jakiej doszło w ostatnim czasie na granicy polsko-białoruskiej. W poprzednią niedzielę (19 września) przy granicy z Białorusią w trzech różnych miejscach w Podlaskiem znaleziono ciała uchodźców. Po stronie polskiej – trzech osób (m.in. Irakijczyka). Zmarli z wychłodzenia i wycieńczenia. Teren, na którym znajdowali się migranci, jest objęty stanem wyjątkowym.
Natomiast na Białorusi, tuż przy granicy z Polską, znaleziono ciało kobiety. Była przy niej trójka dzieci i dwoje dorosłych. Tamtejsza straż graniczna wydała komunikat, w którym napisała, że „stwierdzono wyraźne ślady wleczenia ciała z Polski do Białorusi”. Napisała także, że według imigrantów, towarzyszących zmarłej kobiecie, polskie służby groziły im bronią i zmusiły ich do przejścia przez granicę na Białoruś.
Do kolejnego zgonu doszło w piątek (24 września). Polska Straż Graniczna poinformowała na Twitterze o śmierci Irakijczyka pół kilometra od linii granicznej, pod podlaskim Nowym Dworem.
Mężczyzna zmarł prawdopodobnie na zawał serca. Sprawy zgonów wyjaśniają prokuratury.”
7. 13 października 2021
Issa Jerjos z Syrii, 24 lata, pole koło wsi Klimówka (gmina Kuźnica, powiat Sokółka)
„Jezus zmarł na polskiej granicy. 24-letni Syryjczyk, chrześcijanin
Agata Szczęśniak
17 listopada 2021
https://oko.press/jezus-zmarl-na-polskiej-granicy-24-letni-syryjczyk-chrzescijanin
Issa po arabsku Jezus, Jerjos, 24-latek ostatnią pinezkę wysłał bliskiej osobie pod koniec września z zamkniętej strefy stanu wyjątkowego. Był w szpitalu, potem wypchnięto go na Białoruś, kolejny raz przekroczył granicę. Rodzina wysyłała jego zdjęcie z Matką Boską w tle
Policyjny patrol odnalazł go 13 października 2021. Rozkładające się ciało leżało w polu w okolicy wsi Klimówka, 5 kilometrów na południe od Kuźnicy. Policjanci zauważyli zwłoki ze śmigłowca.
To 24-letni Syryjczyk, Issa Jerjos. Urodził się 1 stycznia 1997 w mieście Hama w Syrii – podał dziennikarz Piotr Czaban.
Z ustaleń OKO.press wynika, że pod koniec września 2021 wysłał bliskiej osobie pinezkę ze strefy stanu wyjątkowego, chcąc dać znak życia, a być może wskazując, gdzie go szukać, gdyby ktoś mógł mu pomóc. W wielu podobnych przypadkach przekazana aktywistom przez rodzinę pinezka ratowała życie.
To był ostatni kontakt z nim. Kiedy przestał się odzywać, rodzina rozpoczęła poszukiwania. Tak jak wiele innych rodzin, wysyłała wiadomości i zdjęcia do polskich organizacji, które pomagają osobom z granicy.
Według rodziny był w polskim szpitalu. Później został wypchnięty przez polską Straż Graniczną na Białoruś. Podobne przypadki opisywała m.in. białostocka „Gazeta Wyborcza” w tekście „Podleczeni migranci wypychani z powrotem na Białoruś”.
Zmarł, kiedy ponownie dostał się do Polski.
Przy zwłokach znaleziono jego syryjski paszport z białoruską wizą turystyczną.
Był chrześcijaninem.
Poszukująca go rodzina wysłała zdjęcie, na którym Issa stoi na tle Matki Boskiej w błękitnym płaszczu.
Chrześcijanie uciekają z Syrii
Od wybuchu wojny domowej w marcu 2011 roku z Syrii uciekło 6,6 miliona osób. Podobna liczba (6,7 mln) to uchodźcy wewnętrzni – musieli opuścić swoje domy i zamieszkać w innym regionie.
Wśród szczególnie dotkniętych wojną są syryjscy chrześcijanie. Islamiści ich prześladowali, burzyli kościoły, zabraniali praktykowania chrześcijaństwa. W 2011 roku w Syrii mieszkało 2 mln 200 tys. chrześcijan, to ok. 10 proc. społeczeństwa. W 2021 jest ich według różnych źródeł już tylko między 500 a 700 tysięcy.
Największa społeczność chrześcijańska na Bliskim Wschodzie zamieszkiwała Aleppo. Na początku wojny domowej mieszkało tam ok. 180 tys. chrześcijan. W 2019 organizacje kościelne szacowały liczbę chrześcijan w Aleppo na ledwie 29 tys.
Hama, rodzinne miasto Jezusa, to czwarte co do wielkości miasto w Syrii (po Damaszku, Aleppo i Homs). W 1982 roku Bractwo Muzułmańskie rozpoczęło tam powstanie, zginęło ok. 25 tysięcy osób. Hama jest uznawane za najbardziej konserwatywne sunnickie miasto w Syrii.
Wojna domowa zniszczyła Syrię. PKB kraju jest o 70 proc. niższe niż przed wojną. Panuje bieda, dziesiątki tysięcy dzieci w ogóle nie chodzą do szkoły. Prawie 60 proc. ludności ma trudności z zaopatrzeniem w jedzenie. Od miesięcy panuje tzw. kryzys chlebowy: „Ludzie stoją w kolejkach po chleb sześć–siedem godzin, tak jak po olej opałowy i oliwę. Ale chleb jest najgorszy, bo trzeba go kupować prawie codziennie” – pisała w marcu reporterka »Polityki«.”
„Uchodźcy. Kolejna śmierć na polsko-białoruskiej granicy. Znaleziono ciało 24-letniego Syryjczyka
Joanna Klimowicz
14.10.2021, 13:59
Uchodźcy. Załoga policyjnego śmigłowca, patrolując rejon objęty stanem wyjątkowym, dostrzegła na polu ciało mężczyzny. Zmarły okazał się 24-letnim obywatelem Syrii. Wszystko wskazuje na to, że jest siódmą ofiarą chłodu i polityki migracyjnej obu państw: Polski i Białorusi.
W środę (13 października), gdy policjanci patrolowali śmigłowcem teren przy granicy z Białorusią, w okolicy wsi Klimówka w powiecie sokólskim, niedaleko Kuźnicy, dostrzegli ciało.
Uchodźcy. Próbował od połowy września
– Wstępne ustalenia wskazują, że są to zwłoki osoby wcześniej przebywającej na terenie Białorusi, o czym świadczą zabezpieczone obok dokumenty – białoruska wiza datowana na połowę września – informuje Tomasz Krupa, rzecznik prasowy podlaskiej policji. Dodaje, że policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają okoliczności śmierci mężczyzny.
Wiza może świadczyć o tym, że zmarły skorzystał z białoruskiej „oferty turystycznej”, połączonej z oszustwem o możliwości bezpiecznego przekroczenia granicy unijnej. Ci, którzy dali się na to nabrać, po przekroczeniu granicy są łapani przez polskie służby i wywożeni z powrotem, wypychani za druty. Oficjalnie nazywa się to, że są „zawracani”. Białoruscy pogranicznicy nie dają im już wrócić do Mińska. Ludzie – także rodziny z małymi dziećmi – koczują dniami i tygodniami w pasie granicznym albo kryją się po polskich lasach. Są narażeni na chłód, mróz (nocami temperatura spada poniżej zera), choroby, brak schronienia, pożywienia i wody.
Wczoraj do Klimówki przyjechał prokurator z Prokuratury Rejonowej w Sokółce, jednostka wszczęła śledztwo w tej sprawie. Jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Ciało zmarłego Syryjczyka zabrano do Zakładu Medycyny Sądowej celem wykonania sekcji zwłok, która pozwoli ustalić przyczynę śmierci młodego mężczyzny. Już wiadomo, że nie wykazała jej jednoznacznie, więc prokurator zapowiada, że zleci kolejne badania.
Kim był? – zastanawiają się aktywiści z Grupy Granica, którzy pomagają uchodźcom po za strefą stanu wyjątkowego: – Na prośbę rodzin poszukujemy kilku mężczyzn z Syrii w takim wieku. „Był w szpitalu, zabrała go Straż Graniczna”. „Rozmawialiśmy, kiedy po kolejnym push-backu znalazł się na Białorusi”. Niektórzy ostatni raz mieli kontakt ponad trzy tygodnie temu. Ile razy ten mężczyzna prosił straż graniczną o ochronę? Ile razy został przepchnięty przez płot graniczny? Czy to jeden z tych, których poszukujemy na prośbę jego rodziny? Kto poinformuje jego bliskich, że już nigdy nie usłyszą syna, brata, narzeczonego? Ile osób musi jeszcze umrzeć?
Uchodźcy. Umierają w strefie i na Białorusi
Wcześniej doszło do co najmniej sześciu zgonów po obu stronach granicy. Ostatnią ofiarą był 16-latek z Iraku, który wraz z rodziną 24 września miał się przedostać na polską stronę, ale cała grupa została wypchnięta przez pograniczników na Białoruś. Chłopiec źle się czuł, wymiotował krwią, zmarł w nocy.
Także 24 września polska SG podała na Twitterze informację o zwłokach Irakijczyka odnalezionych pół kilometra od linii granicznej, pod Nowym Dworem. Mężczyzna zmarł prawdopodobnie na zawał serca.
Wcześniej, 19 września, w trzech różnych miejscach w Podlaskiem znaleziono trzy ciała uchodźców. Mężczyźni zmarli z wychłodzenia i wycieńczenia.
Natomiast na Białorusi, tuż przy granicy z Polską, znaleziono ciało kobiety. Była przy niej trójka dzieci i dwoje dorosłych. Tamtejsza straż graniczna wydała komunikat, w którym napisała, że „stwierdzono wyraźne ślady wleczenia ciała z Polski do Białorusi”. Napisała także, że według imigrantów towarzyszących zmarłej kobiecie polskie służby groziły im bronią i zmusiły ich do przejścia przez granicę na Białoruś.
Sprawy zgonów wyjaśniają prokuratury, ale nie podają informacji na temat wyników śledztw.
Odwodnieni, głodni, wychłodzeni, często w głębokiej hipotermii ludzie, których codziennie znajdują aktywiści poza strefą stanu wyjątkowego, mówią o tym, że w lasach jest więcej zwłok.
Stan wyjątkowy został przedłużony do początku grudnia i ani dziennikarze, ani organizacje humanitarne nadal nie mają wstępu do strefy nim objętej. Także ekipa Medyków na Granicy, która niesie pomoc poza strefą, wciąż nie otrzymała zgody na wjazd do niej.”
8. 19 października 2021
Ahmad al-Hasan z Syrii, 19 lat, utonął w Bugu, pochowany 15 listopada 2021 w Bohonikach
„Pogrzeb 19-letniego Syryjczyka, który utonął w Bugu. Spoczął na tatarskim mizarze w Polsce
Marcin Terlik
16 listopada 2021, 07:05
Podlascy Tatarzy z Bohonik pochowali w poniedziałek [15 listopada 2021] 19-letniego Ahmada al-Hasana. Chłopak utopił się kilka tygodni temu, próbując przedostać się z Białorusi do Polski. Pogrzeb oglądali rozrzuceni po świecie matka i bracia zmarłego – poprzez telefon syryjskiego lekarza z Białegostoku.
· W Bohonikach pod Sokółką znajduje się jeden z nielicznych muzułmańskich cmentarzy w Polsce. Miejscowi Tatarzy już miesiąc temu wyrażali gotowość do pochowania ludzi, którzy zmarli przy granicy polsko-białoruskiej
· Ciało 19-latka wyłowili polscy nurkowie z Bugu 20 października. Według relacji jego towarzysza do rzeki wepchnęli ich białoruscy pogranicznicy
· Matka i bracia Ahmada żyją w Jordanii, Syrii i Turcji. Nie mogli w żaden sposób przyjechać do Polski, pogrzeb oglądali przez kamerę z telefonu białostockiego lekarza Kasima Shady’ego
· Jak opowiada Shady, zmarły Syryjczyk od 12. roku życia mieszkał w obozie dla uchodźców. Chciał jechać do Niemiec i kontynuować tam studia
W poniedziałkowe popołudnie podwórko przed tatarskim domem pielgrzyma w Bohonikach jest pełne dziennikarzy. Jest ich tu cały przekrój: od lokalnej telewizji z pobliskiej Sokółki przez ekipę TVN24 po zagranicznych korespondentów Al-Jazeery, AFP i „New York Timesa”. To dziennikarze będą stanowić zdecydowaną większość uczestników pogrzebu 19-letniego Ahmada. Bliscy chłopaka znajdują się tysiące kilometrów stąd.
– To wszystko się przesunęło, bo prokuratura trochę później wydała zgodę na odbiór ciała – mówi wyraźnie zmęczony Maciej Szczęsnowicz, lider miejscowej gminy muzułmańskiej. Tatarzy, którym przewodniczy, mieszkają w Bohonikach nieprzerwanie od XVII w., gdy król Jan III Sobieski nadał im okoliczne ziemie specjalnym przywilejem za zasługi w wojnach po stronie Rzeczypospolitej.
Już na początku października, kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, Szczęsnowicz wyrażał gotowość do pochowania uchodźców umierających na polsko-białoruskim pograniczu. W końcu muzułmańskich cmentarzy – mizarów – nie ma w Polsce zbyt wiele. A Bohoniki leżą tuż przy granicy. Strefa stanu wyjątkowego zaczyna się kilka kilometrów stąd. Poniedziałkowy pogrzeb Ahmada będzie tutaj pierwszą taką ceremonią. Choć możliwe, że nie ostatnią.
Gdy nad Bohonikami zapada zmrok, na głównej ulicy wsi przed drewnianym meczetem pojawia się Fidaa Alhasan. To znany lekarz z Białegostoku, żyje w Polsce od 30 lat. Pochodzi z syryjskiego Damaszku. Towarzyszy mu starszy mężczyzna, mieszkający w Kanadzie ojciec, który akurat odwiedza syna na Podlasiu.
– To wielka tragedia. Rodzina zmarłego poprosiła nas, żebyśmy pomodlili się za jego duszę. Oni na razie nawet w to jeszcze nie wierzą – tłumaczy Alhasan. O pogrzebie dowiedział się od swojego kolegi, innego syryjskiego lekarza z Białegostoku Kasima Shady’ego, który pozostaje w kontakcie z bliskimi 19-latka. Shady’ego na razie jeszcze nie ma, dopiero kończy dyżur w pobliskim szpitalu.
* * *
W oczekiwaniu na karawan tatarski imam Aleksander Bazarewicz gromadzi dziennikarzy na niewielkim placu przed meczetem. Krok po kroku wyjaśnia, jak będzie wyglądała ceremonia. – Wiadomo, że w islamie pogrzeb musi odbyć się jak najszybciej. Tu jednak od śmierci minął miesiąc, ciało jest w stanie głębokiego rozkładu. Na ciele zmarłego muzułmanina powinno być przeprowadzone rytualne mycie. Oczywiście od tego odstępujemy – zaznacza. Od razu przejdzie do modlitwy za zmarłego, z tatarskiego nazywanej „dżina dżina mas”.
– Obowiązkiem każdego muzułmanina, który przychodzi na uroczystość, jest wykonać taką modlitwę. Trumna będzie z wiadomych powodów zamknięta – tłumaczy.
Imam Bazarewicz podkreśla, że tatarska społeczność głęboko przeżyła śmierć 19-letniego Ahmada. – Ten człowiek przyjechał, chcąc polepszyć swój byt i zginął na nie swojej ziemi. Ubolewamy nad wszystkimi, którzy giną w ten sposób. Nie wnikamy w racje polityczne. Jeżeli muzułmanin ginie na ziemi, na której są inni muzułmanie, ich obowiązkiem jest pochować godnie swojego brata.
* * *
Kilkadziesiąt minut przed karawanem do Bohonik przyjeżdża wspomniany Kasim Shady, kolejny pochodzący z Syrii lekarz mieszkający na Podlasiu. Gdy tylko wysiada z samochodu, wyciąga telefon. Łączy się z bliskimi zmarłego Ahmada. Na ekranie w małych prostokątach pojawiają się jego bracia, matka i przyjaciel, który towarzyszył mu w tragicznej przeprawie przez Bug. Nikt z rodziny nie mógł przybyć na pogrzeb do Polski. Matka i dwóch braci jest w obozie dla uchodźców w Jordanii, jeden w Turcji, czterech zostało w Syrii. Ahmad był najmłodszym z rodzeństwa.
Doktor Shady oprowadza odległą o tysiące kilometrów rodzinę po tatarskiej wsi. Pokazuje im meczet, dom pielgrzyma, zatrzymuje się przy głazie upamiętniającym przywilej Jana III Sobieskiego i tłumaczy na arabski polskie słowa wyryte na kamiennej tablicy.
Lekarz cierpliwie opowiada historię Ahmada, którą usłyszał od jego bliskich. Chłopak urodził się w syryjskim Homs. Miał 12 lat, gdy w 2014 r. uciekł razem z rodzicami przed wojną domową. Trafił do obozu dla uchodźców w Jordanii i tam spędził ostatnich siedem lat. W 2017 r. w obozie zmarł jego ojciec. Ahmad chciał jechać do Niemiec, do Dortmundu, gdzie mieszkał już jego przyjaciel. Miał zamiar kontynuować w Europie studia.
Shady od przyjaciela 19-latka zna też szczegóły jego śmierci. Był w ośmioosobowej grupie chcącej przedostać się przez granicę z Polską. Białoruscy funkcjonariusze kazali im przejść przez Bug, pokazywali, że woda sięga tylko do kolan. Ahmad i jego przyjaciel weszli pierwsi. Kiedy porwał ich nurt, pozostała szóstka uciekła. 19-letni Syryjczyk nie umiał pływać. 20 października jego ciało z granicznej rzeki wydobyli polscy nurkowie.
* * *
Wreszcie przed godz. 18 przybywa spóźniony karawan. Tatarzy ustawiają trumnę na drewnianych stojakach przed meczetem. W prowadzonej przez imama modlitwie uczestniczy garstka muzułmanów – Maciej Szczęsnowicz, dwóch mieszkających w Polsce Czeczenów, lekarze syryjskiego pochodzenia.
Po zakończeniu części przed meczetem wszyscy ruszają na położony nieco za Bohonikami mizar. Prowadzącą do niego wysadzaną świerkami aleją ciągnie się kolumna samochodów. Cmentarz położony jest na porośniętym drzewami wzgórzu. Miejsce dla Ahmada zostało wybrane nieco na uboczu. Blisko muru, pod jedną z brzóz.
Pogrzeb wydaje się nierealny. W szerokim półkolu stoi w milczeniu kilkudziesięciu dziennikarzy z całego świata. Wszyscy bliscy zmarłego są na ekranie smartfona.
Po złożeniu trumny do grobu, obecni na uroczystości muzułmanie energicznie zasypują go łopatami. Szczęsnowicz u szczytu mogiły wbija deskę, z drugiej strony kładzie duży kamień. Choć jest pięć stopni na plusie, wilgotne powietrze sprawia, że na ciemnym cmentarzu panuje przenikliwie zimno. Doktor Shady przez cały czas trzyma w ręku telefon, pokazuje na żywo uroczystość rodzinie zmarłego. Gdy imam kończy modlitwę, lekarz zabiera głos.
– Mówię w imieniu jego braci, którzy są ze mną online. Od miesiąca naciskają na mnie, by go pochować. Niech spoczywa w pokoju.
– Ahmad al-Hasan, 19-letni chłopak, który szukał lepszego życia. Miał nadzieję, że skończy swoje studia, które zaczął w obozie dla uchodźców w Jordanii. Szukał tego, czego szuka każdy chłopak z marzeniami. Nie udało mu się. Śmierć była jednak szybsza. Po drugiej stronie są z nami jego bracia i mama. Do niedawna nie wierzyła, że jej syn nie żyje, ale teraz przekonała się, będąc tutaj z nami i będąc świadkiem, tego, co się działo dzisiaj.
– Nasz brat był ofiarą ucieczki z piekła, które panuje w tamtych krajach. Mając 19 lat, nie udało mu się iść dalej. Ja sam jestem uchodźcą. Udało mi się ułożyć tutaj życie, jestem lekarzem, dzięki Bogu pracuję i nie narzekam. Jemu nie udało się uciec i ułożyć sobie życia. Niech Bóg go błogosławi – mówi Shady.
Po zakończeniu ceremonii Maciej Szczęsnowicz pokazuje dziennikarzom paszport 19-latka. Jest w nim białoruska wiza. Jej termin upływał 20 października – w dniu, w którym nurkowie wyłowili ciało Ahmada z Bugu.”
9. 22 października 2021
mężczyzna około 30 lat, koło wsi Kuścińce (gmina Kuźnica, powiat Sokółka) w strefie stanu wyjątkowego. Tomasz Krupa powiedział, że „policjanci nie znaleźli przy ciele dokumentów, stąd trudno ustalić kim był mężczyzna i jak znalazł się na tym zalesionym terenie”. Według późniejszej informacji „Gazety Wyborczej” (23 lutego 2022) mężczyzna pochodził ze Sri Lanki. Pochowany 18 listopada 2021 na cmentarzu muzułmańskim w Bohonikach.
„Rośnie tragiczna statystyka ofiar śmiertelnych na polsko-białoruskiej granicy. W piątek (22 października) patrol Straży Granicznej zwłoki mężczyzny znalazł w strefie stanu wyjątkowego, w okolicy miejscowości Kuścińce (powiat sokólski).
– Dzisiaj po godz. 9 funkcjonariusze Straży Granicznej powiadomili nas o odnalezieniu pod Kuścińcami zwłok mężczyzny. Rejon objęty jest strefą stanu wyjątkowego. Obecnie trwają czynności procesowe i identyfikacyjne prowadzone przez policjantów pod nadzorem prokuratora – informuje w piątek (22 października) Tomasz Krupa, rzecznik prasowy podlaskiej policji.
Wieś Kuścińce położona jest w powiecie sokólskim, w gminie Kuźnica. Krystyna Jakimik-Jarosz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej powiedziała nam tylko tyle, że ciało patrol SG odnalazł w kompleksie leśnym. Odpowiedzi na pytania – w jakim wieku, jakiej narodowości był zmarły, nie udzieliła, odsyłając do policji.
– Niestety, nie mam takich informacji – odpowiada Tomasz Krupa.
Patrol znalazł ciało w godzinach rannych. […]”
(Joanna Klimowicz, Uchodźcy. Dziewiąta śmierć na granicy. Ciało mężczyzny Straż Graniczna znalazła w strefie stanu wyjątkowego, 22 października 2021, https://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,27720209,uchodzcy-dziewiata-smierc-na-granicy-cialo-mezczyzny-straz.html)
„Zwłoki mężczyzny znaleziono w strefie stanu wyjątkowego w okolicach Kuźnicy
Grzegorz Pilat
22.10.2021, 14:07, aktualizacja 17:30
https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/205985
Policjanci pod nadzorem prokuratora ustalają tożsamość mężczyzny, którego zwłoki znaleziono w okolicach miejscowości Kuścińce w powiecie sokólskim. To miejscowość położona w strefie stanu wyjątkowego.
Ciało mężczyzny znaleźli funkcjonariusze straży granicznej w lesie ok. 9:00.
Jak informuje rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku podinsp. Tomasz Krupa ciało było już w stanie rozkładu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mogła być to osoba, która nielegalnie przebywała w Polsce.
Na razie nie wiadomo, skąd pochodził mężczyzna, ani ile miał lat.”
„Na mizarze w Bohonikach pochowano mężczyznę, którego ciało znaleziono niedaleko granicy. Nie wiadomo, kim był i jak się nazywał
TVN24 | Białystok, autor: tm//rzw
18 listopada 2021, 16:20
Jako NN – z powodu nieustalenia tożsamości – pochowany został w czwartek [18 listopada 2021] mężczyzna, którego ciało znaleziono w październiku na terenie gminy Kuźnica (Podlaskie). Spoczął na muzułmańskim cmentarzu w Bohonikach. Na tej samej nekropolii kilka dni wcześniej, w poniedziałek, odbył się pogrzeb 19-letniego Syryjczyka, który utonął w granicznej rzece Bug.
W czwartek na mizarze (muzułmańskim cmentarzu) w Bohonikach pochowany został mężczyzna, które ciało znaleziono 22 października na terenie gminy Kuźnica. – Jego tożsamość nie została ustalona – mówi nam Wojciech Piktel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
– Wiemy tylko tyle, że ten ciemnoskóry mężczyzna miał około 30 lat – uzupełnia w rozmowie z tvn24.pl Maciej Szczęsnowicz, przewodniczący Zarządu Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej Bohoniki.
W poniedziałek na mizarze spoczął też 19-letni Syryjczyk
Był to już drugi taki pogrzeb na cmentarzu w Bohonikach. W poniedziałek (15 listopada) pochowano tu Ahmada al-Hasana 19-letniego Syryjczyka, którego ciało wyłowiono 20 października z granicznej rzeki Bug.
Jego poszukiwania rozpoczęły się po tym, jak dzień wcześniej Straż Graniczna zatrzymała 22-letniego Syryjczyka, który stwierdził, że w przekraczaniu Bugu towarzyszył mu inny mężczyzna.”
10. 1 listopada 2021
Gaelan Dler, 25 lat, z Iraku
„Gaelan Dler. Pochodził ze wsi Mahmura, niedaleko Irbil w Iraku. Wujek 5-letniego Sana.
Chorował na cukrzycę.
Zmarł na pograniczu białorusko-polskim.”
(Piotr Czaban, 1 listopada 2021, 07:25, https://twitter.com/CzabanPiotr/status/1455060848498679810; Piotr Czaban, 1 listopada 2021, 07:49, https://www.facebook.com/story.php?story_fbid=183921800572427&id=100828192215122)
11. 8 lub 10 istopada 2021
Rajaa Hasan Hasan, 43 lata, kobieta pochodzenia syryjsko-palestyńskiego
„Zdążyła jeszcze zadzwonić do matki. Chciała ją uspokoić.
Consolidated Rescue Group publikuje jej ostatnią rozmowę.
Rajaa Hasan Hasan miała 43 lata.
Zmarła 8 listopada po stronie białoruskiej. Najprawdopodobniej z wychłodzenia.
https://www.youtube.com/watch?v=DQ0aBEidKi4”
(Piotr Czaban, 15 listopada 2021, 22:06, https://twitter.com/CzabanPiotr/status/1460353648811294720)
„Według naszych informacji kobieta o imieniu Rajaa także zmarła w środę (10 listopada).”
(Joanna Klimowicz, Ludzie umierają w Kuźnicy. 14-letni Kurd zmarł z wyziębienia w obozie migrantów pisze OKO.press, 10 listopada 2021, https://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,27791441,ludzie-umieraja-w-kuznicy-14-letni-kurd-zmarl-z-wyziebienia.html)
„W pierwszych dniach listopada [2021] […] 43-letnia Syryjko-Palestynka Rajaa Hasan Hasan najprawdopodobniej zmarła z wychłodzenia. Próbowała wrócić do Syrii, ale białoruskie służby miały ją zawrócić z dworca i przerzucać do kolejnych koczowisk przy granicy.”
(Joanna Klimowicz, Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. W szpitalu w Hajnówce zmarła Kurdyjka, która poroniła po tułaczce w lesie, 5 grudnia 2021, https://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,27879443,kryzys-na-granicy-polsko-bialoruskiej-w-szpitalu-w-hajnowce.html)
„Rajaa Hasan Hasan to 43-letnia Syryjko-Palestynka. Zmarła 8 listopada [2021], najprawdopodobniej z wychłodzenia. Zanim do tego doszło próbowała jeszcze wrócić do Syrii ale białoruskie służby zawróciły ją z dworca i wywoziły do kolejnych obozów na granicy.
Rajaa była matką czwórki dzieci. Jej mąż jest chory na serce, niezdolny do pracy. Rajaa poświęciła się i próbowała dotrzeć do Europy, aby móc wesprzeć finansowo swoją rodzinę pozostającą w pogrążonej w kryzysie Syrii.”
(https://szmer.info/post/13221)
12. 10 listopada 2021
14-letni Kurd, zmarł po stronie białoruskiej nieopodal Kuźnicy, zabrany do szpitala przez pograniczników białoruskich
13. 12 listopada 2021
mężczyzna z Syrii, 20 lat, kompleks leśny Leśnictwa Borowina Nadleśnictwa Bielsk w pobliżu Wólki Terechowskiej (gmina Czeremcha, powiat Hajnówka)
„Zwłoki 20-letniego Syryjczyka zostały znalezione przez jednego z pracowników zakładu usług leśnych w rejonie Wólki Terechowskiej (gmina Czeremcha, powiat hajnowski) 12 listopada.”
(Joanna Klimowicz, Uchodźcy na granicy: Zmarło roczne dziecko. Rodzice błąkali się po lasach przez półtora miesiąca, 18 listopada 2021, https://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,27819505,uchodzcy-na-granicy-zmarlo-roczne-dziecko-rodzice-blakali.html)
„Zwłoki kolejnej ofiary – 20-letniego Syryjczyka zostały znalezione przez jednego z pracowników zakładu usług leśnych w rejonie Wólki Terechowskiej (gmina Czeremcha, powiat hajnowski) 12 listopada.”
(Maciej Chołodowski, Kolejna ofiara kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Znaleziono mężczyznę z nigeryjskim paszportem, 8 grudnia 2021, https://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,27888587,kolejna-ofiar-kryzysu-na-granicy-polsko-bialoruskiej-znaleziono.html)
14. 23 listopada 2021
Kawa Anwar Mahmud al-Jaf, Kurd z Iraku (Sulejmanija), 25 lat, 6 push-backów (informacja nie potwierdzona, występująca na klepsydrach Grupy Granica. Według InfoMigrants zmarł w Niemczech w lesie w okolicach Guben, Brandenburgia)
„Kurdish refugee Baxtyar Anwar reached Germany, only to die there
Marion MacGregor
Published: 14/12/2021, update: 16/12/2021
A 25-year-old man who managed to cross Belarus and Poland died late last month just after reaching Germany. Baxtyar Anwar’s body was returned home to Iraqi Kurdistan for burial on Sunday.
He began life in a refugee camp and he was to be buried in one. The body of Kawa Anwar Mahmood Al-Jaf, known as Baxtyar Anwar, was laid to rest in the Barika camp in Iraqi Kurdistan on Sunday. He was just 25 years old.
Baxtyar Anwar died three weeks ago in the early hours of Tuesday, November 23, in eastern Germany. He had crossed the Oder-Neiße River from Poland and was with a group of 11 others in the woods near Guben, in the south of the state of Brandenburg.
During the morning, one of the group made an emergency call for urgent help. Police say they found a group of seven people when they arrived, one of whom had died.
Baxtyar’s fatal journey
Back home in Sulaymaniyah refugee camp, in Iraqi Kurdistan, the devastating news reached the family that photos which had been circulating on social media of a young man lying on his back, dead, were of Baxtyar. He had left home over a month earlier, in late October, headed for Belarus and Poland.
It was already his second attempt to reach Europe. The first time, in September, he was caught and flown back home a month later. He had paid a smuggler around €7,000 to try again.
Half-way throught his journey, on November 13, Baxtyar sent a video from Minsk to Ranj Pzhdary, a Kurdish journalist and activist. The video shows a large number of migrants gathered in the center of the Belarusian capital. In the video, Baxtyar is explaining that a group of them are planning to head to the Polish border again. He seems confident and healthy.
The next time he made contact with Pzhdary was to tell him that Polish authorities were trying to force them back but that despite a “pain in his heart and in his eyes,” he was determined to continue to try to reach Germany. After that, Pzhdary told InfoMigrants, he never heard from him again.
Life of poverty
Baxtyar had spent his whole life as a refugee. He was desperate to escape the poverty and hopelessness of life in the refugee camp that was his home. His cousin Musa told the Kurdish news channel Rudaw that studying computing had been Baxtyar’s “ultimate dream.”
His family had fled Iran during the 1979 Iranian revolution and ended up in a camp near Sulaymaniyah. After two years they were moved to the Altash refugee camp for Iranian Kurdish refugees near Ramadi in central Iraq where Baxtyar was born.
After Saddam Hussein was removed from power in 2005, when Baxtyar was about nine years old, the family returned to the Kurdistan Region and settled in the Barika camp, home to 700 families, according to Rudaw news.
Death at Europe’s borders
Among the thousands of people who have traveled to Belarus in recent months hoping to reach Western Europe, hundreds have been Iraqi Kurds. Iraqis have also been among at least 12 migrants who have died since August at the border between Belarus and the European Union countries Poland, Lithuania and Latvia.
With the media focus on the external border, less attention has been given to the deaths of migrants inside the EU. Baxtyar is not the only person to have died at the Polish-German border. In October, the dead body of an Iraqi man was discovered in a truck which had crossed the border from Poland into Saxony. Police said that about 30 other people had got out of the truck and described it as a people-smuggling effort gone wrong.
German authorities do not know why Baxtyar died – an autopsy was unable to determine the cause of death according to the public prosecutor’s office in Frankfurt Oder. Pathology specimens have been kept in Germany for further examination, a spokesperson told InfoMigrants on Monday. Meanwhile the six people who were with Baxtyar have not been found and are being asked to come forward as witnesses, the prosecutor said.
In the Barika camp, Baxtyar’s death has caused immense sadness. Aras Mohammad, one of his close friends, told Rudaw that since the tragic news, all of the younger people in the camp have been in mourning. “People were very shocked and saddened by his death. The whole camp wore black,” he said. “Baxtyar was a beloved young man in our camp.”
Note: Rudaw news reported on Tuesday, December 14, that the Iraqi embassy in Poland is to offer Iraqi migrants stuck on the Polish-German border laissez-passers to voluntarily return home. InfoMigrants is investigating this report.
Correction note: The original version of this article (published November 14, 2021) said that news had reached Baxtyar’s family that photos of “a young man lying on his back, frozen to death,” were of Baxytar, suggesting this might have been the cause of his death. This is not confirmed. An autopsy was unable to determine the actual cause of his death.”
„Kawa Anwar Mahmud al Dżaf, 25 lat, zmarł z wycieńczenia już na granicy polsko-niemieckiej, kurier nie zgodził się zatrzymać czy zawieźć go do szpitala
(https://www.szmer.info/post/150802)
„Kawa Anwar Mahmud al-Dżaf, 25, As-Sulajmanijja, Irak. Gdy dowiedział się od znajomych, że przez Białoruś można dostać się do UE, Kawa Anwar Mahmud al-Dżaf nie wahał się długo. Pracował na targu w mieście As-Sulajmanijja, w północnym Iraku. Na początku listopada wyruszył stamtąd wraz z kilkoma znajomymi. Al-Dżaf zapłacił za przelot do Mińska 3500 dolarów. Na selfie widać młodego mężczyznę przed centrum handlowym. Ubrany jest w niebieską zimową kurtkę, szalik ma podciągnięty pod nos.
Jego siostra mówi, że w dzieciństwie Al-Dżaf miał szczególnie bliską więź z matką. Do dziś pamięta, jak całował ją, gdy przynosiła mu prezenty lub nowe ubrania. Później Al-Dżaf chodził w weekendy z przyjaciółmi w góry, piekli tam mięso na grillu, jego ulubionym daniem była szawarma. Marzył o życiu w Szwajcarii, w Europie chciał studiować informatykę.
Według ojca, który utrzymywał z nim kontakt podczas przeprawy, Al-Dżaf sześciokrotnie bezskutecznie próbował przekroczyć polski płot graniczny. Dwukrotnie został odepchnięty przez polską Straż Graniczną. W końcu Al-Dżaf przedostał się wraz z grupą Kurdów w głąb Polski. Wkrótce potem towarzysze Al-Dżafa zadzwonili do jego ojca. Przemytnik miał zawieźć ich do Niemiec, ale jego syn nie czuł się dobrze, nie mógł chodzić. Potem kolejny telefon: byli już w samochodzie, synowi się pogarszało. Ojciec Al-Dżafa szukał pomocy u swojego zięcia, który mieszka w Danii. Błagał grupę, by zabrała Al-Dżafa do szpitala. Ale mężczyźni odmówili, najwyraźniej z obawy, że zostaną złapani.
23 listopada ojciec Al-Dżafa odebrał ostatni telefon. Grupa dotarła do Frankfurtu. Ale jego syn nie żył.”
(Mohannad al-Najjar, Bashar Deeb, Klaas van Dijken, Christina Hebel, Muriel Kalisch, Steffen Lüdke, Maximilian Popp, Jack Sapoch, Marta Solarz, Lina Verschwele, Mamo, pomódl się za nas. Reportaż „Spiegla” o zmarłych na granicy polsko-białoruskiej, 21 grudnia 2021, https://wyborcza.pl/7,75399,27930713,mamo-pomodl-sie-za-nas-reportaz-spiegla-o-ofiarach-zmarlych.html)
„6 stycznia [2022] Janina Ochojska, posłanka do Parlamentu Europejskiego i prezeska Polskiej Akcji Humanitarnej, zamieściła na Twitterze nagranie, w którym wymieniła nazwiska uchodźców i migrantów zmarłych na granicy polsko-białoruskiej. Ochojska odczytała następujące informacje na temat tych osób: […] – Kawa Anwar Mahmud al-Dżaf, 25 lat, Irakijczyk, sześciokrotnie wypchnięty na granicę. Zmarł.”
(Stowarzyszenie „Nigdy Więcej”, Brunatna Księga (2020-2023), Warszawa, marzec 2023, s. 200; https://www.nigdywiecej.org/docstation/com_docstation/172/brunatna_ksiega_2020_2023_calosc.pdf)
15. 3 grudnia 2021
Avin Irfan Zahir, Kurdyjka, 38 lat, matka 5 dzieci, zmarła w szpitalu w Hajnówce po 3 tygodniach walki o jej życie. Była w 6 miesiącu ciąży, dziecko pochowane zostało jako Halikari Dhaker w Bohonikach 23 listopada 2021
„Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. W szpitalu w Hajnówce zmarła Kurdyjka, która poroniła po tułaczce w lesie
Joanna Klimowicz
05.12.2021, 16:59
Avin Irfan Zahir odeszła w wieku 38 lat, po długiej walce personelu szpitala w Hajnówce o jej życie. Osierociła pięcioro dzieci, które razem z tatą przebywają w ośrodku dla uchodźców.
Jako pierwsze informację podały kurdyjskie media, razem ze zdjęciami pięknej kobiety o migdałowych oczach: Avin Irfan Zahir pochodziła z dystryktu Zakho w prowincji Duhok, a zachorowała z powodu odwodnienia i zimna.
Tak jak wielu jej rodaków, szukała wraz z rodziną spokojnej, bezpiecznej przystani do życia. Na polsko-białoruskiej granicy znalazła piekło push-backów w skrajnych, niemożliwych do przeżycia warunkach.
Prof. Joanna Bocheńska z Uniwersytetu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że w kurdyjskim brzmieniu imię zmarłej brzmi właściwie Evîn i znaczy Miłość.
Temperatura 27 stopni
12 listopada kobieta została zabrana z puszczy pod Narewką do szpitala w Hajnówce. Była w stanie krytycznym, w hipotermii i towarzyszącej jej kwasicy. Gdy trafiła do szpitala, temperatura jej ciała wynosiła nieco ponad 27 stopni.
Od długiego już czasu nosiła martwe dziecko, poroniła 14 listopada, będąc w 24. tygodniu ciąży. Nieprzytomna kobieta była dializowana. Niestety, jej stan się nie poprawił i zmarła w piątek (3 grudnia) wieczorem.
Dramat w Puszczy Białowieskiej
O tym, jak pochodzącą z Iraku wyziębioną rodzinę uchodźców znaleziono w lesie, opowiadali nam wolontariusze Grupy Granica. Na pomoc czekało czterech mężczyzn, pięcioro dzieci w wieku od 6 do 13 lat, ale przede wszystkim kobieta, leżąca na wznak, w malignie, bez kontaktu, jęcząca.
– Dzieci siedziały bardzo cicho i spokojnie koło matki, która po prostu wyła. Ich ojciec załamywał ręce i błagał o pomoc. Ona tak cierpiała już od dwóch dni, leżąc, wymiotując wodą, nie przyjmując żadnych pokarmów – wspomina Piotr Matecki, wolontariusz, który ratował wtedy kurdyjską rodzinę. – Wezwaliśmy Medyków na Granicy, którzy przyjechali w ciągu około 20 minut, zbadali kobietę. My w międzyczasie nakarmiliśmy pozostałych, daliśmy im ubrania.
Kobietę trzeba było jak najszybciej zabrać karetką do szpitala. Jak zwykle zaraz za lekarzami pojawiła się straż graniczna. Dopiero wtedy dzieci zaczęły płakać i histeryzować, najstarsza dziewczynka rzuciła się na matkę, nie chcąc jej oddać. Wolontariusze nie wiedzieli, czy ta rodzina doświadczyła już wcześniej push-backów na Białoruś, bo kontakt z nią był utrudniony, ale zachowanie maluchów może wskazywać, że właśnie tak było.
Funkcjonariusze podzielili grupę na dwie części. Ojca z dziećmi zabrano do vana. Bardzo długo żegnał się z jednym z mężczyzn – swoim bratem. Z ich gestów wolontariusze odczytali, że bali się rozdzielenia, ale brat uspokajał: jedź z dziećmi, ja sobie poradzę. Słusznie się bali, następnego dnia okazało się, że zapakowani do ciężarówki Irakijczycy są znów na Białorusi.
Murad musi być silny dla swoich dzieci
Pan Murad wraz z piątką dzieci został umieszczony w otwartej placówce w Białymstoku w ramach umowy o świadczeniu pomocy instytucjonalnej. Zostali otoczeni opieką fundacji Dialog, zapewniającej rodzinie wszystko, czego potrzebuje, w tym pomoc psychologiczną. Dzieci – Lesgin, Rondek, Ayhan, Matin i Rosgar – powoli wracały do równowagi. Ich malutki nienarodzony brat o imieniu Halikari został pochowany 23 listopada na mizarze w Bohonikach.
Według fundacji rodzina spędziła w lesie siedem dni: trzy po stronie białoruskiej, cztery po polskiej. Po polskiej stronie stan Avin zaczął się pogarszać.
O Muradzie pracownicy fundacji Dialog pisali, że dla nich jest bohaterem: „To, jak potrafi być silny dla swoich dzieci, jest niewiarygodne. Potrafi doskonale zająć się najmłodszymi synami, a jednocześnie przytulić i pocieszyć najstarsze dzieci, które rozumieją sytuację i boją się o życie swojej mamy [kiedy jeszcze walczyła o życie w szpitalu – red.]”.
Prokuratura przeprowadzi śledztwo
Murad jest w złym stanie psychicznym. Dodatkowo będzie musiał zmierzyć się z przesłuchaniem, jakie łączy się z wszczęciem śledztwa w sprawie śmierci. Fundacja zapewni mu pomoc prawników i tłumacza. Będą oni starali się także zbadać wątek ewentualnych push-backów i tego, jak złe warunki mogły przyczynić się do pogorszenia stanu zdrowia kobiety.
Prokuratura Rejonowa w Hajnówce ma w poniedziałek (06.12) wszcząć śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Ciało zmarłej kobiety zostało przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku. Sekcja zwłok ma być przeprowadzona z udziałem biegłego medycyny sądowej z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Również w poniedziałek szpital przekaże prokuraturze dokumentację medyczną.
Murad stanie też przed decyzją, gdzie ma odbyć się pochówek żony. Rodzina złożyła wprawdzie wniosek o ochronę międzynarodową w Polsce, ale nie ma żadnej gwarancji, że azyl tutaj otrzyma. Niewykluczone więc że zdecyduje, aby ciało Avin wróciło do ojczyzny.
Granica polsko-białoruska. Kalendarium śmierci
Przy polsko-białoruskiej granicy, po obu jej stronach od początku kryzysu humanitarnego zmarło już kilkanaście osób.
19 września, w trzech różnych miejscach w Podlaskiem znaleziono trzy ciała uchodźców, którzy zmarli z wychłodzenia i wycieńczenia. Ten odnaleziony w okolicach wsi Dworczysko w gminie Giby to 29-letni Irakijczyk Ahmed Hamid. Pod wsią Zubry w gminie Gródek – 37-letni Jemeńczyk Mustafa Mohammed Mushed Al Raimi. Natomiast ciemnoskóry mężczyzna odnaleziony w powiecie sokólskim został pochowany na katolickim cmentarzu w Sokółce jako NN.
24 września polska SG podała na Twitterze informację o zwłokach Irakijczyka odnalezionych pół kilometra od linii granicznej, pod Nowym Dworem. Mężczyzna zmarł prawdopodobnie na zawał serca.
Także 24 września w nocy zmarł 16-letni chłopiec z Iraku, który źle się czuł, wymiotował krwią. Wraz z rodziną miał się przedostać na polską stronę, ale cała grupa została wypchnięta przez pograniczników na Białoruś.
Również na Białorusi, dosłownie metr od granicy z Polską koło wsi Lesnoje, znaleziono ciało 39-letniej kobiety z Iraku. Była przy niej trójka dzieci i dwoje dorosłych. Tamtejsza straż graniczna wydała komunikat, w którym napisała, że „stwierdzono wyraźne ślady wleczenia ciała z Polski do Białorusi”.
13 października nieopodal Kuźnicy – dokładnie na polach wsi Klimówka – znaleziono ciało 24-letniego Syryjczyka Issy Jerjos. Wypatrzyła je załoga policyjnego śmigłowca, patrolując rejon objęty stanem wyjątkowym.
20 października w Bugu utonął 19-letni Syryjczyk Ahmad al-Hasan. Mężczyzna, który był z nim i przeżył – wypłynął po polskiej stronie – mówi, że do rzeki wepchnęli ich białoruscy pogranicznicy.
22 października w Kuścińcach w strefa stanu wyjątkowego znaleziono ciało mężczyzny. Jego tożsamości nie udało się ustalić, wiemy tylko, że miał około 30 lat.
Zwłoki kolejnej ofiary – 20-letniego Syryjczyka zostały znalezione przez jednego z pracowników zakładu usług leśnych w rejonie Wólki Terechowskiej (gmina Czeremcha, powiat hajnowski) 12 listopada.
Do tego trzeba doliczyć wiarygodne relacje bliskich i naocznych świadków, którzy mówią o zgonach. Np. w listopadzie medycy z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej udzielali pomocy syryjskiemu małżeństwu, które opłakiwało śmierć swego rocznego dziecka przed miesiącem, po białoruskiej stronie.
W pierwszych dniach listopada mowa była też o śmierci 25-letniego Kurda z Iraku. Gaelan Dler chorował na cukrzycę. Z kolei 43-letnia Syryjko-Palestynka Rajaa Hasan Hasan najprawdopodobniej zmarła z wychłodzenia. Próbowała wrócić do Syrii, ale białoruskie służby miały ją zawrócić z dworca i przerzucać do kolejnych koczowisk przy granicy.”
„Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Irakijka po przekroczeniu granicy poroniła. Jej stan jest zły
Maciej Chołodowski, Joanna Klimowicz
22.11.2021, 09:34
Irakijka w ciąży, która wraz z mężem i piątką dzieci przekroczyła polsko-białoruską granicę i w stanie krytycznym trafiała do jednego z podlaskich szpitali, poroniła. Pogrzeb nienarodzonego dziecka ma odbyć się na cmentarzu muzułmańskim w Bohonikach. Kiedy aktywiści znaleźli rodzinę w lesie, dzieci siedziały bardzo cicho i spokojnie koło matki, która wyła z bólu. O życie kobiety wciąż walczą lekarze.
Jak powiedziała w poniedziałek (22 listopada) rano „Wyborczej” rzeczniczka Komendy Głównej Straży Granicznej ppor. Anna Michalska, kobieta znalazła się w szpitalu po tym, jak 12 listopada wraz z mężem i piątką dzieci przekroczyła „zieloną” polsko-białoruską granicę na obszarze działania placówki granicznej w Narewce. Rodzina ta pochodzi z Iraku.
Dzieci siedziały bardzo spokojnie
12 listopada w nocy 10-osobowa grupa Irakijczyków w puszczy w okolicach Narewki wezwała pomoc. Aktywiści z Grupy Granica wyruszyli do nich z jedzeniem i ciepłymi ubraniami. Na miejscu zastali czterech mężczyzn, pięcioro dzieci w wieku około od 6 do 13 lat i kobietę, leżącą na wznak, w malignie, bez kontaktu, jęczącą.
– Dzieci siedziały bardzo cicho i spokojnie koło matki, która po prostu wyła. Ich ojciec załamywał ręce i błagał o pomoc. Ona tak cierpiała już od dwóch dni, leżąc, wymiotując wodą, nie przyjmując żadnych pokarmów – wspomina Piotr Matecki, wolontariusz, który ratował wtedy irakijską rodzinę. Piotr na stałe mieszka w Norwegii, ale przyznaje, że nie mógł dłużej spokojnie słuchać tego, co się dzieje w przygranicznych lasach i patrzeć na to z dystansu. Wsiadł w samochód i przyjechał pomagać. – Wezwaliśmy Medyków na Granicy, którzy przyjechali w ciągu około 20 minut, zbadali kobietę. My w międzyczasie nakarmiliśmy pozostałych, daliśmy im ubrania.
Kobietę trzeba było jak najszybciej zabrać karetką do szpitala. Jak zwykle zaraz za lekarzami pojawiła się straż graniczna. Dopiero wtedy dzieci zaczęły płakać i histeryzować, najstarsza dziewczynka rzuciła się na matkę, nie chcąc jej oddać. Wolontariusze nie wiedzą, czy ta rodzina doświadczyła już wcześniej push-backów na Białoruś, bo kontakt z nią był utrudniony, ale zachowanie maluchów może wskazywać, że właśnie tak było.
Jedni dostali szansę, drudzy – wywózkę na Białoruś
Funkcjonariusze podzielili grupę na dwie części. Ojca z dziećmi zabrano do vana. Bardzo długo żegnał się z jednym z mężczyzn – swoim bratem. Z ich gestów wolontariusze odczytali, że bali się rozdzielenia, ale brat uspokajał: jedź z dziećmi, ja sobie poradzę. Słusznie się bali, następnego dnia okazało się, że zapakowani do ciężarówki Irakijczycy są znów na Białorusi.
Ojciec z piątką dzieci został odwieziony do placówki SG w Narewce, gdzie pod bramą już czekali dziennikarze. Od tamtego czasu i wolontariusze, i posłanka partii Razem Magdalena Biejat i media, i znani aktorzy, i ludzie z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich próbowali dowiedzieć się o los dzieci, zobaczyć je, sprawdzić, jak rodzina dźwiga tę tragedię, jak można im pomóc.
Jednocześnie w szpitalu trwała i wciąż trwa walka o życie Irakijki, która była w ciąży, ale jej płód obumarł. Rokowania cały czas są niepewne.
Dopiero w poniedziałek (22.11) rzeczniczka Michalska poinformowała: – Kobieta była w 24 tygodniu ciąży. W szpitalu poroniła. Szpital poinformował nas o tym 15 listopada. Jak mówią lekarze, stan kobiety nadal jest ciężki. Rodziną tą najpierw zaopiekowali się nasi funkcjonariusze. Teraz trafiła od otwartego ośrodka dla uchodźców.
Pogrzeb nienarodzonego dziecka ma odbyć się na cmentarzu muzułmańskim w Bohonikach, gdzie już spoczęło trzech migrantów. To ofiary kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Jak powiedział nam przewodniczący muzułmańskiej gminy wyznaniowej w Bohonikach Maciej Szczęsnowicz, pochówek ma rozpocząć się we wtorek (23 listopada) o godz.11.30.
Wentyl humanitarny
Ojciec z piątką dzieci został umieszczony w jednym z ośrodków dla uchodźców na terenie województwa podlaskiego. Dzieci Lesgin, Rondek, Ayhan, Matin i Rosgar – zdają się dochodzić do siebie po traumie, bawią się. Tato zaskakująco dobrze sobie z nimi radzi – zauważają pracownicy.
Placówka jest mocno przeciążona, bo podczas gdy przed kryzysem humanitarnym dysponowała zaledwie kilkunastoma miejscami, to od początku października do teraz trafiło do niej 180 osób. Jest też duża rotacja, bo to ośrodek typu otwartego i migranci oczywiście korzystają z tego, wybierając się w dalszą drogę na Zachód, najczęściej do swoich rodzin. Zdarza się, że dzieci przyjeżdżają autami po rodziców, zabierają ich do swoich krajów, gdzie mają oni ogromne szanse na uregulowanie pobytu, chociażby ze względu na przepisy o łączeniu rodzin.
Ta placówka to taki wentyl humanitarny w kryzysie, w którym polski rząd nie chcę ustąpić ani na krok. Aby pomieścić w niej migrantów, przekazywanych przez straż graniczną, będących w wyjątkowo trudnej sytuacji, trzeba było dokupić piętrowe łóżka, a sale lekcyjne zamienić na sypialnie. Pieniądze na jedzenie, noclegi i leczenie cudzoziemców zapewnia straż graniczna. Ale to nie wszystko, są potrzeby.
– Przyjmujemy wszystkich. Zrezygnowaliśmy z kołder z powłoczką, bo bardzo dobrze sprawdzają się cienkie śpiwory, takie na temperatury pokojowe, chociażby w Decathlonie są po 44 zł – podpowiada Michał Gaweł, szef fundacji Dialog. Jeśli ktoś chce wspomóc uchodźców, wychodzących z traumy po lesie, może takie śpiwory podrzucić do siedziby fundacji przy ul. Ks. Abramowicza 1 w Białymstoku. A także: ręczniki, prześcieradła 90cm, koce i środki czystości.
Nic więcej nie można zrobić
Z kolei wolontariusz Piotr Matecki zachęca wszystkich, żeby nie poddawali się propagandzie i przyjeżdżali pomagać: – Tu nie ma niebezpieczeństwa innego niż ganiający za tobą pikapem poza strefą stanu wyjątkowego żołnierze w cywilu, mrugający światłami, nakazujący się zatrzymać. Nie wiedziałem, kto był w środku, zadzwoniłem na 112 i zatrzymałem się dopiero przy policjantach. Jest klimat pewnej swobody działań służb, co jest bardzo destrukcyjne dla wszystkich.
Piotr poza irakijską rodziną uratował mężczyznę w wieku około 60 lat, który zamarzał w przydrożnym rowie, kompletnie przemoczony. – Do rana by zamarzł. Odciągnęliśmy go od drogi, daliśmy jedzenie, suche ubrania, śpiwór. Nic więcej nie mogę zrobić.”
„Czwarty uchodźczy pogrzeb w Bohonikach. Społeczność muzułmańska pochowała nienarodzone dziecko Irakijki
Joanna Klimowicz
23.11.2021, 17:34
Maleńka, biała trumna spoczęła we wtorek (23.11) w ziemi obok grobów dorosłych mężczyzn na mizarze w Bohonikach. „Niewinne dzieciątko jeszcze nienarodzone podzieliło los swoich starszych braci” – mówił imam Aleksander Bazarewicz.
Imam bohonickich Tatarów ubolewał: – Nie gościmy tych ludzi, nie częstujemy ich herbatą, tylko ich chowamy.
Dodawał, że pochówek zgodny z zasadami religijnymi jest obowiązkiem i odpowiedzialnością muzułmanów. Tylko tyle i aż tyle mogą dla swoich braci zrobić polscy Tatarzy.
Bez bliskich, ale zgodnie z zasadami
Zanim przed meczetem w Bohonikach rozpoczął modlitwę za zmarłe dziecko, wytłumaczył licznie zgromadzonym dziennikarzom, że w islamie wierzy się, iż status takiego płodu (ponad 20-tygodniowego) jest już równy statusowi człowieka: – W czwartym miesiącu Bóg wysyła anioła, żeby tchnął w dziecko duszę – wyjaśniał imam Bazarewicz. Dodawał, że wszystkie czynności, jakie czyni się wobec zmarłych, są więc uprawnione, a nawet wskazane, choć nie bezwzględnie wymagane – równie dobrze ceremonia mogłaby zostać pominięta.
Ceremonia odbyła się jednak w pochmurny, śnieżny, chłodny dzień. Bliscy sobie tego życzyli. Nadali dziecku płci męskiej imię Halikari Dhaker.
Nie było ich w Bohonikach. Matka wciąż w bardzo ciężkim stanie przebywa w szpitalu, a ojciec opiekuje się piątką ich dzieci.
Oprócz dziennikarzy z całego świata imamowi towarzyszyli dwaj Czeczeni – modlili się, nieśli trumienkę, zasypywali ją ziemią i obkładali grób kamieniami. Imam Bazarewicz zwrócił uwagę, że oni dobrze wiedzą, czym jest ciężka droga uchodźcy, która może się zakończyć nawet śmiercią. Czeczeni masowo starali się o azyl w Polsce i wielu tutaj znalazło swoje miejsce do życia.
Ludzie stojący teraz u bram Unii Europejskiej, na linii polsko-białoruskiej granicy, mają mniej szczęścia.
– To już czwarta ofiara tej ciężkiej sytuacji, z jaką mamy do czynienia [na bohonickim mizarze są trzy groby pochowanych w ostatnich dniach migrantów – red.]. Nie upatrujemy w nikim winy. Bóg wie najlepiej i on niech osądzi, kto jest winy zamieszania do tego stopnia, że ludzie nie ze swojej woli, wplątani w zawieruchę i pewnego rodzaju manipulację znaleźli się na nieswojej ziemi i nikt by nie dał wiary temu, że tutaj spoczną, a jednak tak się stało. Nawet niewinne dzieciątko, jeszcze nienarodzone, podzieliło los swoich starszych braci. Spoczęło wśród nich w przyjaznej polskiej ziemi na muzułmańskim cmentarzu tatarskim w Bohonikach – mówił imam z Bohonik Aleksander Bazarewicz.
Kobieta wyła z bólu, dzieci były cichutko
Pochodząca z Iraku rodzina 12 listopada w nocy została znaleziona przez aktywistów z Grupy Granica w puszczy w okolicach Narewki. Na pomoc czekało czterech mężczyzn, pięcioro dzieci w wieku od 6 do 13 lat, ale przede wszystkim kobieta, leżąca na wznak, w malignie, bez kontaktu, jęcząca.
– Dzieci siedziały bardzo cicho i spokojnie koło matki, która po prostu wyła. Ich ojciec załamywał ręce i błagał o pomoc. Ona tak cierpiała już od dwóch dni, leżąc, wymiotując wodą, nie przyjmując żadnych pokarmów – wspomina Piotr Matecki, wolontariusz, który ratował wtedy iracką rodzinę. – Wezwaliśmy Medyków na Granicy, którzy przyjechali w ciągu około 20 minut, zbadali kobietę. My w międzyczasie nakarmiliśmy pozostałych, daliśmy im ubrania.
Kobietę trzeba było jak najszybciej zabrać karetką do szpitala. Jak zwykle zaraz za lekarzami pojawiła się Straż Graniczna. Funkcjonariusze podzielili grupę na dwie części. Ojca z dziećmi zabrano do vana i do placówki SG w Narewce, a pozostałych trzech mężczyzn wywieziono ciężarówką na granicę i przegoniono na stronę białoruską.
W szpitalu trwała i nadal trwa walka o życie Irakijki, która była w 24. tygodniu ciąży, ale jej płód obumarł. Na tabliczce na nagrobku dziecka jest data jego śmierci: 14 listopada.
Teraz ojciec wraz piątką dzieci został umieszczony w jednym z ośrodków dla uchodźców w Podlaskiem. Dzieci – Lesgin, Rondek, Ayhan, Matin i Rosgar – zdają się dochodzić do siebie po traumie, bawią się.
Przetrwać, aż ktoś znajdzie rozwiązanie
Żegnając nienarodzone dziecko Irakijki, imam Aleksander Bazarewicz cytował słowa Koranu, które mówią o doświadczaniu ludzi przez Boga: strachem, głodem, utratą życia i owoców. Podkreślał, że muzułmanie przynajmniej nie powinni widzieć w tej śmierci tragedii, powinni w całym tym nieszczęściu znaleźć dobrą nowinę: że trzeba być cierpliwym.
– Jeśli zniosą to wytrwale, to dla nich będzie przygotowany raj – mówił imam.
Skomentował też kolejny uchodźczy pogrzeb: – Myśleliśmy, że to będzie tylko incydentalne wydarzenie, pogrzeb jednego brata, a okazuje się, że ten sektor się powiększa i powiększa. Ubolewamy nad tym – przyznał imam, ale też zaznaczył: – To jest miejsce spoczynku muzułmanów, którzy nie znaleźli swojego lądu, umarli na tej ziemi, nie mogąc wrócić do swojej ziemi ojczystej. Tu będą spoczywać między swoimi braćmi Tatarami. Mamy nadzieję, że nie będzie już więcej pochówków, ale jeśliby były, to ziemi dla każdego starczy. Życzymy im, żeby Bóg dał im jakieś wyjście z tej trudnej sytuacji. A jakie, to on najlepiej wie. Wystarczy spojrzeć za mur mizaru i widać, co pokrywa ziemię – wskazywał na świeży śnieg. – Jest teraz zimno, jest mróz, a będzie jeszcze gorzej. Jeżeli ludzie jeszcze przebywają w lasach, to będzie bardzo ciężko. Modlimy się o to, żeby jakoś wytrwali do czasu, aż ktoś wymyśli dla nich rozwiązanie.
Mały dziecięcy grobek pojawił się na bohonickim mizarze tuż obok grobów migrantów. Pierwszym żegnanym był tutaj 19-letni Syryjczyk Ahmad Al Hasan, który utonął w granicznej rzece Bug, a jego ciało odnaleziono 20 października. Jego pogrzeb odbył się na mizarze w Bohonikach w poniedziałek, 15 listopada. W czwartek, 18 listopada, na tym samym cmentarzu muzułmańskim odbył się pogrzeb młodego mężczyzny o nieznanej tożsamości, którego ciało znaleziono na terenie gminy Kuźnica. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł z wyziębienia. Miał ok. 30 lat, był ciemnoskóry. Natomiast w niedzielę, 21 listopada, obok nich spoczął 37-letni Jemeńczyk Mustafa Mohammed Mushed Al Raimi, którego ciało znaleziono 19 października w lesie w powiecie hajnowskim.”
16. 7 grudnia 2021
mężczyzna z nigeryjskim paszportem, Olchówka (gmina Narewka, powiat Hajnówka)
„Kolejna ofiara kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Znaleziono mężczyznę z nigeryjskim paszportem
Maciej Chołodowski
08.12.2021, 08:05
Znaleziono zwłoki kolejnej ofiary kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Jak informuje podlaska policja, przy zwłokach mężczyzny w okolicach podlaskiej wsi Olchówka w gminie Narewka był plecak i nigeryjski paszport.
O kolejnej tragedii na granicy polsko-białoruskiej w środę (8 grudnia) rano poinformował rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.
Pod nadzorem prokuratora
Rzecznik podlaskiej policji przekazał: – Wczoraj policjanci wykonywali czynności pod nadzorem prokuratora w związku z odnalezieniem zwłok w lesie w okolicach Olchówki w gminie Narewka. Przy zwłokach znajdował się plecak i nigeryjski paszport. Zwłoki mężczyzny decyzją prokuratora zostały przekazane do zakładu medycyny sądowej.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ciało znaleźli żołnierze, 9 kilometrów od granicy.
Na razie nie ma innych szczegółów. O kolejnej śmierci na granicy polsko-białoruskiej wspominała na Facebooku jeszcze wczoraj jedna z mieszkanek przygranicznych okolic. Pisała: „Dziś kolejny uchodźca został znaleziony przy jednej z dróg. Był martwy. To jest zbrodnia! Dlaczego UE nie reaguje na to, co dzieje się w Polsce, skoro wypychanie osób za druty jest nielegalne i niedopuszczalne? Ile zwłok musimy znaleźć i ujawnić, by to się w końcu skończyło, by ktoś zareagował nie tylko »dyplomatycznie«, ale stanowczo? Temperatura w nocy ma dziś spaść do -10 stopni. Kto w takich warunkach ma szansę przeżyć w lesie? A wiadomo, że takie osoby nadal w lesie są”.
Zmarło już kilkanaście osób
Przy polsko-białoruskiej granicy, po obu jej stronach od początku kryzysu humanitarnego zmarło już kilkanaście osób.
O pierwszych takich tragediach informacje pojawiły się w drugiej połowie września. Poinformowano wówczas, że 19 września, w trzech różnych miejscach w Podlaskiem znaleziono trzy ciała uchodźców, którzy zmarli z wychłodzenia i wycieńczenia. Ten odnaleziony w okolicach wsi Dworczysko w gminie Giby to 29-letni Irakijczyk Ahmed Hamid. Pod wsią Zubry w gminie Gródek – 37-letni Jemeńczyk Mustafa Mohammed Mushed Al Raimi. Natomiast ciemnoskóry mężczyzna odnaleziony w powiecie sokólskim został pochowany na katolickim cmentarzu w Sokółce jako NN.
Wśród zmarłych na granicy był też m.in. 16-letni chłopiec z Iraku, który źle się czuł, wymiotował krwią. Wraz z rodziną miał się przedostać na polską stronę, ale cała grupa została wypchnięta przez pograniczników na Białoruś. Zmarł w nocy 24 września.
13 października na polach wsi Klimówka nieopodal Kuźnicy znaleziono ciało 24-letniego Syryjczyka Issy Jerjosa. Wypatrzyła je załoga policyjnego śmigłowca, patrolując rejon objęty stanem wyjątkowym. 20 października w Bugu utonął 19-letni Syryjczyk Ahmad al-Hasan. Mężczyzna, który był z nim i przeżył – wypłynął po polskiej stronie – mówi, że do rzeki wepchnęli ich białoruscy pogranicznicy. 22 października w Kuścińcach w strefie stanu wyjątkowego znaleziono ciało mężczyzny. Jego tożsamości nie udało się ustalić, wiemy tylko, że miał około 30 lat.
Zwłoki kolejnej ofiary – 20-letniego Syryjczyka zostały znalezione przez jednego z pracowników zakładu usług leśnych w rejonie Wólki Terechowskiej (gmina Czeremcha, powiat hajnowski) 12 listopada. W końcu ubiegłego tygodnia w szpitalu w Hajnówce po długiej walce o życie zmarła w wieku 38 lat Avin Irfan Zahir. Osierociła pięcioro dzieci, które razem z tatą przebywają w ośrodku dla uchodźców.”
17. 24 stycznia 2022
Ciało człowieka odnalezione w lesie w strefie zamkniętej
18. 12 lutego 2022
Ahmed z Jemenu, 26 lat, znaleziony w Puszczy Białowieskiej
19. 21 lutego 2022
Jemeńczyk, okolice miejscowości Topiło (gmina Hajnówka, powiat Hajnówka) (informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach)
20. 14 marca 2022
NN ciało odnalezione w Narewce (informacja dyrektora szpitala w Hajnówce Tomasza Misiuka)
21. 24 marca 2022
Irakijczyk, leśnictwo Grudki, nadleśnictwo Białowieża (informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach)
22. 29 lipca 2022
Egipcjanin, rzeka Świsłocz w miejscowości Rudaki (gmina Krynki) (informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach)
23. 3 października 2022
Sidding Musa Hamid Eisa z Sudanu, utonął w rzece Świsłocz, pochowany w Bohonikach
„Sidding Musa Hamid Eisa urodził się 07 września 2001 roku w Sudanie. Zmarł prawdopodobnie 3 października 2022 roku na pograniczu polsko-białoruskim. Ciało Musy wyłowiono ze Świsłoczy dopiero 25 października.
Tożsamość zmarłego potwierdziła jego rodzina.”
(Piotr Czaban, 29 października 2022, 22:47, https://twitter.com/CzabanPiotr/status/1586278598318628865)
„– To ciało ciemnoskórego mężczyzny o nieustalonej tożsamości – informuje Tomasz Krupa z KWP w Białymstoku.
Chodzi o zwłoki odnalezione przez @Straz_Graniczna na rzece Świsłocz niedaleko Krynek.
(Piotr Czaban, 26 października 2022, 09:23, https://twitter.com/CzabanPiotr/status/1585170303331627009)
„Na muzułmańskim cmentarzu Bohonikach odbył się dziś pogrzeb Siddinga Musy Hamida Eisy z Sudanu. Urodził się 7 września 2001 roku w Sudanie. Zmarł prawdopodobnie 3 października 2022 roku na pograniczu polsko-białoruskim. Jego ciało wyłowiono ze Świsłoczy dopiero 25 października. Tożsamość zmarłego potwierdziła rodzina.
– Chciał mieć spokojne życie, służyć swojej rodzinie i społeczeństwu – tak Musę wspomina jego siostra. – Chciał zamieszkać w Europie, jednak zmarł. Był młodym człowiekiem. Miał tylko 21 lat. Mam nadzieję, że Bóg zlituje się nad nim i przyjmie go i da cierpliwość mojej rodzinie.”
(OKO.press, 5 grudnia 2022, 21:52, https://www.facebook.com/oko.press/posts/3419159661678893)
24. 25 października 2022
Irakijczyk, rzeka Świsłocz (gmina Krynki) (informacja Prokuratury Okręgowej w Suwałkach)
25. 27 grudnia 2022
kobieta z Syrii, 30 lat, znaleziona po stronie białoruskiej
„Koszmar na granicy polsko-białoruskiej. Śmierć 30-letniej Syryjki i propagandowy ping-pong służb
Maciej Chołodowski, Joanna Klimowicz
28.12.2022, 20:47
Białoruskie służby poinformowały, że przy płocie granicznym z Polską odnalazły kolejną śmiertelną ofiarę. To młoda Syryjka. Jej ojciec twierdzi, że byli pushbackowani z Polski. Tę śmierć białoruski reżim także wykorzystał do antypolskiej propagandy.
O kolejnej śmierci na granicy polsko-białoruskiej poinformował w środę (28 grudnia) na swojej stronie internetowej Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białoruś. Napisano: „Wczoraj wieczorem, 27 grudnia, białoruscy strażnicy graniczni znaleźli w pobliżu polskiej zapory obywatela Syrii. Obok mężczyzny leżały zwłoki jego córki, również obywatelki Syrii”.
Uchodźcy na granicy z Białorusią. Pojawił się uprzedzający komunikat
Białoruskie służby nie podały nazwiska obojga ani wieku dziewczyny. PKG RB doniósł: „Cudzoziemiec wyjaśnił, że byli w Polsce od trzech dni i zostali zatrzymani przez osoby w mundurach. Mężczyzna poprosił polskie wojsko o pomoc dla jego córki, która była w stanie krytycznym. Według relacji uchodźcy polskie siły bezpieczeństwa zabrały im plecaki z osobistymi i ciepłymi ubraniami, jedzeniem, wsadziły do samochodu i wywiozły do granicy”.
Białoruskie służby utrzymują, że „pomimo tego, że kobieta była bliska śmierci i ledwo oddychała, polscy wojskowi nakazali cudzoziemcowi »załadować ciało swojej córki na ramiona« i wypchnęli go przez bramę w szlabanie”. Dodają – podobnie jak to było w innych takich komunikatach: „W celu ustalenia wszystkich okoliczności zdarzenia na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-operacyjna”.
Komunikat ten uprzedziła polska Straż Graniczna. Przed tym, jak się pojawił, także w środę, pojawiła się na jej stronie internetowej informacja, przekazana też na Twitterze: „Dziś (28.12.2022 r.) podczas porannego patrolowania granicy polsko-białoruskiej przy rzece granicznej Świsłocz zauważono po białoruskiej stronie prawdopodobnie leżącą osobę. Natychmiast poinformowano służby białoruskie, które do tej pory nie podjęły interwencji”.
Dalej polska SG wyjaśniła bardziej szczegółowo: „Zawsze, kiedy po tamtej stronie granicy widzimy osoby potrzebujące pomocy, dyżurny oddziału informuje telefonicznie stronę białoruską z prośbą o pilną interwencję i udzielenie pomocy. Tak było i tym razem. Po zauważeniu przez polski patrol, że po tamtej stronie granicy leży ktoś, kto prawdopodobnie potrzebuje pomocy, poinformowano natychmiast służby białoruskie. Po około godzinie we wskazany przez polskie służby rejon podjechał samochód białoruskiej służby granicznej. Osoby nawet nie wysiadły z samochodu. Nie podjęły żadnych czynności i po chwili odjechały. Pół godziny później przyszli dwaj białoruscy żołnierze. Oni również nie podjęli żadnej próby pomocy leżącej osobie. Nie sprawdzili funkcji życiowych leżącego człowieka, wykonali zdjęcia i nagrania, a następnie oddalili się w głąb Białorusi”.
Białoruś. Jedyne, co pewne, to martwa dziewczyna
Polska Straż Graniczna dodała: „Strona białoruska zamiast natychmiast udzielić pomocy potrzebującej osobie z pewnością przygotowuje się do kolejnego nieprawdziwego, propagandowego przekazania informacji o całym zdarzeniu, tak jak ma to w zwyczaju. Białorusini będą preparować kolejne nieprawdziwe informacje, które niby dotyczą działań polskich służb, a które mają miejsce wyłącznie po stronie białoruskiej”.
Do sytuacji odniosła się po pojawieniu się białoruskiego i polskiego komunikatów Małgorzata Rycharska z Hope & Humanity Poland, organizacji zdalnie pomagającej uchodźcom pushbackowanym z Polski do Białorusi: – Polskie SG tweetuje, że widzieli tę scenę. To znaczy, widzieli, że ktoś leży. Zza płotu patrzyli i zatroskani poinformowali Białoruś. Ale Białorusini nie pomogli, tylko kręcili. A Polacy patrzyli. Kto jeszcze? Kto jeszcze popatrzy sobie w spokojnym milczeniu, jak umiera dziewczyna z Syrii? Na ojca, który tuli zwłoki? Białoruś? Pół Polski? Reszta Europy? I kto przemieli tę śmierć na papkę propagandy? Tu na razie nic nie jest pewne. Czy kazali ojcu mówić do kamery? Tak już bywało wcześniej. Czy zmarła tu, gdzie leży? Czy bardziej na zachód lub wschód, ale ktoś przeniósł jej ciało? Tak też już bywało wcześniej. Jedyne co pewne, to martwa dziewczyna. Płaczący mężczyzna. I ciemność.
Małgorzata Rycharska jest w kontakcie z ojcem zmarłej kobiety, który znajduje się w białoruskim mieście i jest w kompletnej rozsypce. Mężczyzna potwierdził jej, że podróżowali razem z córką i zostali wypchnięci z Polski. Młoda kobieta miała 30 lat.
Wedle danych Straży Granicznej po polskiej stronie na granicy z Białorusią w tym roku odnaleziono cztery ciała obcokrajowców, w ubiegłym roku – siedem (sześć na odcinku Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej i jedno na odcinku Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej). Białorusini piszą o znalezieniu rzekomo przy granicy z Polską w sumie w tym roku siedmiu ciał uchodźców.”
26. Styczeń 2023
Tawfik al-Hasziri (Tawfik Ali Omar Ahmed al-Hashiri) z Jemenu, miał 31 lat. Z treści klepsydry Grupy Granica można sądzić, że zmarł po stronie białoruskiej: „Z żalem zawiadamiany, że w styczniu 2023 roku niedaleko od polskiej granicy znaleziono ciało. Zmarły Tawfik al-Hasziri miał 31 lat, pochodził z Jemenu. Uciekając przed wojną, która niszczy jego kraj, zamarzł na polsko-białoruskiej granicy”. Kwerenda w rosyjskojęzycznych źródłach nie przyniosła rezultatu.
27. 7 stycznia 2023
Ibrahim Dehya, 36 lat, lekarz z Jemenu, ciało odnaleziono w okolicach Przewłoki (gmina Białowieża, powiat Hajnówka) w Puszczy Białowieskiej
„Pogrzeb lekarza z Jemenu na cmentarzu muzułmańskim w Bohonikach. Grobów przybywa, wywózki wciąż trwają
Joanna Klimowicz
09.02.2023, 20:57
Ibrahem Jaber Ahmed Dehya miał 36 lat. W Jemenie pracował jako lekarz. 7 stycznia zmarł z wyziębienia w Puszczy Białowieskiej, a w czwartek (9 lutego) został pochowany na muzułmańskim cmentarzu w Bohonikach. – To jakby sen – mówił imam Aleksander Bazarewicz, dokonując kolejnego już uchodźczego pochówku.
Na bohonickim mizarze obłożony kamieniami grób Ibrahema jest już siódmym w tej części cmentarza – wydzielonej dla ludzi zmarłych w drodze do bezpieczeństwa i godnego życia. Imam Bazarewicz ma zwyczaj układania na grobach zielonych świerkowych gałązek, który to zielony kolor według muzułmanów ma gwarantować spokój duszy. Zauważył, że rosnący na mizarze świerk tyle już tych gałązek stracił… Za dużo. Za każdym razem imam ma nadzieję, że to był już ostatni taki pogrzeb.
– Miejsca starczy dla wszystkich – deklarują polscy Tatarzy mieszkający od stuleci na tych terenach, a teraz z szacunkiem oddający swoim braciom w wierze ostatnią posługę. Ale bardzo chcieliby, aby ten koszmar się już skończył.
Bóg przygotował mu lepszy przybytek
– To jakby jest sen. Albo film z kolejnymi odcinkami. Tylko że tutaj życie napisało ten smutny scenariusz, a my mówimy, że to Bóg mu wyznaczył. To było jego przeznaczenie. Bóg go obdarzył takim losem, choć mógł obdarzyć innym – mógł dołączyć do szlachetnego grona lekarzy, których przecież brakuje w Polsce. Lekarzy, którzy pochodzą z różnych zakątków świata arabskiego, studiowali w Polsce i teraz nas leczą. Tak samo nasz brat Ibrahem, gdyby dane mu było zostać w Polsce, może byśmy za jakiś czas korzystali z jego usług. Takich ludzi Polska potrzebuje – mówił imam Aleksander Bazarewicz. – Można by tutaj obwiniać kogoś lub coś, ale ja nie chcę tego robić. Wierzymy, że Bóg przygotował mu przybytek lepszy od tego, do którego zmierzał.
Imam nie obwiniał, ale podziękował w sposób szczególny dużej grupie aktywistów i aktywistek uczestniczących w pogrzebie. Mówił, że na co dzień narażają swoje zdrowie, ratując ludzi w lasach, pomagając im w przetrwaniu.
W pogrzebie wziął także udział Maciej Szczęsnowicz, przewodniczący zarządu Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Bohonikach, oraz niezawodni panowie – uchodźcy z Czeczenii, na których zawsze można liczyć podczas takich uroczystości.
Przyleciał pożegnać brata
Pochówek trzeba było zorganizować szybko ze względu na wizę Mohameda – brata Ibrahema, który przyjechał z Jemenu do Polski na krótko. Najpierw zidentyfikował w Białymstoku ciało brata i uczestniczył w czynnościach prokuratorskich (śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Białymstoku), a potem modlił się w Bohonikach nad trumną brata. I dziękował tym, którzy ratują ludzi na pograniczu. Opiekę nad nim roztoczyli aktywiści i aktywistki z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego. Podkreślają dobrą współpracę prokuratury, zakładu medycyny sądowej, USC w Hajnówce i ambasady Jemenu oraz nieocenione wsparcie organizacji: Stowarzyszenia Egala, Ku Dobrej Nadziei i organizacji Hope & Humanity Poland.
– Chcielibyśmy już nigdy nie musieć pomagać w organizowaniu takich rzeczy. Ale dopóki będzie trzeba, jesteśmy gotowi – deklaruje Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne (POPH).
Całość przygotowań koordynował i spiął Piotr Czaban z POPH, dziennikarz obywatelski prowadzący na YouTubie kanał „Czaban robi raban”. Jeszcze przed pogrzebem Ibrahema Piotr przypominał ostatnią taką ceremonię w Bohonikach – nie dalej jak w listopadzie pochowany tu został Siddig Musa Hamid Eisa z Sudanu. Nad jego grobem reżyser i dziennikarz Dariusz Szada-Borzyszkowski recytował „Rapsod żałobny” Jerzego Lieberta: – Wyrychtujemy ci, chłopaczku, trumnę, tak jak się patrzy – niewielką, a szczelną. Przez górskie łąki i przez lasy szumne na barkach skrzynkę poniesiem śmiertelną.
– Nie przestaniemy walczyć o tych ludzi – dodawała wtedy Agata Ferenc z Fundacji Ocalenie.
A imam Bazarewicz mówił: – Ta rzeka go pochłonęła.
Dziś Piotr Czaban podsumowuje: – Wciąż dostajemy zgłoszenia o kolejnych zaginionych na pograniczu polsko-białoruskim. Grobów przybywa. Wywózki wciąż trwają. Społeczeństwo udaje, że kryzys przy granicy z Białorusią – nazywany też zbrodnią – nie istnieje.
„Nie potrzebujemy lekarzy. Wolimy mieć trupy”
Ciało Ibrahema zostało odnalezione 7 stycznia 2023 r. w okolicy Przewłoki, niedaleko granicy w powiecie hajnowskim. Był w grupie Jemeńczyków, którzy – jak twierdzi straż graniczna – przekroczyli granicę, przechodząc przez rzekę. SG zatrzymała trzech z nich, którzy alarmowali o towarzyszu w bardzo złym stanie. Pogranicznicy i wojsko zaczęli poszukiwania, trop podjął pies służbowy. Niestety, mężczyzna już nie żył.
Ambasada Jemenu dostała zdjęcia zwłok znalezionych 7 stycznia i przekazała je rodzinie zmarłego, z którą jest w kontakcie. Rodzina Ibrahima potwierdziła, że to on. Był lekarzem, miał żonę i trójkę dzieci.
Pod jednym z udostępnianych licznie postów w mediach społecznościowych śmierć tę gorzko skomentował Wojciech Koronkiewicz, dziennikarz, pisarz, działacz społeczny: „Nie potrzebujemy lekarzy. Wolimy mieć trupy”.
Tej śmierci można było uniknąć
Grupa Granica ustaliła, że Jemeńczycy przekroczyli rzekę Przewłoka, po czym w związku z mocnym wyczerpaniem i bardzo złym samopoczuciem medyka postanowili rozpalić ognisko.
– Niestety, jego stan dalej się pogarszał. Trzy osoby z grupy postanowiły ruszyć z miejsca w celu poszukiwania pomocy. Około 5 km dalej znaleźli ich mundurowi. Wedle słów jednego z towarzyszy zmarłego, mimo otrzymania lokalizacji od grupy poszukującej ratunku dla kolegi, odmówili odnalezienia potrzebującego i udzielenia mu niezbędnej pomocy, po czym nielegalnie wypchnęli grupę do Białorusi – relacjonuje Grupa Granica. – W międzyczasie stan jemeńskiego lekarza uchodźcy stale się pogarszał. Kolejni jego towarzysze zdecydowali się wyruszyć i szukać pomocy. Wyszli nawet na ulicę, by zatrzymać kogokolwiek i prosić o ratowanie życia kolegi. Po napotkaniu innego patrolu rozpoczęły się poszukiwania. Z pomocą psa tropiącego znaleziono lekarza z Jemenu. Niestety, w chwili odnalezienia już nie żył.
– W świetle informacji przekazanych nam przez bliskich zmarłego polskie służby odmówiły znalezienia i udzielenia niezbędnej pomocy uchodźcy znajdującemu się w bardzo ciężkim stanie, mimo posiadania lokalizacji i świadomości powagi sytuacji. Apele o ratunek umierającego zostały zignorowane. Podczas gdy mundurowi skupiali się na nielegalnym pushbacku grupy szukającej pomocy dla swojego towarzysza, lekarza z Jemenu, zbliżał się on do śmierci w polskim lesie – uważają aktywiści i aktywistki z GG. – Tej śmierci, podobnie jak wielu innych, można było uniknąć. Historia ta obrazuje kompletną bezduszność mundurowych, a także prawdziwe oblicze polityki wobec osób uchodźczych prowadzonej przez władze. Mimo kolejnych procesów, kończących się wskazaniem na nielegalność pushbacków, dalej jest to częsta praktyka wśród polskich pograniczników.
Granica polsko-białoruska. Zmarli, zaginieni bez śladu
Trzej towarzysze Ibrahema trafili do ośrodków strzeżonych w Polsce.
– Według ich relacji Ibrahem miał umrzeć przy nich i dopiero po jego śmieci wyszli z lasu na drogę, szukając służb. Wcześniej od tej grupy odłączył się, także szukając pomocy, inny Jemeńczyk – Kareem. Ślad po nim zaginął – opowiada Piotr Czaban. Policjantom w Hajnówce zgłosił zaginięcie Kareema, a po nim – jeszcze sześciu innych osób zaginionych, z nazwiskami i zdjęciami. – A jest ich znacznie więcej. Najświeższe informacje o zaginionych dotyczą dziewczyny i chłopaka, których towarzysze podróży mieli dotrzeć do Hajnówki i tu prosić o pomoc, jednak po zatrzymaniu przez policję i straż graniczną zostali wyrzuceni na Białoruś.
POPH kilkakrotnie wyjeżdżał na patrole w okolicę, gdzie odnaleziono ciało Ibrahema, w trudno dostępne bagna, jednak zdaje sobie sprawę, że są to poszukiwania igły w stogu siana i tylko zmasowana, profesjonalna akcja poszukiwawcza mogłaby przynieść skutek.
Ze statystyk Grupy Granica wynika, że liczba osób zaginionych, zgłoszonych przez ich rodziny lub inne osoby (tylko bezpośrednio do GG) od stycznia 2022 r. do 31 grudnia 2022 r., wynosi 185. Od początku kryzysu humanitarnego liczba potwierdzonych osób, które straciły życie po obu stronach granicy, to 30 (do grudnia 2021 r. liczba ta wyniosła 17). Jemeńczyk był 31. ofiarą śmiertelną. A po nim… byli kolejni.
12 stycznia pełniący w Puszczy Białowieskiej służbę żołnierze poinformowali, że znaleźli dwa martwe ciała oraz szczątki jednej osoby (czaszkę). Hajnowska prokuratura potwierdziła najpierw znalezienie szczątków, a dzień później policja i straż graniczna przyznały, że odnaleziono jedno ciało. Poszukiwania trzeciego zmarłego (a być może i większej liczby) prowadzono intensywnie przez dwa dni, po czym w sobotę 14 stycznia nagle je przerwano. Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz enigmatycznie powiedziała „Wyborczej”: – Poszukiwania nie zostały wznowione, bo przeszukano teren i nikogo już nie znaleziono.
Dwa odnalezione ciała jeszcze nie zostały zidentyfikowane. Można się jednak spodziewać, że prędzej czy później zostaną złożone w trumnach i zakopane niedaleko świerka na bohonickim mizarze.”
„Okrutna pułapka”. Mieszkańcy mówią, gdzie rozgrywa się dramat na granicy
Tomasz Molga
22-03-2023, 06:00
Trzcinowiska z rzadkimi kępami drzew ciągną się po horyzont. Po polskiej stronie teren odcięty jest rzeką, wodami zalewu Siemianówka i drutem żyletkowym. To w tę pułapkę Białorusini wpychali migrantów od swojej strony. – Nikt nie jest gotowy na to, co można byłoby tam odkryć – mówi jedna z rozmówczyń Wirtualnej Polski.
- W zaledwie trzy miesiące tego roku po naszej stronie granicy polsko-białoruskiej znaleziono już osiem ciał obcokrajowców. Więcej niż w całym poprzednim roku.
- Szlak migracyjny z Białorusi do Unii Europejskiej, jaki reżim Aleksandra Łukaszenki otworzył w połowie 2021 roku, nadal działa. – Mur graniczny nie zatrzymuje wszystkich obcokrajowców – mówią mieszkańcy pogranicza.
- Nasze służby nadal stosują procedurę „cofania do linii granicy”, a w rzeczywistości wypychania ludzi na stronę białoruską. Wiąże się to z ryzykiem śmierci tych osób z wyczerpania. Już we wrześniu 2022 roku polski sąd uznał takie działanie za bezprawne.
Bordową kurtkę zobaczyły z kilkudziesięciu metrów. „Hop, hop!” – nawołują i przedzierają się przez bagnisko usiane kępami traw i powalonymi pniami. Każdy krok okupiony jest ogromnym wysiłkiem. Przyśpieszyć nie ma jak.
Kurtka się nie porusza. „Halo!”. Są bardzo blisko, gdy dostrzegają, że obok nich w bagnie leży ciało. Już widzą, że to mężczyzna. Obrócony na bok, twarz zanurzona w wodzie. Nie żyje?
Dzwonią po pomoc na numer 112. „Czekajcie na przyjazd służb” – poleca dyspozytor. Po chwili telefon od ratownika. Instrukcja: spróbujcie przewrócić człowieka na plecy, przynajmniej głowę wyjąć z wody. To może być zaawansowana hipotermia i jeszcze da się go odratować.
Dwie szczupłe kobiety szarpią się z ciałem, które częściowo zassało już bagno. Nie dają rady.
Natalia Judzińska: – Dominika wyjęła twarz tego pana z wody i podłożyła pod głowę kilka gałęzi. Myślę, że w ten sposób chciała spróbować zwrócić godność temu człowiekowi. Zmarł na bagnach, bo tak bardzo bał się wywiezienia do Białorusi, że pewnie nawet nie wołał pomocy.
Dominika Ożyńska: – Wyglądało, jakby walczył o życie. Pewnie chciał się wyczołgać z bagna, ale opadł z sił i osunął się do wody. Od drogi z Białowieży do Hajnówki dzieliło go 400-500 metrów. Stojąc przy nim, słyszałyśmy przejeżdżające auta.
Obydwie to aktywistki niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej. Tam też mieszkają od 2021 roku. Chcą wystąpić pod nazwiskiem. Są przekonane, że tylko w ten sposób uwiarygodnią to, że „na granicy polskie państwo w sposób systemowy stosuje przemoc i tortury”.
Mężczyzna znaleziony przez nie 12 marca 2023 roku nie żył. Był Afgańczykiem. Miał zaledwie 23 lata.
Ochojska mówi o uprzątnięciu ciał
10 marca, dwa dni przed odnalezieniem ciała Afgańczyka, Janina Ochojska rozpętuje burzę. W radiu TOK FM europosłanka, założycielka i prezeska Polskiej Akcji Humanitarnej mówi: – Myślę, że ofiar tej granicy jest o wiele więcej. One albo są w jakimś zbiorowym grobie, bo nie zdziwiłabym się, gdyby w czasie, kiedy był zamknięty dostęp do granicy, po prostu pozbierano ciała, żeby nie było tych dowodów. W tej chwili mówi się o prawie 300 osobach, które zaginęły.
Ochojska sugerowała, że w zbieraniu ciał mogli brać udział np. leśnicy, którzy w pewnym momencie kryzysu byli zmobilizowani do służby przy granicy.
– Gdybym była taką władzą, jaką mamy teraz, to też bym tak zrobiła, żeby dowody uprzątnąć – dodała.
Po tej wypowiedzi Lasy Państwowe żądają od Ochojskiej przeprosin i wpłaty 200 tys. zł na rzecz organizacji humanitarnej. Zbigniew Ziobro tweetuje, że wszczyna z urzędu postępowanie przeciwko posłance za pomówienie leśników, a Maciej Wąsik, wiceszef MSWiA pyta: „Czym Janina Ochojska różni się od Emila Czeczko?”.
Czeczko, którego w tweecie przywołuje Wąsik, to polski dezerter, który zbiegł na Białoruś i według polskich władz był wykorzystany przez służby Łukaszenki do akcji szkalującej nasz kraj. Został znaleziony martwy w mieszkaniu w Mińsku.
Mieszkańcy pogranicza, ci nadal pomagający migrantom i uchodźcom, w rozmowach z Wirtualną Polską uważają, że szefowie MSWiA i podległe im służby zrobiły wiele, aby zarzut, który sformułowała Ochojska, padł. Sami tak radykalni jednak nie są.
– Masowy grób? Nie wiem. Są prostsze sposoby. Słyszałam od osób przekraczających granicę, że ludzie byli wpychani do rzeki. Być może ciała też były do niej wrzucane? Słyszałam także, że ciała zmarłych po prostu przerzucano przez granicę – mówi Wirtualnej Polsce mieszkanka przygranicznej wsi.
Nasza rozmówczyni nie jest tak śmiała, jak aktywistki – prosi o zachowanie anonimowości (w dalszej części tekstu będzie występować jako Beata Kowalska – red.). Obawia się szykan ze strony niektórych sąsiadów i Straży Granicznej. Na spotkanie godzi się dopiero po zapewnieniu, że nie będziemy w jej wsi robić żadnych zdjęć.
– To jest bardzo dziwne, że setki czy tysiące funkcjonariuszy patrolujących granicę raczej nie znajdowały zwłok w inny sposób, niż po wezwaniu od innej osoby – mówi Kowalska.
Według niej to uprawdopodabnia relacje migrantów. Czy tak było w rzeczywistości?
Według danych uzyskanych przez Wirtualną Polskę od policji i Straży Granicznej w okresie zaledwie od stycznia do marca 2023 roku po polskiej stronie znaleziono osiem ciał uchodźców. Tymczasem w całym roku 2022 natrafiono jedynie na cztery. Trzeba przypomnieć, że od września 2021 roku do lipca roku 2022 dostęp do pasa przygranicznego miały tylko: Straż Graniczna, wojsko, policja, Straż Leśna i nieliczni mieszkańcy.
– Zakaz wstępu do strefy dotyczył aktywistów i dziennikarzy. Dlaczego teraz w trzy miesiące znaleziono więcej ciał niż w całym poprzednim roku? Przecież na granicy jest mur, rzekomo ograniczający liczbę przejść? Pasuje to samo wyjaśnienie. Rok wcześniej po zimie szczątki mogły być zbierane i w jakiś sposób usuwane – dodaje Kowalska.
Jej zdaniem nikt nie jest gotowy na to, co można byłoby odkryć, gdyby przeszukano przygraniczne tereny. Na mapie wskazuje na jeden konkretny punkt, który budzi w niej szczególne obawy.
– Są takie bagna koło zalewu Siemianówka. Białorusini wpychali tam wiele osób. Ten teren po polskiej stronie jest z jednej strony odcięty rzeką, z drugiej wodami zalewu, a z trzeciej rozciągnięty był drut żyletkowy. Stamtąd przychodziło wiele próśb o pomoc. To była okrutna pułapka – dodaje nasza rozmówczyni.
Obszar, o którym mówi Kowalska, doskonale widać z nasypu kolejowego na północ od zalewu. Trzcinowiska z rzadkimi kępami drzew ciągną się po horyzont. Od południa ogranicza je rzeka. Człowiek, który tam wejdzie, straci w mgnieniu oka orientację. Na suchy ląd może już nigdy nie wyjść. Zginie w bagnie. Pomocy może nie dać się wezwać, w niektórych miejscach nie ma zasięgu.
Kto znajdował ciała? Nieznane pozostają losy 232 osób
Żadna ze służb, którą o to prosiliśmy, nie potrafi wyjaśnić, jak mogło dojść do tego, że tysiące funkcjonariuszy, którzy mieli dostęp do granicy, ujawnili mniej ciał niż aktywiści i mieszkańcy.
Ministerstwo Obrony Narodowej odsyłało nas do pograniczników, bo to „oni odpowiadają za granicę”.
– Straż Graniczna nie prowadzi statystyk z podziałem na służby, które znajdowały ciała. O znalezieniu zwłok na terytorium RP zawsze i w każdym przypadku były informowane odpowiednie organy, były prowadzone czynności wyjaśniające i śledztwo pod nadzorem prokuratury – zapewnia st. chor. szt. Ewelina Szczepańska z zespołu prasowego Komendanta Głównego SG.
Chorąży podkreśliła, że sugestie wysuwane pod adresem SG są niesprawiedliwe. Przecież strażnicy niejednokrotnie wykazali się poświęceniem, biorąc udział w trudnych akcjach ratowania grup migrantów zagubionych na podmokłych terenach.
Podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, przypomina sobie, że jedno ciało wypatrzyli ze śmigłowca policyjni piloci.
– Poza tym jednym przypadkiem mogło być tak, że ciała znajdowano po zgłoszeniach osób postronnych. Policja nie patrolowała lasów – mówi podinspektor.
W [12] styczniu tego roku patrol żołnierzy natrafił w okolicach wsi Czerlonka – położonej w Puszczy Białowieskiej – na ludzką czaszkę oraz dwa ciała. Wojskowi nie oznaczyli jednak tego miejsca na mapie, a wracając do bazy, sami zgubili się w lesie. Następnego dnia – podczas akcji poszukiwawczej na większą skalę – ciała odnaleziono, ale do czaszki nie udało się ponownie dotrzeć.
Policyjne statystyki ofiar kryzysu humanitarnego (21 osób, licząc od lata 2021 roku) nie zgadzają się z ustaleniami organizacji działających przy granicy.
Według Grupy Granica na liście zmarłych jest 38 osób (ostatnią z nich jest Afgańczyk odnaleziony 12 marca – red.). Do tego zestawienia wprowadzono m.in. ciała pokazane w filmach opublikowanych przez białoruskich pograniczników, ale tylko w przypadku, kiedy te zdarzenia udawało się potwierdzić. Uwzględniono udokumentowane i udowodnione relacje obcokrajowców o śmierci współtowarzyszy podczas podróży.
Janina Ochojska nie myliła się, wspominając o 300 osobach zaginionych na granicy. Jak ustaliła Wirtualna Polska, do różnych organizacji pomocowych wpłynęły od rodzin zapytania dotyczące 327 osób, które przekroczyły zieloną granicę.
Wyjaśniono losy jedynie 95 z nich: ustalono, że 82 osoby żyją, a 13 zginęło. Dane te aktualizuje i analizuje zespół ds. poszukiwań oraz Magdalena Łuczak z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (działa także w Grupie Granica).
Nieznane pozostają losy 232 osób. Można jedynie spekulować, że wśród nich są takie, które z jakichś względów nie chcą nawiązywać kontaktu z rodzinami, ale także i te, które zginęły w strefie przygranicznej lub nadal się w niej znajdują.
Polityka na granicy. Na migrantów nie ma w niej miejsca
Szlak migracyjny z Białorusi do Unii Europejskiej reżim Aleksandra Łukaszenki otworzył w połowie 2021 roku. Była to zemsta dyktatora za sankcje gospodarcze, ale zapewne również sposób dezorganizacji naszych służb przed inwazją Rosji na Ukrainę. Fala tysięcy migrantów z Iraku, Afganistanu i innych krajów Bliskiego Wschodu oraz Afryki, najpierw kierowana była na granicę litewsko-białoruską, a później na polsko-białoruską.
Osoby poszukujące azylu w UE zostały w bezwzględny sposób wykorzystane przez białoruskie służby. Ludzie, wabieni przez reżim Łukaszenki wizją szybkiej przeprawy do lepszego świata, trafili na granicę, na której sposób działania służb wytycza polityka.
2 września 2021 roku, rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy, wprowadzono stan wyjątkowy w wybranych miejscowościach przy granicy z Białorusią. W ten sposób władza odcięła polsko-białoruskie pogranicze od reszty kraju.
Z kolei Mariusz Kamiński, szef MSWiA, wydał tzw. rozporządzenie graniczne polecające służbom cofanie obcokrajowców do linii granicy. Zbudowano również linie zasieków.
Równocześnie Białorusini przemocą nakłaniali obcokrajowców do kolejnych prób przekraczania granicy. W taki sposób migranci znaleźli się w śmiertelnej pułapce. Z jeden strony wypychali ich Białorusini, z drugiej czekały ich wywózki i push-backi (odsyłanie migrantów do państwa, z którego przedostali się przez granicę – red.) naszych służb, wiążące się z ryzykiem śmierci z wyczerpania.
Media na całym świecie pisały o historii grupy „dzieci z Michałowa”, które wraz z dorosłymi opiekunami zatrzymała Straż Graniczna. Szef PiS Jarosław Kaczyński zapewniał, że zostały „przetransportowane do bezpiecznego miejsca, gdzie nic im nie zagraża”.
Krótko potem okazało się, że głodowały, koczując w lesie, na pasie granicznym niedaleko Białowieży. Media rządowe kreowały w tym czasie atmosferę zagrożenia, a każdy niechwalebny czyn służb zasłaniały podziwem dla obrońców granicy w ramach akcji „Murem za polskim mundurem”.
Jeszcze 6 marca 2023 roku wiceminister Maciej Wąsik powtarzał w telewizji Polsat: – Każdy, kto przekracza granicę, musi być zawrócony na Białoruś.
Tymczasem już we wrześniu 2022 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku uznał, że instrukcja z rozporządzenia granicznego – ta nakazująca zawracać obcokrajowców do linii granicy – jest bezprawna.
Wyrok wydano na podstawie skargi Rzecznika Praw Obywatelskich oraz pełnomocnika rodziny (troje dorosłych i czworo dzieci – red.) z Iraku, których w 2021 roku wypchnięto na Białoruś.
W ocenie sądu procedura jest też sprzeczna z Konwencją Genewską dotyczącą statusu uchodźców z 1951 r. zabraniającą wydalania i zawracania uchodźców do granicy terytoriów, gdzie ich życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo.
Wyrok nic nie zmienił. Straż Graniczna przyznała się do zawrócenia na Białoruś 50 668 cudzoziemców. Dane za okres od sierpnia 2021 do 26 grudnia 2022 roku uzyskała działaczka Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego. Wcześniej wysłała pytania do Komendy Głównej SG w trybie udostępnienia informacji publicznej.
Obłęd na granicy. „Znajdzie nóż to ciach, ciach, wbije mi go w brzuch”
Drewnianą chatę położoną kilka kilometrów od granicy, Beata Kowalska z mężem kupili i wyremontowali kilka lat temu. Uciekli tu od zgiełku dużego miasta. Chcieli uprawiać warzywa, mieć swojskie jedzenie, świeże powietrze. Najbardziej pragnęli jednak świętego spokoju. Ich wiejskie życie szlag trafił, gdy granica zamieniła się w pole bitwy pomiędzy służbami Białorusi i Polski.
Jeszcze latem 2021 roku większość sąsiadów Kowalskiej twierdziła, że chleba i wody nie zabraknie dla ludzi wychodzących z lasu. Później odwiedzili ich pogranicznicy, pouczając o zagrożeniach.
Zaczęło się podsycanie obaw i strachu. Rozmówczyni WP przypomina, jak ministrowie Mariusz Kamiński i szef MON Mariusz Błaszczak we wrześniu 2021 roku zorganizowali konferencję, z której wynikało, że z Białorusi nadciąga do nas horda zwyrodnialców, terrorystów, gwałcicieli krów.
– Kiedyś przyszedł do mnie sąsiad i mówi: „W moim lesie są uchodźcy. Co robić?!”. Poszliśmy razem, żeby dać im jedzenie i wodę. Po tej konferencji ministrów nastroje w okolicy się zmieniły. Większość ludzi zaczęła dzwonić po „esgieków” (tak miejscowi mówią o funkcjonariuszach SG – red.) ze strachu przed terrorystami. W swojej naiwności zakładali, że Straż Graniczna pomaga tym ludziom. A oni ich bezceremonialnie wyrzucali na Białoruś – opowiada Kowalska.
Dodaje, że strach przed obcymi rządowe media nakręciły z łatwością do granic absurdu.
– Starszy pan przekonywał mnie, że dzieci osób w drodze są szprycowane narkotykami przez białoruskie służby. Jak takie dziecko znajdzie nóż, to „ciach, ciach wbije mi go w brzuch”. Z kolei strażnicy opowiadali, że obcokrajowcy w ogóle nie dbają o dzieci. Wymyślili historię, że jak na granicy dziecko wpadło do ogniska, to nikt go nie podniósł i się spaliło – Kowalska relacjonuje zabobony.
W pamięci Kowalskiej najbardziej utkwił jednak inny obraz. Kiedy pod kościołem zawieszała klepsydry po zmarłych na granicy, jakiś mężczyzna złapał ją za rękę. Krzyczał, że zaraz zadzwoni po proboszcza, ale kiedy zobaczył imiona Ibrahim czy Mustafa, rozsierdził się, że zadzwoni także na policję.
To przez takie zachowania ludzi Kowalska woli działać nieoficjalnie. Robi swoje. Na strychu chałupy ma magazyn z pakietami żywnościowymi, wodą, ubraniami, śpiworami i innymi rzeczami. Zapewnia, że takie składy jak jej są rozsiane po wielu innych domach położonych wzdłuż granicy.
Gdy na telefon otrzymuje prośbę o pomoc i współrzędne, pakuje plecak i idzie do lasu. Szacuje, że spotkała już kilkaset osób. Nigdy nie doświadczyła gróźb, nigdy nie czuła zagrożenia ze strony uchodźców. Uważa więc narrację rządową za celową manipulację, niemającą nic wspólnego z rzeczywistością.
Tak umierał doktor Ibrahim Dehya
Dominika Ożyńska i Natalia Judzińska, pakując plecaki przed wyjściem na patrol obywatelski do lasu, zakładają, że idą do żywych. Zabierają koce termiczne, gorącą zupę, termos z herbatą, batoniki czekoladowe i energetyzujące.
Ożyńska była kiedyś wolontariuszką w Libanie. Tam nauczyła się arabskiego, co teraz przydaje się na granicy. Z kolei Judzińska to doktorka kulturoznawstwa. Pracuje w Instytucie Slawistyki Polskiej Akademii Nauk. Kryzys graniczny dokumentuje i analizuje od strony naukowej.
Ich zdaniem ten rok zaczął się wyjątkowo tragicznie. 7 stycznia – również w Puszczy Białowieskiej – znaleziono ciało Ibrahima Dehya. Zmarł z wyziębienia. Był to 36-letni lekarz uciekający z Jemenu przed wojną.
Doktor Ibrahim przeszedł granicę z sześcioma innymi rodakami. Przeprawili się przez rzeczkę Przewłoka. Współtowarzysz lekarza zdał później Ożyńskiej wstrząsającą relację.
Kiedy Ibrahim osłabł z wyziębienia, trójka Jemeńczyków odważyła się wyjść z lasu w poszukiwaniu pomocy. Napotkali patrol mundurowych. Tłumaczyli: „Tam jest człowiek, umiera”. Zostali pojmani, a ich apel zignorowano. Jemeńczyków wywieziono na granicę i przemocą zmuszono do przejścia na Białoruś.
Stamtąd jeden z nich zadzwonił do kolegów czuwających przy doktorze. Powiedział, żeby porzucili nadzieję, bo pomoc nie przyjdzie. Wówczas trzech ludzi czuwających przy lekarzu podjęło kolejną próbę zorganizowania ratunku. Także napotkali patrol. Ci mundurowi ruszyli z pomocą. Znaleźli doktora Dehya. Już nie żył.
– W świetle takiej relacji widać, że tej śmierci można było uniknąć. Służby nadal stosują uznaną już za bezprawną procedurę push-backu. Przecież tu należałoby zacząć stawiać zarzuty o nieudzielenie pomocy. Jak tak można!? Przecież to są ludzie – Dominice Ożyńskiej łamie się głos.
W wersji wydarzeń przedstawionej mediom przez mjr Katarzynę Zdanowicz, rzeczniczkę prasową Podlaskiego Oddziału SG, nie było miejsca na zachowanie pierwszego patrolu. Oficer skoncentrowała się na drugim.
– Szukaliśmy kogoś, komu możemy pomóc, ale niestety, na miejscu okazało się, że osoba już nie żyje – powiedziała mediom.
Aktywistki nie mają złudzeń, że ktokolwiek ze służb zbada losy zmarłych na granicy, choćby sprawdzając, ile razy byli przepychani przez granicę, zanim umarli.
Synku, obejrzymy żubry
Rozmawiamy, siedząc na miękkich kanapach w restauracji w Białowieży – gorąco od pieca, gęsto od kuchennych zapachów. Słychać, jak kucharz zapalczywie ubija schabowe. Ludzie przy stolikach śmieją się, żartują. To jakby zupełnie inna rzeczywistość, do której nie przebijają się tragedie z pobliskiej puszczy.
W hotelu przy głównej ulicy goście piją kawę przy oknie z widokiem na las.
Obok wejścia do parku w Białowieży zatrzymuje się auto turystów z Warszawy. Ojciec bierze syna na barana. Zaraz pójdą oglądać żubry.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
***
Po burzy, jaką wywołały słowa Janiny Ochojskiej o podejrzeniach ukrywania ciał ofiar kryzysu granicznego, wysłaliśmy do Straży Granicznej następujące pytania:
1. Czy w okresie od lipca 2021 do marca 2023 Straż Graniczna ujawniała przy granicy polsko-białoruskiej zwłoki/szczątki należące do osób/cudzoziemców, którzy uprzednio przekroczyli granicę wbrew przepisom? Przy czym chodzi o przypadki, w których funkcjonariusze natrafili na ciała samodzielnie – nie zaś po wezwaniu innego świadka, aktywisty itp.
2. Ile było takich przypadków? Proszę o podanie danych za każdy rok oddzielnie, przynajmniej za 2023 i 2022.
3. Czy zdarzało się, że nie informowano w oficjalnych komunikatach o znalezieniu zwłok/szczątków? Co działo się wówczas z takimi zwłokami? Czy i gdzie dokonywano pochówków, komu wydawano ciało?
4. Czy to prawda, że funkcjonariusze SG nie odnotowują tożsamości osób przekraczających granicę, a później zawróconych do linii granicy? Tak twierdzą tzw. graniczni aktywiści, zarzucając Państwu, że w ten sposób nie ma odnotowanych śladów po dokonanych tzw. push-backach.
Odpowiedź: »W okresie od 19.09.2021 r. do dziś znaleziono na terenie Polski 19 ciał (2021 r. – 7, 2022 r. – 4, 2023 r. – 8). 18 os. znaleziono na Podlasiu, 1 – na terenie Lubelszczyzny. Wśród tych osób była 1 os., która 24.09.2021 r. zmarła pomimo prowadzonej reanimacji. Straż Graniczna nie prowadzi statystyk z podziałem na służby, które znajdowały ciała. O znalezieniu zwłok na terytorium RP zawsze i w każdym przypadku były informowane odpowiednie organy, były prowadzone czynności wyjaśniające i śledztwo pod nadzorem prokuratury. Osoby, które są zawracane do linii granicy, otrzymują postanowienia.«”
28/29. 12 stycznia 2023
Zwłoki prawdopodobnie dwóch Osób NN w stanie poważnego rozkładu, odnaleziono w Puszczy Białowieskiej w okolicach Czerlonki, pochowano 6 czerwca 2023 na cmentarzu w Białowieży
„Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Ludzka czaszka i zwłoki innej osoby znalezione w Puszczy Białowieskiej. Trwają poszukiwania [AKTUALIZACJA]
Maciej Chołodowski, Joanna Klimowicz
13.01.2023, 10:13
W Puszczy Białowieskiej od piątkowego (13 stycznia) poranka trwają dalsze poszukiwania ciał osób, które miały przedostać się do Polski przez granicę z Białorusią. Prokuratura jak na razie potwierdziła znalezienie poprzedniego dnia ludzkich szczątków – czaszki. W piątek w południe policja i Straż Graniczna potwierdzają: jest kolejne ciało.
Fakt dalszego poszukiwania w Puszczy Białowieskiej przy granicy polsko-białoruskiej dwóch ciał potwierdziła w piątek (13 stycznia) rano w rozmowie z „Wyborczą” rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz: – Po informacji żołnierzy poszukiwania trwają na całym terenie, w pobliżu którego poprzedniego dnia znaleziono szczątki zmarłej osoby. To trudny, bagnisty teren. W poszukiwania zaangażowani są funkcjonariusze wojska, policji i straży granicznej.
Po godz. 12 mjr Zdanowicz przekazała, że na bagnistych terenach w okolicach Czerlonki (kilkaset metrów od granicy polsko-białoruskiej) znaleziono ciało mężczyzny. – Trwają dalsze poszukiwania – przyznała.
Czynności dochodzeniowe w sprawie tej śmierci prowadzi policja pod nadzorem prokuratora.
Wiadomo, że w okolicy były jeszcze zwłoki trzeciej osoby. W piątek do zmierzchu tego ciała nie odnaleziono. Jak powiedziała nam rzeczniczka Zdanowicz, poszukiwania zostały przerwane o godz. 15.30. Mają rozpocząć się ponowie w sobotę (14 stycznia) od rana – kiedy zrobi się jasno.
Szczątki zbada zakład medycyny sądowej
Jeszcze nocą w czwartek [12 stycznia] prokurator rejonowy w Hajnówce Jan Andrejczuk – pod którego nadzorem sprawa znalezienia w czwartek w okolicach Czerlonki (nieopodal Białowieży) szczątków ludzkich jest wyjaśniana – informował, że znaleziono je na trudno dostępnym terenie bagiennym. Dodał, że zostały one przekazane do zakładu medycyny sądowej, aby ustalić przyczynę śmierci znalezionej, niezidentyfikowanej osoby.
Z nieoficjalnych informacji wynikało, że zmarła osoba wcześniej przekroczyła zieloną polsko-białoruską granicę, a jej szczątki przypadkiem odnaleźli żołnierze. Mają być to szczątki w zaawansowanym stanie rozkładu – tylko czaszka, trochę kości, co by mogło wskazywać na dawniejszą datę zgonu. Jednak tego nie jest w stanie nam potwierdzić prokurator Andrejczuk. Nie ma też żadnej pewności, czy był to migrant – podkreśla.
– Wszczęliśmy śledztwo z art. 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci – mówi w piątek rano prokurator Jan Andrejczuk, szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce. Dodaje, że co do pochodzenia szczątków powinien wypowiedzieć się teraz biegły, który właśnie jest ustalany. Potem trzeba będzie poczekać na opinię zakładu medycyny sądowej.
Prokurator Andrejczuk dodał, od teraz wszelkich informacji w tej sprawie ma udzielać rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Ten jednak w piątek rano nie odbierał od nas telefonu.
Ciał było więcej. SG nie potwierdzała i nie zaprzeczała
Jeszcze wczoraj późnym popołudniem rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG Katarzyna Zdanowicz oraz rzeczniczka Komendy Głównej Anna Michalska w sprawie natrafienia przez żołnierzy na szczątki zwłok przy granicy nie udzielały informacji. Odsyłały do policji (Zdanowicz też do prokuratury). Kiedy po południu nieoficjalnie dotarły do nas te tragiczne informacje, rzeczniczka Michalska oznajmiła przed odesłaniem nas do policji w odniesieniu do znalezienia szczątków nieopodal Czerlonki: – Nie potwierdzam i nie zaprzeczam.
Edyta Wilczyńska potem powiedziała „Wyborczej”: – Straż Graniczna przekazała nam informację o znalezieniu ciał nieznanych osób w okolicach Czerlonki. Ilu – na ten moment nie wiem. Więcej informacji na ten temat ma Straż Graniczna. Na miejsce pojechała nasza ekipa dochodzeniowo-śledcza, która wykonywać będzie czynności pod nadzorem prokuratury.
W końcu (przed godz. 19) przyznała: – Na miejscu trwają czynności. Na razie znaleziono ciało jednej osoby.
Tymczasem dziennikarz obywatelski prowadzący na YouTubie kanał „Czaban robi raban” i aktywista Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego Piotr Czaban po godz. 19 poinformował: – Trzy ciała odnalezione w okolicy Białowieży. W jednym miejscu odnaleziono 2. Później żołnierze, którzy zabłądzili, w innym miejscu znaleźli szczątki kolejnej osoby.
W piątkowy poranek Edyta Wilczyńska z zespołu prasowego podlaskiej policji powiedziała w rozmowie z „Wyborczą”: – Poszukiwania innych ciał zostały wznowione i prowadzone są pod dowództwem SG i to SG udziela dalszych informacji.
Zacznijcie otwierać bramki w płocie!
W związku z informacjami o kolejnych zwłokach przy granicy polsko-białoruskiej pojawiły się w sieci liczne komentarze internautów poruszonych dziejącą się wciąż tragedią. Powtarzała się informacja o trzech zmarłych – dwóch ciałach i szczątkach trzecich zwłok.
Kamil Syller, prawnik mieszkający w Puszczy Białowieskiej, zaangażowany w pomoc uchodźcom błąkającym się w przygranicznych lasach, nocą z czwartku na piątek napisał na jednym z portali społecznościowych: – Ile zwłok musi być odkrytych naraz, żeby to zrobiło wrażenie na bezlitosnej, chrześcijańskiej większości sejmowej i żeby ta większość podniosła ręce w głosowaniu za złagodzeniem drakońskiego prawa? Albo może nie ile zwłok, tylko jak młoda musi być odnaleziona śmiertelna ofiara zimna? Wystarczy podstawówkowicz? A może przedszkolak? Oburzenie społeczne musi być odpowiednio silne – takie, żeby słupki poszły w dół i trzeba było reagować, prawda posłowie? No to chyba przedszkolak. I może raczej dziewczynka niż chłopiec, taka jakaś jaśniejsza, nie z Afryki.
Zwrócił się do funkcjonariuszy Straży Granicznej: – Zacznijcie otwierać bramki w płocie dla ludzi, którzy przed nimi się ustawią od białoruskiej strony. Piszę serio. To będą ci, którzy godzą się na przejście procedury uchodźczej w Polsce. Czyli ci, których – zgodnie z publicznymi zapewnieniami por. Michalskiej oraz pisemnym zapewnieniem ppłk. Ceckowskiego, zastępcy dyrektora Zarządu do Spraw Cudzoziemców Komendy Głównej SG – absolutnie nie wyrzuca się do białoruskiego lasu i przyjmuje od nich wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej. Polskie państwo ich zweryfikuje, odcedzi ukrytych przestępców i szpiegów, zaproponuje pobyt lekarzom, kucharzom czy informatykom. Pozostałych odeśle do ojczyzny, tak jak teraz – ale wy będziecie mieli mniej na sumieniu. My, mieszkańcy i aktywiści udzielający pomocy humanitarnej w lasach i SOC-ach, zadbamy o to, żeby informacja o tych „oknach życia” dotarła do ludzi uwięzionych w strefie śmierci pomiędzy polskim płotem a białoruską sistiemą. Cała reszta cudzoziemców, ta przez was potępiana, traktująca Polskę jako państwo tranzytowe po drodze do Europy Zachodniej, będzie szła przez rzeki i bagna albo przechodziła górą płotu. Będą mieli gorzej, a przecież takie było założenie przy podejmowaniu decyzji o budowie „zapory”. A Białorusinom jest wszystko jedno, gdzie odstawią cudzoziemców do granicy – byle tylko problem zniknął. W tym, co proponuję, wszyscy są wygrani.
Jego post udostępniają obrońcy praw człowieka. „Ilu jeszcze ludzi musi umrzeć, żeby coś się zmieniło?”; „Ważny i potrzebny apel. Trzeba zrobić wszystko, żeby zapobiec kolejnym śmierciom na granicy” – apelują.
Życie straciły co najmniej 32 osoby
Ostatnio funkcjonariusze Straży Granicznej odnaleźli zwłoki mężczyzny w pobliżu granicy państwowej, w rejonie Przewłoki w powiecie hajnowskim. Stało się to w sobotę (7 stycznia), pierwszego dnia prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. Wszystko wskazuje na to, że zmarły był uchodźcą z Jemenu – był z grupą Jemeńczyków, która przekroczyła granicę od strony Białorusi.
Według statystyk Grupy Granica, która niesie uchodźcom pomoc humanitarną, a ostatnio podsumowała działania w 2022 roku, liczba osób, które straciły życie po obu stronach granicy od początku kryzysu humanitarnego do czwartku, to 31 (do grudnia 2021 roku liczba ta wyniosła 17). Także GG wylicza, że liczba zaginionych, zgłoszonych przez ich rodziny lub inne osoby (tylko bezpośrednio do GG) od stycznia 2022 roku do 31 grudnia 2022 roku wynosi 185.
Do wielu tragedii przyczyniają się nielegalne, nieludzkie pushbacki. Straż Graniczna od początku kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, czyli od sierpnia ubiegłego roku oficjalnie przyznaje się do ponad 50 tysięcy pushbacków.
Na granicy tej stoi 5,5-metrowej wysokości stalowy płot, doposażany w elektronikę. Jak twierdzili SG i rządzący politycy PiS miał „skutecznie przeciwdziałać nielegalnym migracjom”. Jednak wciąż cudzoziemcy przez ten płot przedostają się do Polski i proszą o pomoc. Błąkają się po podlaskich lasach, w tym na bagnach. Niektórym nie udaje się pomóc.”
„Słupek, bez żadnej tabliczki, bez wcześniejszej informacji o pogrzebie – tak w Białowieży pochowano szczątki człowieka, które odnaleziono 12 stycznia tego roku w Puszczy Białowieskiej.
Za pogrzeb odpowiedzialny był miejscowy ośrodek pomocy społecznej.
Dyrektor ośrodka przyznała, że nie było wywieszonej żadnej klepsydry, informującej o ceremonii, bo „w decyzji prokuratury nie było takiej wskazówki”. Jak powiedziała, grób został oznaczony słupkiem. Nie wywieszono na nim żadnej tabliczki, informującej nawet o tym, że tu spoczywa osoba „NN”.
Nawet miejscowi nie mogą zlokalizować tego grobu. W tym momencie też mam z tym problem.
O tym wszystkim dowiedziałem się przypadkowo, przygotowując pogrzeb Etiopczyka, którego ciało odnaleźliśmy 16 lutego.
Zastanowił mnie kompletny brak empatii u dyrektor ośrodka pomocy społecznej w Białowieży. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem. A to nie jest pierwszy pogrzeb cudzoziemców, który współorganizuje.”
(Piotr Czaban, 6 czerwca 2023, 13:50, www.facebook.com/czabanrobiraban)
„Zakopany dół, w żaden sposób nieoznakowany – tak wygląda grób człowieka, który zmarł/zginął na pograniczu polsko-białoruskim.
Na jego pogrzebie były tylko dwie pracownice białowieskiego ośrodka pomocy społecznej i pracownicy zakładu pogrzebowego. Żadnych modlitw, refleksji.
Jakby tego człowieka nigdy nie było na polskiej ziemi.
Po mojej interwencji w piątek [9 czerwca 2023] ma tu się pojawić krzyż i tabliczka z informacją, że spoczywa tu człowiek o niezidentyfikowanej tożsamości. Dopiero publiczne napiętnowanie tego nieludzkiego potraktowania zmarłego, pobudziło do działania dyrektorkę białowieskiego GOPSu. To ona na wniosek prokuratury była odpowiedzialna za organizację tego pogrzebu.
Zanim wczoraj opublikowałem informacje na ten temat, rozmawiałem o tym z dyrektorką. Wówczas nie widziała niczego niestosownego w pogrzebie człowieka pochowanego bez żadnego w zasadzie śladu.”
(Piotr Czaban, 7 czerwca 2023, 17:25, www.facebook.com/czabanrobiraban)
„Przy wykopanym grobie [na cmentarzu w Białowieży] pojawiła się tabliczka „NN”.
Pytam zakładu pogrzebowego czy to w tym miejscu pochowano jakiś czas temu szczątki człowieka o nieustalonej tożsamości. Nie dostałem żadnej odpowiedzi.”
(Piotr Czaban, 10 czerwca 2023, 12:36, www.facebook.com/czabanrobiraban)
30. 13 stycznia 2023
Mahlet Kassa z Etiopii, 28 lat, kilometr od Hajnówki
31. 16 lutego 2023
Livine Solange Njengoue Nguekam z Kamerunu, 44 lata, utonęła w rzece Świsłocz w rejonie miejscowości Ozierany (gmina Krynki, powiat Sokółka), pochowana 9 maja 2023 w Krynkach
„»Była waleczna, przedsiębiorcza, zaradna«. Kolejną ofiarę kryzysu humanitarnego pochowano w Podlaskiem
Maciej Chołodowski
09.05.2023, 15:21
Kolejna ofiara kryzysu humanitarnego, który trwa od blisko dwóch lat na granicy polsko-białoruskiej, została pochowana w Podlaskiem. We wtorek (9 maja) na cmentarzu katolickim w Krynkach spoczęła 44-letnia Kamerunka. Utonęła, próbując przeprawić się do Polski rzeką Świsłocz.
Pogrzeb przynależącej do kościoła zielonoświątkowego 44-letniej Livine Solange Njengoue Nguekam z targanego niepokojami społecznymi Kamerunu, której ciało wyłowiono z granicznej Świsłoczy 16 lutego, odbył się po ceremonii w XIX-wiecznej dzwonnicy – kaplicy przy kościele katolickim św. Anny w podlaskich Krynkach, położonych kilka kilometrów od granicy z Białorusią.
Proboszcz pomógł charytatywnie
Dzień, w którym ze Świsłoczy wyłowiono ciało Livine, był jednym z najczarniejszych dni trwającego od lata 2021 r. kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Wówczas w lesie niedaleko Czerlonki (powiat hajnowski) znaleziono szczątki mężczyzny. Zwłoki były już w znacznym stopniu rozkładu. Górna część korpusu owinięta była kurtką, niżej widać było kości miednicy, udowe i piszczeli. Przekazano je do badań z zakresu medycyny sądowej.
Wieczorem tego dnia podlaska policja poinformowała na Twitterze, że pod nadzorem prokuratora prowadzone są czynności w związku z odnalezieniem zwłok kobiety i mężczyzny w rzece Świsłocz w powiecie sokólskim. Zespół prasowy podlaskiej policji informował, że zgłoszenie o zwłokach w tej rzece – w rejonie miejscowości Ozierany – wpłynęło od funkcjonariuszy Straży Granicznej, a zwłoki znajdowały się w trudno dostępnym terenie. Wówczas z nieoficjalnych informacji wynikało, że patrol z placówki granicznej w Krynkach najpierw zauważył na wodzie zwłoki jednej osoby. Zawiadomiona została policja. Gdy służby dotarły na miejsce, okazało się, że w Świsłoczy są zwłoki dwóch osób, w tym – jak potem ustalono – właśnie Kamerunki. Dlaczego i jak Livine trafiła na polsko-białoruską granicę, nie wiadomo.
W organizacji jej pogrzebu pomógł charytatywnie proboszcz katolicki ks. Marek Wiśniewski. Jak stwierdził, to był jego „chrześcijański obowiązek”. Ceremonię pogrzebową poprowadził pastor kościoła zielonoświątkowego ze białostockiego zboru „Dobra Nowina” Krzysztof Flasza. Na wniosek prokuratury koszty pogrzebu na cmentarzu w Krynkach opłacił tutejszy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, działające przy Fundacji Wolno Nam, podjęło się opieki nad rodziną zmarłej. Kilka dni temu przylecieli do Polski z Kamerunu rodzice zmarłej oraz jej siostra i brat z Francji. Rodzicom wizy wydała Polska ambasada w Nigerii.
Była pełna miłości i troski o innych
W czasie ceremonii pogrzebowej w niewielkiej przykościelnej kaplicy przy jesionowej trumnie Livine – ustawionej pomiędzy ścianami, na których widniały wizerunek Matki Boskiej oraz Jezusa Chrystusa z wypisanym u dołu: „Jezu ufam Tobie” – zabrzmiały modlitewne pieśni. Pierwsza z nich zaczynała się słowami: „Pan Bóg jest naszym pasterzem/ Nad wody spokojne mnie wiedzie/ Na łąkach zielonych mnie pasie/ Niczego dziś mi nie braknie”.
Rodzina zmarłej dziękowała po francusku polskim przyjaciołom za okazane serce i pomoc w organizacji pochówku. Dokonano go zgodnie z ich wolą nieopodal granicy z Białorusią, bowiem – jak mówili – zmarła w tych okolicach i dlatego tu właśnie powinna spocząć.
Ojciec Livine nie krył: – Jesteśmy przepełnieni głębokim bólem.
Przypominał: – Nasza córka była waleczna, przedsiębiorcza, zaradna. Była właścicielką biznesu, przygotowywała doktorat z historii ekonomii. Przyjechała na Białoruś, aby uczyć się rosyjskiego. Nie poszukiwała lepszego świata, podążała za swoimi ambicjami zawodowymi. Była osobą głęboko wierzącą i wierzymy, że jest w niebie.
Jej matka z kolei podkreślała, zwracając się do obecnych na ceremonii: – Kiedy jechałam do Polski, nie wiedziałam, dokąd jadę, ale tu zrozumiałam, że jestem też wśród rodziny. Nowej, polskiej rodziny. Doświadczyłam waszej wielkiej miłości. Livine to była waleczna, odważna i silna dziewczyna.
Brat Livine zwracał uwagę, przywołując pamięć o niej: – Była wrażliwa, cały czas chciała się uczyć, doskonalić się.
A siostra zmarłej uchodźczyni zaznaczała: – Była dla mnie wzorem. Wnosiła dookoła radość, była pełna miłości i troski o innych.
Pastor Flasza w kazaniu podkreślał: – Najważniejszym przykazaniem, z którego wynikają inne przykazania, jest przykazanie miłości. Jak trudno jednak tego przykazania przestrzegać.
Dodawał: – Nieustannie pielgrzymujemy, zmierzamy do jakiegoś celu. Łączy nas człowieczeństwo pielgrzymowania i pochylanie się nad problemem drugiego człowieka, nawet „pomimo”.
Kolejna bezsensowna śmierć
Z kaplicy przy biciu kościelnych dzwonów kondukt żałobny przeszedł za trumną wiezioną przez karawan jednego z okolicznych domów pogrzebowych na miejscowy katolicki cmentarz parafialny otoczony dębami, lipami, brzozami i kasztanowcami. Odśpiewano modlitewne pieśni, odmówiono „Ojcze nasz”, a obecni w akcie solidarności współczucia przytulali rodzinę zmarłej.
W pogrzebie wzięła udział grupa wolontariuszy i wolontariuszek niosących pomoc uchodźcom i uchodźczyniom na polsko-białoruskiej granicy. Pojawiło się nieliczne grono dziennikarzy głównie z zagranicznych mediów. Było też kilkoro mieszkańców Krynek, w tym Barbara Janowicz, synowa pochodzącego stąd znakomitego pisarza narodowości białoruskiej, zmarłego w 2013 r. Sokrata Janowicza. Przyszła z dorosłym już synem.
W rozmowie z „Wyborczą” tłumaczyła swoją obecność: – Czuję, że muszę tu być, bo to była kolejna bezsensowna śmierć na polsko-białoruskiej granicy. Nie umiem sobie z nimi poradzić.
Przed złożeniem do grobu trumny zmarłej Kamerunki białostocki społecznik i reżyser Dariusz Szada-Borzyszkowski odczytał wiersze noblistów: Wisławy Szymborskiej („Jacyś ludzie”) i Josifa Brodskiego („Giną ludzie”). Wybrzmiewały przejmujące słowa utworu Brodskiego: „W chwili, kiedy przy kolacji/ bronisz niedorzecznych racji/ żal za głupstwem topiąc w wódzie – giną ludzie”.
Tuż po zakończeniu uroczystości pogrzebowych obok miejsca pochówku Livine przechodziło małżeństwo miejscowych emerytów. Odwiedzali właśnie grób jednego ze swoich bliskich. Zgadnięci opowiadali o tym, co na co dzień widzą w pobliskich, przygranicznych lasach: – Na każdym kroku natknąć się można na odzież, śpiwory, opakowania po jedzeniu z białoruskimi etykietami. Nasz rząd nie podszedł do tego problemu z migrantami tutaj, jak należy, a powinien, choć wiadomo, że to Putin z Łukaszenką napisali ten scenariusz.
Zatrzymani przez Straż Graniczną
W drodze powrotnej z pogrzebu ciemnoskóra rodzina Livine została zatrzymana przez patrol Straży Granicznej. Akurat stał od dłuższego już czasu w pobliżu miejsca, gdzie udawała się ona wraz z polskimi przyjaciółmi na stypę. Wszyscy zostali wylegitymowani. Sprawdzano, czy aby rodzina zmarłej to nie są – jak zwykła określać SG – „nielegalni migranci”, a Polacy to nie przemytnicy.
Zgodnie z danymi Grupy Granica pochowana we wtorek kobieta była jedną z co najmniej 43 ofiar śmiertelnych kryzysu humanitarnego na pograniczu polsko-białoruskim (po obu stronach granicy). Przyczynami zgonów były najczęściej hipotermia oraz utonięcie. Większość zmarłych po stronie polskiej została pochowana na mizarze – muzułmańskim cmentarzu w Bohonikach.
Aktywiści i aktywiści niosący pomoc uchodźcom i uchodźczyniom przy tej granicy codziennie podejmują przynajmniej kilkanaście interwencji, docierają do kilkudziesięciu osób mimo 5,5-metrowej wysokości stalowego płotu wyposażonego w elektroniczne czujniki. Najwięcej potrzebujących pomocy pochodzi z Syrii, a wiele także z Iraku, Afganistanu, Jemenu czy Somalii. Na liście zaginionych jest prawie 300 osób.”
32. 16 lutego 2023
Abdi Biratu Fite z Etiopii, 24 lata, znaleziony w Puszczy Białowieska, pochowany 10 czerwca 2023 w Białowieży
„Abdi Biratu Fite pochodził z Etiopii. Miał 24 lata.
Zaginął w grudniu 2022 roku. Jego ciało odnaleźliśmy 16 lutego podczas zbiorowych poszukiwań w Puszczy Białowieskiej.
Jeszcze tego samego dnia, dzięki współpracy z Małgorzatą Rycharską z Hope and Humanity wytypowaliśmy, kim mógł być zmarły. Pomogło nam zdjęcie, które znaleźliśmy przy ciele w puszczy. Od razu skontaktowaliśmy z rodziną Abdiego.
Do oficjalnego potwierdzenia tożsamości potrzebne były testy DNA. Tych nie dało się zrobić w samej Etiopii. Weryfikowałem to, kontaktując się z ambasadą tego państwa w Berlinie i z samą rodziną zmarłego.
Jedynym rozwiązaniem były testy w Polsce.
Pomogła nam polska ambasada w Etiopii, która wydała wizę bratu.
Brat ma na imię Deribachew. Dwa tygodnie temu przyleciał do Polski. Z lotniska odebrała go Karolina Mazurek i przywiozła do Białegostoku, do mieszkania Stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei, a potem do KWP w Białymstoku na pobranie próbek DNA.
Wyniki testu potwierdziły, że zmarłym jest właśnie Abdi.
W grudniu wędrował w grupie pięciu Etiopczyków. Kilku z nich zatrzymały polskie służby. Wyrzucono ich na Białoruś bez udzielenia im żadnej pomocy. W miejscu odludnym, w lesie. Byli mokrzy, wychłodzeni.
Jeden z nich zmarł już na Białorusi. Drugi w bardzo złym stanie wrócił do Etiopii.
Pogrzeb Abdiego odbędzie się w sobotę [10 czerwca 2023] o godz. 14 na cmentarzu w Białowieży.
Pożegnalne nabożeństwo odprawi Krzysztof Flasza, pastor Zboru Kościoła Zielonoświątkowego „Dobra Nowina” z Białegostoku.
Pastor Krzysiek od ponad tygodnia opiekuje się Deribachewem, bratem zmarłego. Bardzo za to dziękuję.
Dziękuję też Karolinie Mazurek, Gosi Rycharskiej, polskiej ambasadzie w Etiopii, policjantowi z KWP w Białymstoku, Stowarzyszeniu Ku Dobrej Nadziei, przyjaciołom z POPH – Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, Oli i Markowi Bakalarczukom za zadeklarowanie pomocy w przenocowaniu Deribachewa.
Dziękuję też Wam wszystkim, którzy 16 lutego bez wahania odpowiedzieliście na naszą prośbę i wzięliście udział w poszukiwaniach w Puszczy Białowieskiej.
Szukaliśmy wówczas zaginionego Karima z Jemenu. Zamiast niego odnaleźliśmy Abdiego.”
(Piotr Czaban, 9 czerwca 2023, 07:07, www.facebook.com/czabanrobiraban)
33. Marzec 2023
Miran Karim Habib, 26 lat, Kurd z Iraku (Sulejmanija), zaginął na przełomie marca i kwietnia 2022, ciało odnaleziono w marcu 2023 po stronie białoruskiej, pochowany 8 czerwca 2023 w Sulejmanii
„Matka szukała syna zaginionego na polsko-białoruskim pograniczu. Dziś pogrzeb Mirana w Kurdystanie
Joanna Klimowicz
08.06.2023, 12:14
26-letni Kurd Miran Karim Habib, poszukiwany przez rodzinę i polskich aktywistów od wiosny ubiegłego roku, zmarł w Białorusi. Jego ciało wróciło do irackiego Kurdystanu, w czwartek (8 czerwca) zaczęły się uroczystości pogrzebowe.
– Bardzo mi przykro, mój drogi bracie, niech twoja dusza spoczywa w niebie – napisał brat zmarłego, ogłaszając w czwartek (8 czerwca) początek uroczystości pogrzebowych w meczecie. Informację o śmierci mężczyzny publikujemy za zgodą jego rodziny.
Poprzedniego dnia ciało 26-letniego Kurda z Sulejmanii – miasta w północno-wschodnim Iraku, w Kurdyjskim Okręgu Autonomicznym – zostało przetransportowane z Białorusi do irackiego Kurdystanu. Polscy aktywiści, którzy poszukiwali go od wiosny 2022 r., z ciężkimi sercami wykreślili go z listy osób zaginionych na pograniczu. 26-latek, który szukał bezpiecznego miejsca do życia, trafia na drugą listę – ofiar śmiertelnych kryzysu humanitarnego. Jest co najmniej 47. osobą, która zmarła po polskiej lub po białoruskiej stronie.
Przeżyć Bruzgi, las i pushbacki
– Marzył o tym, że dostanie się do bezpiecznego miejsca, że ocali życie – mówi o zmarłym Sirwan Chomany, także Kurd z Iraku, który wraz ze swoją rodziną przeszedł piekło białoruskiego szlaku i pushbacków z Polski.
Razem spędzili cztery miesiące w prowizorycznym obozie w Bruzgach, w warunkach urągających ludzkiej godności. – Z tego, co wiem, nie chorował na żadne przewlekłe choroby – dodaje Sirwan.
W drugiej połowie marca 2022 r. Białorusini zlikwidowali „obóz”, opróżnili magazyny z resztek ludzi, wyrzucając ich po prostu, rozwożąc wzdłuż granicy i zmuszając do jej przekroczenia. Ci, którzy zostali w Bruzgach najdłużej, najbardziej wymagali opieki: to były rodziny z dziećmi, osoby z niepełnosprawnościami, chorzy.
Wielu z nich długo tułało się po przygranicznych lasach bez schronienia, wody, jedzenia, lekarstw, a kiedy służby łapały ich po polskiej stronie, wyrzucały z powrotem do Białorusi. Nie wiemy, jakie dokładnie były losy Mirana. Według rodziny przeszedł z Białorusi do Polski, chciał dostać się do Europy. Granicę miał przekroczyć dwukrotnie. Dwa razy znalazł się na terytorium Polski i prawdopodobnie został wyrzucony.
Po raz ostatni kontaktował się z bliskimi na przełomie marca i kwietnia 2022 r.
– Było bardzo zimno, padał śnieg – pamięta Sirwan.
Zmarł w Białorusi, znaleziono tylko kości
W ciągu następnych miesięcy rodzina młodego Kurda robi wszystko, by trafić na jakiś ślad: zamieszcza informacje o jego zaginięciu w internecie, rozsyła je wśród znajomych i dziennikarzy, zamieszczając zdjęcie młodego mężczyzny i informację w kurdyjskim dialekcie sorani.
Przetłumaczyła mi ją prof. Joanna Bocheńska z Uniwersytetu Jagiellońskiego: „Od czterech miesięcy nie ma od niego wieści. Był na polskiej granicy, stamtąd ostatni raz kontaktował się z matką, mówiąc, że jest na polskiej granicy. Od tego czasu ślad po nim zaginął. Bardzo prosimy, ktokolwiek widział go w którymś z polskich obozów, niech skontaktuje się ze mną w najkrótszym czasie i niech udostępnia ten post, aby mógł być źródłem informacji” – pisała w apelu matka Mirana.
Dopiero przed trzema miesiącami, wiosną 2023 r., na jego trop wpadł lekarz z Bagdadu, kontaktując się ze służbami białoruskimi. Wysłał im dokumenty zaginionego, przekazane przez rodzinę. Dwa dni później przyszła odpowiedź ze strony białoruskiej: znaleźli szkielet nieopodal stawu. Przy zwłokach był paszport.
Aby potwierdzić tożsamość zmarłego, konieczne były badania DNA. Poddała się im w Sulejmanii matka Mirana. Opiekujący się sprawą lekarz wysłał pobrany do testów materiał do Białorusi i po tygodniu przyszła odpowiedź: jest zgodność. Mimo to rodzina aż do wczoraj nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Dopiero gdy ciało Mirana wróciło do domu, pogrążyli się w żałobie.
Grupy pomocowe działające na polsko-białoruskim pograniczu mają obecnie informacje o ponad 320 zaginionych osobach. Około 100 udało się odnaleźć, ale tylko w tym roku aktywiści i aktywistki odnaleźli po polskiej stronie aż 12 martwych osób.
– Oznacza to, że są silne przesłanki, aby podejrzewać, że wśród pozostałych około 230 osób jest dużo więcej ofiar śmiertelnych niż tych oficjalnie potwierdzonych – dowodzi Grupa Granica, udzielająca uchodźcom pomocy humanitarnej.
Ostatnia informacja o ofierze śmiertelnej pochodzi zaledwie z poprzedniego dnia, z 7 czerwca. Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białoruś na swojej stronie internetowej podał, że wieczorem 6 czerwca „straż graniczna na granicy z Polską, podczas kontroli brzegu rzeki Świsłocz, znalazła ciało niezidentyfikowanej osoby. Ciało cudzoziemca znajdowało się w rzece. Na miejsce zdarzenia wezwano ekipę dochodzeniową w celu ustalenia okoliczności zdarzenia. Zmarły był mężczyzną pochodzenia afrykańskiego. Znaleziono przy nim torbę z rzeczami osobistymi przewieszoną przez ramię”.
W tym miejscu ciał w rzece może być więcej.”
34. 12 marca 2023
Afgańczyk, 23 lata, znaleziony na bagnach w okolicy Białowieży
„W pobliżu granicy z Białorusią znaleziono ciało 23-latka. »Kolejna śmierć, której można było uniknąć«
oprac. Kamila Cieślik
13.03.2023, 08:38
Aktywistki z Grupy Granica i ze Stowarzyszenia Egala znalazły w niedzielę w pobliżu Białowieży ciało mężczyzny. Znajdujące się przy nim dokumenty wskazują, że jest to 23-letni Afgańczyk. Byłaby to co najmniej 38 ofiara trwającego od połowy 2021 roku kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy.
W niedzielę (12 marca) po południu Podlaska Policja poinformowała, że w rejonie Białowieży znalezione zostało ciało mężczyzny. „Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że może być to imigrant” – informowało natomiast Radio Białystok.
Białowieża. Aktywiści znaleźli ciało mężczyzny
Według rozgłośni funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o odnalezieniu ciała od aktywistów. „Aktywistki Grupy Granica i Egala odnalazły dziś w okolicy Białowieży ciało młodego mężczyzny” – napisano natomiast w mediach społecznościowych grupy w niedzielę wieczorem. „Zespół był w terenie w ramach interwencji humanitarnej, po godz. 14 natrafił na ciało. Znajdowało się na obszarze podmokło-bagiennym” – dodano.
„To kolejna śmierć, której zdecydowanie można było uniknąć. Rządzący i podległe im służby wciąż kryminalizują osoby uchodźcze. W związku z tym, przy braku zmiany kursu politycznego, na pograniczu polsko-białoruskim ginąć będą kolejni ludzie” – podkreślają aktywiści.
Polska Agencja Prasowa dodaje natomiast, że przy zmarłym znaleziono dokumenty, wskazujące, że może to być 23-letni obywatel Afganistanu. „Z pierwszych oględzin zwłok wynikało, że nie ma ono obrażeń wskazujących na potencjalne przyczynienie się do zgonu osób trzecich” – czytamy. W poniedziałek wszczęte zostanie śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny.
Kryzys na polsko-białoruskiej granicy. Nie żyje co najmniej 38 osób
W połowie stycznia w pobliżu polsko-białoruskiej granicy znaleziono kilka ciał nieznanych osób. Dziennikarz i członek Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego Piotr Czaban podawał, że po polskiej stronie, w Puszczy Białowieskiej, odnaleziono łącznie trzy zmarłe osoby. Według Grupy Granica osoba odnaleziona w niedzielę w okolicy Białowieży byłaby 38 ofiarą trwającego od sierpnia 2021 roku kryzysu humanitarnego na pograniczu polsko-białoruskim.
„W dalszym ciągu mamy oficjalne dane o 317 zaginionych osobach: tych, które znajdowały się na pograniczu, a z którymi ich bliscy stracili kontakt. Ciała zaginionych odnajdywane są czasem po wielu miesiącach” – napisała grupa w poście pod koniec lutego.”
„Kolejna ofiara śmiertelna antyuchodźczej i antyludzkiej polityki państwa polskiego.
Aktywistki Grupy Granica i Egala odnalazły dziś w okolicy Białowieży ciało młodego mężczyzny.
Zespół był w terenie w ramach interwencji humanitarnej, po godz. 14 natrafił na ciało. Znajdowało się na obszarze podmokło-bagiennym.
Aktywistki wezwały na miejsce odpowiednie służby. Trwa identyfikacja zmarłego – sprawą zajmuje się policja.
Składamy najszczersze kondolencje rodzinie i bliskim zmarłego.
To kolejna śmierć, której zdecydowanie można było uniknąć. Rządzący i podległe im służby wciąż kryminalizują osoby uchodźcze. W związku z tym, przy braku zmiany kursu politycznego, na pograniczu polsko-białoruskim ginąć będą kolejni ludzie.
Żądamy poniesienia konsekwencji przez osoby odpowiedzialne za kolejne ofiary śmiertelne na terenach przygranicznych.”
(Grupa Granica, 12 marca 2023, 20:53, www.facebook.com/grupagranica/posts/197111212950642)
35. 21 marca 2023
Afgańczyk, 27 lat, ciało odnaleziono na bagnach w rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego, niedaleko miejscowości Zamosze w gminie Narewka
„Miesiąc temu strażnicy parku zablokowali poszukiwania migranta. Wczoraj znaleziono ciało
Krzysztof Boczek
22 marca 2023
https://oko.press/straznicy-parku-zablokowali-poszukiwania-migranta-znaleziono-cialo
Śmiertelne żniwa na białoruskiej granicy nie mają końca. Tylko w tym roku znaleziono już 9 ciał. Wczoraj aktywiści trafili na zwłoki człowieka, którego próbowali szukać w lutym. Strażnicy Białowieskiego Parku Narodowego zablokowali wtedy akcję ratunkową. Dyrekcja BPN umywa ręce.
Człowiek Lasu, działający w Podlaskim Ochotniczym Pogotowiu Humanitarnym (POPH), wespół z naukowcami i inną wolontariuszką, 21 marca prowadzili badania dotyczące ssaków w rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego. To miejsce na północy puszczy w okolicy tzw. Wilczego Szlaku, wsi Zamosze – kolonii wsi Stare Masiewo – w gminie Narewka, tuż przy granicy z Białorusią.
Miejsce bardzo trudno dostępne. „Tak ciężki teren, że o mało co tam konia kiedyś nie utopiłem” – wspomina osoba znająca ten obszar.
Naukowcy z wolontariuszami cały dzień odnajdywali tropy ssaków i borsucze nory. „Gdy już na koniec dnia wracaliśmy zauważyliśmy koszulę. Taka bordowa, może czerwona, leżała na ziemi. Wiedzieliśmy, że w niej był ten poszukiwany przed miesiącem Afgańczyk” – opisuje Człowiek Lasu. Szybko odnaleźli też inne rzeczy migranta.
Katarzyna Mazurkiewicz-Bylok biorąca udział w akcji, także z POPH, uczestniczyła wcześniej w poszukiwaniach tego migranta. Ok. 16:30 uczestnicy akcji znaleźli ciało młodego mężczyzny. O 17:20 udało się powiadomić policję w Hajnówce. Mundurowi z prokuratorem dotarli na miejsce dopiero po 20:00. Działania na miejscu trwały do późnych godzin nocnych.
„Jeśli my rozpoznaliśmy jego rzeczy, to znaczy, że to był on” – uważa Człowiek Lasu. Inni aktywiści, do których docieramy, też są przekonani, że to ta sama osoba, której poszukiwania zablokowali strażnicy parku 22 lutego tego roku.
To też sugeruje fakt, iż policjanci z prokuratorem odnaleźli przy ciele paszport afgański, osoby urodzonej w 1996 roku. Wg prokuratora Jana Andrejczuka, z którym rozmawiała „Gazeta Wyborcza Białystok”, człowiek ten prawdopodobnie zmarł podczas przedzierania się przez bagna.
Czy po 24 godzinach zostało już potwierdzone, że osoba poszukiwana przed miesiącem to znaleziony człowiek? Prowadząca sprawę prokurator Magda Rutyna z Prokuratury Rejonowej w Hajnówce tego jeszcze nie wie. „Dokumenty są czasem podrabiane, a o tym, że był ktoś tam poszukiwany, to ja nic nie wiem” – odpowiada.
Komenda Rejonowa Policji w Hajnówce nie chce nic ujawnić oprócz informacji, które podała w jednozdaniowym info na Twitterze. Ciało zostało przewiezione do zakładu medycyny sądowej w Białymstoku, gdzie odbędzie się sekcja zwłok.
„To, że Park wstrzymał poszukiwania, mogło zdecydować o śmierci chłopaka”
Przypomnijmy, jak przebiegały poszukiwania migranta. Najpierw w nocy z 20 na 21 lutego, w rezerwacie ścisłym BPN, w ad hoc zorganizowanej akcji, przy wsparciu patrolu policji i SG, lokalni aktywiści szukali młodego migranta. Jego rodzina błagała o pomoc, bo był w fatalnym stanie. Nie udało się go znaleźć.
21 lutego Piotr Czaban, też z POPH, zgłosił zaginięcie mężczyzny i ustalił z policją akcję poszukiwawczą następnego dnia. Jednak o poranku na czterech członków ekipy, zamiast asysty policji, czekali strażnicy Parku. By zablokować te poszukiwania. „Park wiedział o naszej akcji, strażnicy tam na nas czekali, a gdy tam byliśmy, to mieli też kontakt z policją” – opisuje Adam Wajrak, dziennikarz „Wyborczej”, ekolog.
Wg niego strażnicy twierdzili, że blokują aktywistów na wyraźne polecenie dyrektora BPN Michała Krzysiaka. To znany z prawicowych poglądów myśliwy i weterynarz, którzy otrzymał tę posadę od „dobrej zmiany”. Krzysiak uważał, że w Parku jest za dużo żubrów. A gdy ciężki sprzęt podczas budowy muru na granicy niszczył drogi i tereny parku, w tym rezerwaty ścisłe, dyrekcja parku nie oponowała.
Miesiąc temu nie udało nam się skontaktować z dyr. Krzysiakiem, by zapytać, czemu kazał zatrzymać ludzi, którzy jechali ratować życie innego człowieka. Dziś chcieliśmy go zapytać, czy nie żałuje tamtej decyzji.
„Kontakt niemożliwy. Dyrektor od stycznia na chorobowym” – informują w sekretariacie BPN. Ale dwie osoby nam mówią, że dyrektor jak chce, to jest osiągalny, mimo L4. Przed akcją w lutym miał telefonicznie rozmawiać z aktywistami i wg nich to on zdecydował o blokadzie poszukiwań migranta.
„Może ta śmierć poruszy jego sumienie?” – zastanawia się Człowiek Lasu.
Pytamy więc zastępcę dyrektora BPN ds. ochrony przyrody, Aleksandra Bołbota, czy po znalezieniu tych zwłok żałują tego, że zablokowali poszukiwania aktywistom. Bołbot nie dowierza, że ciało znalezione 21 marca i poszukiwany w lutym Afgańczyk, „rzekomo potrzebujący pomocy”, to ta sama osoba.
„Nie będę publikował stanowiska instytucji na podstawie oświadczenia anonimowej osoby. Słowa aktywisty, że rozpoznał ubrania, to dla mnie dziwaczne stwierdzenia. Trwa dochodzenie i dopóki fakty nie zostaną ustalone, sprawa jest dla mnie całkowicie otwarta” – tłumaczy Bołbot. Czeka na informacje ze służb.
Z kolei Katarzyna Kopiejczyk, też zastępca dyrektora BPN, ale ds. administracyjnych, broni się inaczej. „My sprawy nie zostawiliśmy. Następnego dnia były prowadzone poszukiwania cały dzień. I w sobotę. Nie pamiętam, ilu ludzi brało w tym udział”.
Tyle że gdy OKO.press rozmawiało z nią późnym popołudniem 22 lutego – w dniu blokady akcji ratunkowej – dyrektor Kopiejczyk twierdziła, że „na dzisiejszy dzień nie możemy tam dotrzeć”. Dwukrotnie zmieniała też tłumaczenia, dlaczego zablokowali akcję, która mogła uratować mężczyźnie życie.
Zarówno policja, jak i SG, w lutym długo nie chciały odpowiedzieć OKO.press czemu nie brały udziału w poszukiwaniach Afgańczyka 22 lutego.
„Może wtedy jeszcze żył. To, że Park wstrzymał poszukiwania, mogło zdecydować o śmierci tego chłopaka” – uważa Człowiek Lasu.
Aktywiści przeżywają mocno ten kolejny, niepotrzebny zgon na granicy.
Służby znalazły mniej ciał uchodźców niż aktywiści, którzy nie mieli dostępu do strefy przy granicy
Już miesiąc temu, przy zablokowaniu akcji ratunkowej aktywistów, widać było synchronizację działań służb mundurowych i BPN. Były wyraźnie niechętne poszukiwaniom Afgańczyka 22 lutego i później.
Adam Wajrak zauważał: „Ktoś w policji i w parku chce ograniczyć nasze działania w kwestii poszukiwań ciał migrantów lub jeszcze żyjących”.
Dlaczego?
Bo od początku roku, głównie aktywiści, znaleźli przy granicy już 9 ciał migrantów, przede wszystkim w Puszczy Białowieskiej. Bywały dni, że trafiano nawet na troje martwych migrantów. Każdorazowo taka tragedia przykuwała na nowo uwagę mediów. „I też to sugeruje, że postawiony płot na granicy z Białorusią nie spełnia swojej funkcji” dodawał Wajrak. Płot za astronomiczne 1.6 mld zł.
39 ciał migrantów
Wg wyliczeń Grupy Granica, zwłok takich już znaleziono 39 – to nie tylko oficjalnie potwierdzone zgony, ale także ustnie, z dokumentacją foto lub video, która nie budzi wątpliwości.
Rzecznik podlaskiej Straży Granicznej, mjr Katarzyna Zdanowicz, twierdzi, że ofiar jest mniej – jedynie 20 od początku kryzysu, po polskiej stronie. Z tego 19 w podlaskim oddziale SG, a 1 w nadbużańskim. „Jestem pewna, że to pełna lista” – przekonuje. I… nie chce jej udostępnić. Zaznacza, że w jednym przypadku znaleziono szczątki ludzkie, które nie wiadomo czy były związane z „nielegalnym przekroczeniem granicy”.
Podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, z kolei doliczył się w ich województwie już 22 ciał migrantów od początku kryzysu migracyjnego. Nie zna statystyk z lubelskiego.
Zarówno mjr Zdanowicz, jak i aktywiści twierdzą, że większość ofiar znaleźli aktywiści z mieszkańcami, a nie służby mundurowe. Jak to możliwe, skoro przez długi czas pomagający migrantom nie mieli nawet dostępu do strefy przygranicznej? W tym czasie te lasy i bagna przeczesywało codziennie do 10 tys. ludzi SG, WOT i Wojska Polskiego. Z noktowizorami, dronami, kamerami, psami.
I jak to możliwe, że w 2,5 miesiąca 2023 już znaleziono 9 ciał, a tylko 4 przez cały ubiegły rok, gdy w najbardziej wrażliwym czasie obowiązywała przy granicy strefa, do której wjazd był zakazany?
Czy służby mogły ukrywać ciała martwych migrantów, gdy strefa przygraniczna była zamknięta?
Autor niniejszego tekstu podczas wyjazdów na Podlasie zimą 2021/22 kilkukrotnie miał sygnały o ciałach migrantów znajdowanych w lasach, które miały nie być oficjalnie raportowanie. Dwukrotnie sygnały pochodziły z poważnych źródeł. Jednak ani razu nie udało się tych informacji potwierdzić w drugim źródle.
Europarlamentarzystka Janina Ochojska niedawno wywołała dyskusję o możliwości udziału leśników w ukrywaniu ciał migrantów. „Myślę, że ofiar tej granicy jest o wiele więcej. One albo są w jakimś zbiorowym grobie, bo nie zdziwiłabym się, gdyby w czasie, kiedy był zamknięty dostęp do granicy, po prostu pozbierano ciała, żeby nie było tych dowodów. W tej chwili mówi się o prawie 300 osobach, które zaginęły”.
„Każda taka wywózka jest zagrożeniem życia”
Franciszek Sterczewski, poseł KO zaangażowany w pomoc migrantom na granicy, po informacji o kolejnej ofierze napisał na Twitterze: „Kolejna niepotrzebna śmierć na terytorium Rzeczpospolitej. (…) Straż Graniczna godzi się na to lub aktywnie wypycha niewinnych ludzi na bagna. Wszystko na rozkaz @Kaminski_M_ i @MorawieckiM. Poniosą za to odpowiedzialność”.
W rozmowie z OKO.press podkreśla, że to kolejny przykład bezdusznej polityki i umywania rąk od odpowiedzialności za sytuacje, w których ludziom grozi utrata życia lub zdrowia.
„Absurdem jest, że zamiast procedur, podstawowej opieki, potraktowania zgodnie z prawem, oni (uchodźcy – red.) napotykają przemoc i nieludzkie traktowanie. Przeraża, że to kolejny podmiot (pracownicy BPN – red.) przyłączający się do tej nieludzkiej koalicji”.
Piotr Czaban, aktywista POPH napisał: „Jest ból, łzy, bezsilność… Krzyk – krzyczcie jak najgłośniej o tym złu, które się dzieje przy granicy z Białorusią. Państwo tu nie działa. Wszystko spoczęło na barkach zwykłych obywateli”.
„Dobra zmiana” nie lubi zwłok migrantów
Miesiąc temu odkryliśmy, że na stronach Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce ostatnio pisze się wyłącznie o akcjach poszukiwawczych obywateli RP. Znajdowanie migrantów, zwłaszcza ich ciał, jest ignorowane. Zapytaliśmy wówczas KPP Hajnówka, czemu tak się dzieje. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Rzecznik podlaskiej policji ma wytłumaczenie. „Piszemy o szczęśliwych finałach poszukiwań, gdy uda się kogoś żywego znaleźć. Niestety ciężko jest pisać, że odnaleźliśmy czyjeś zwłoki” – tłumaczy podinsp. Tomasz Krupa.
Sprawdziliśmy, czy tak jest. Na stronach Podlaskiej Policji, w aktualnościach jednak piszą o znalezionych zwłokach, czy to osób zaginionych, czy topielców. Przy czym tak robiono do końca…. 2015 r. Potem, gdy stery w policji przejęła „dobra zmiana”, słowa „zwłoki”, czy „ciało” stały się rzadkością. Choć obecnie martwi ludzie są znacznie częściej znajdowani w lasach niż przez ostatnie dziesiątki lat.
Zmarli uchodźcy chowani są na cmentarzach w Bohonikach, Wólce Terechowskiej k. Czeremchy, w Sakach k. Kleszczel. Mało które media interesują się tymi wydarzeniami.”
36. 24 marca 2023
NN zwłoki, ciało odnaleziono w okolicy rzeki Hwoźna w Białowieskim Parku Narodowym, niedaleko Starego Masiewa (gmina Narewka, powiat Hajnówka)
„Szczątki ludzkie w Białowieskim Parku Narodowym. To 40 ofiara kryzysu na granicy polsko-białoruskiej
Eliza Kowalczyk
24 marca 2023
W piątek, 24 marca, przed godziną 12:00 odnaleziono szczątki ludzkie w okolicy rzeki Hwoźna na terenie Białowieskiego Parku Narodowego. Ciało znaleźli wolontariusze Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego podczas obywatelskiego patrolu. Stopień rozkładu jest duży, co może oznaczać, że ofiara znajdowała się tam od dawna
Śmiertelnych ofiar kryzysu na granicy polsko-białoruskiej jest już 40.
Stopień rozkładu znalezionego ciała jest duży, co może oznaczać, że ofiara znajdowała się tam od dawna. Powiadomiono służby, trwa oczekiwanie na czynności procesowe. Identyfikacja będzie trudna, chyba że znalezione zostaną dokumenty lub rzeczy osobiste pozwalające określić, kim był zmarły.
Niemal każdego dnia wolontariusze, mimo wielu trudności, poszukują zaginionych i zmarłych. Czasem taki proces trwa miesiącami, ale wolontariusze nie odpuszczają — nie chcą pozostawiać zrozpaczonych rodzin bez odpowiedzi na pytanie, jaki los spotkał ich najbliższych.
Trzy dni temu – 39 ofiara
Od 20 lutego 2023 do 21 marca trwały poszukiwania 27-letniego Afgańczyka, znaleziono jego ciało na obszarze Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego (BPN) na południe od rzeki Hwoźnej. To 39. ofiara kryzysu na granicy polsko białoruskiej a zaginionych jest ponad 200 osób. Poszukiwania Afgańczyka trwały ponad miesiąc.
Z informacji, jakie uzyskał dziennikarz Piotr Czaban, mężczyzna, gdy widziano go po raz ostatni, był w złym stanie.
Wujek zaginionego nieustannie prosił o pomoc w jego odnalezieniu.
Na prośbę dziennikarza grupa naukowców, znająca teren, w nocy z 20 na 21 lutego 2023 pojechała sprawdzić lokalizację. Poszukiwania trwały wiele godzin, zakończyły się dopiero o 2 rano. Nie udało się odnaleźć zaginionego.
Akcję wznowiono dzień później, po zebraniu szczegółowych informacji, które miały pomóc w odnalezieniu obywatela Afganistanu. Poinformowano policję, która z kolei powiadomiła dyrekcję BPN o planowanych poszukiwaniach. Niestety, akcja została zablokowana na polecenie dyrektora BPN a ekipa ratunkowa nie została wpuszczona na teren rezerwatu gdzie znajdowała się ustalona lokalizacja. Długie negocjacje nie przyniosły skutku.
Ratownicy przekazali pracownikom parku lokalizację i otrzymali zapewnienie, że teren zostanie sprawdzony. Nie wiadomo, czy obiecane poszukiwania miały miejsce.
Wiadomo było, że człowiek wciąż jest zaginiony a dopóki nie znaleziono ciała, uznany był za żywego potrzebującego pomocy. Aktywistka Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, Katarzyna Mazurkiewicz Bylok, uczestniczyła w procesie poszukiwań od początku, skrupulatnie zbierała wszelkie informacje, śledziła mapy, konsultowała z ludźmi znającymi ten teren. Sprawdzane były różne opcje, ślady, wskazówki, przeszukiwano różne miejsca także poza Rezerwatem Ścisłym BPN. (…)”
„Podlaskie: Przy granicy z Białorusią znaleziono szczątki ludzkie
24 marca 2023, 16:34, PAP
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności śmierci osoby, której szczątki znaleziono w piątek niedaleko miejscowości Stare Masiewo w podlaskiej gminie Narewka. Kilka dni temu również w tej okolicy znaleziono zwłoki mężczyzny.
Policja w Hajnówce zgłoszenie o szczątkach dostała przed południem. Jak poinformował PAP szef hajnowskiej prokuratury rejonowej Jan Andrejczuk, policjantów powiadomił mężczyzna, który – jak się wyraził prokurator – już wcześniej znajdował na terenie Puszczy Białowieskiej zwłoki i szczątki migrantów, którzy tam zmarli.
„Znalezione szczątki ludzkie, to czaszka, miednica i długie kości, prawdopodobnie nóg” – powiedział prokurator Andrejczuk. Przy szczątkach nie było żadnych dokumentów, dlatego w ten sposób nie można wstępnie ustalić pochodzenia, wieku, czy płci osoby zmarłej; w strzępach spodni były banknoty, ale na razie trudno powiedzieć, ile i jakie, bo trzeba je wysuszyć.
Formalnie śledztwo zostanie wszczęte w poniedziałek, powołany zostanie też biegły do zbadania tych szczątków. Podobnie jak w innych tego typu przypadkach, gdy przy granicy z Białorusią znajdowane są zwłoki migrantów, wstępnie przyjęty kierunek postępowania, to nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka.
Kilka dni temu w tej samej okolicy znalezione zostały zwłoki młodego mężczyzny; mowa była o rezerwacie ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego i trudnodostępnym, podmokłym terenie. Ze znalezionych dokumentów wynikało, że może to być 27-letni Afgańczyk.
Na razie sprawa jest jeszcze w hajnowskiej prokuraturze, ale – podobnie jak przy innych tego typu śledztwach – zebrane w początkowej fazie dowody będą przekazane do Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. To do niej trafią bowiem wszystkie pojedyncze postępowania, w których ustalane są okoliczności śmierci osób, których zwłoki zostały znalezione w pobliżu granicy z Białorusią w Podlaskiem.
Gdy zaczął się kryzys migracyjny na tej granicy, jesienią 2021 roku Prokuratura Regionalna w Białymstoku postanowiła, że sprawy dotyczące śmierci migrantów będą łączone i przekazywane do prowadzenia przez Prokuraturę Okręgową w Suwałkach.
Tam prowadzone są obecnie dwa główne śledztwa, w których każdy przypadek jest oddzielnym wątkiem. W pierwszym śledztwie badane są okoliczności śmierci osób, których ciała znaleziono w pobliżu wschodniej granicy od jesieni 2021 – gdy ten teren objęty był jeszcze wtedy stanem wyjątkowym – do końca 2022 roku. W drugim – przypadki odnotowane od początku 2023 roku.”
„Kolejne ludzkie szczątki znalezione przy granicy z Białorusią
Agnieszka Kazimierczuk
Publikacja: 24.03.2023, 21:00
Niedaleko miejscowości Stare Masiewo w woj. podlaskim, tuż przy granicy z Białorusią, znaleziono ludzkie szczątki. Nie było przy nich dokumentów. To 40. ofiara kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.
W piątek [21 marca] w okolicy miejscowości Stare Masiewo w gminie Narewka wolontariusze odnaleźli szczątki w zaawansowanym stopniu rozkładu.
Podlaska policja poinformowała, że informację o znalezieniu ludzkich szczątków otrzymała w piątek przed południem.
Informację przekazali członkowie Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, którzy przeprowadzają obywatelskie patrole na terenie Puszczy Białowieskiej.
Szef prokuratury rejonowej w Hajnówce, Jan Andrejczuk, powiedział w rozmowie z Interią, że policjantów powiadomił mężczyzna, który „już wcześniej znajdował na terenie Puszczy Białowieskiej zwłoki i szczątki migrantów, którzy tam zmarli”.
Przy szczątkach nie znaleziono dokumentów, a stopień rozkładu powoduje, że identyfikacja osoby zmarłej będzie wymagała długotrwałych badań.
Formalne śledztwo zostanie wszczęte w poniedziałek, wtedy też zostanie powołany biegły do zbadania szczątków.
Podobnie jak w innych przypadkach śledztwo będzie prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka.
Zaledwie kilka dni temu w tej samej okolicy znaleziono zwłoki młodego mężczyzny. Ze znalezionych przy nim dokumentów wynika, że może to być zaginiony 27-letni obywatel Afganistanu.
Dziś znalezione szczątki to już 40. ofiara kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.”
„Podlaski cmentarz uchodźców. Kto szuka zaginionych na polsko-białoruskim pograniczu
Joanna Klimowicz
27.03.2023, 06:00
Co najmniej 40 osób zmarło po obu stronach granicy polsko-białoruskiej. Ciał uchodźców w lasach i bagnach szukają wyłącznie aktywiści i mieszkańcy pogranicza.
W piątek (24 marca) Piotr Czaban i Mariusz Kurnyta z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, na rutynowym patrolu znajdują niedaleko Starego Masiewa ludzkie szczątki. Tylko kości w ubraniach, rozwleczone i ogryzione przez zwierzęta, wiszący na gałęzi zegarek, okulary – chyba męskie – zgaduje Mariusz. Powiadamiają policję, czekają, zastanawiają się: dlaczego robimy to my, zwyczajni ludzie, mieszkańcy Podlasia?
Zaledwie trzy dni wcześniej, we wtorek 21 marca Mariusz Kurnyta, znany jako Człowiek Lasu, Katarzyna Mazurkiewicz-Bylok (także z POPH) i prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży odnaleźli ciało Mohammada z Afganistanu, którego aktywiści z narażeniem na szykany poszukiwali od 20 lutego.
Te bezimienne na razie szczątki i 27-letni Mohammad, który marzył o podróżach, to 39. i 40. ofiara kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy.
Trzy śledztwa suwalskiej prokuratury
Straż Graniczna liczy inaczej, powołując się na liczbę wszczętych przez polskie prokuratury śledztw.
– Prokuratura Okręgowa w Suwałkach prowadzi obecnie trzy śledztwa w sprawie śmierci cudzoziemców, których ciała zostały odnalezione w rejonie granicy z Republiką Białorusi – informuje prokurator Wojciech Piktel, rzecznik prasowy tej jednostki, do której od jesieni 2021 roku trafiają z terenu Podlaskiego wszystkie te śledztwa.
Pierwszym, wszczętym najwcześniej, objętych jest 12 ciał. Jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Prokurator wylicza, czyich śmierci dotyczy:
– obywatela Iraku, którego zwłoki ujawniono 19.09.2021 r. na drodze prowadzącej z Frącek do Dworczyska na terenie gminy Giby w powiecie sejneńskim;
– obywatela Jemenu, którego zwłoki ujawniono w 19.09.2021 r. w okolicy miejscowości Zubry w gminie Gródek w powiecie białostockim;
– nieznanego mężczyzny, którego zwłoki ujawniono 19.09.2021 r. w Poniatowiczach w gminie Sokółka;
– obywatela Iraku, którego zwłoki ujawniono 24.09.2021 r. w miejscowości Chworościany, w gminie Nowy Dwór powiat sokólski;
– obywatela Syrii, którego zwłoki ujawniono 13.10.2021 r. w Klimówce, gmina Sokółka;
– nieznanego mężczyzny, którego zwłoki ujawniono 22.10.2021 r. w pobliżu miejscowości Kuścińce, gmina Kuźnica, powiat sokólski;
– obywatela Syrii, którego zwłoki ujawniono 12.11.2021 r. w kompleksie leśnym Leśnictwa Borowina Nadleśnictwa Bielsk w pobliżu miejscowości Wólka Terechowska, gmina Czeremcha, powiat hajnowski;
– obywatela Nigerii, którego zwłoki ujawniono 7.12.2021 r. w kompleksie leśnym w rejonie miejscowości Olchówka, gmina Narewka, powiat hajnowski;
– obywatela Republiki Jemenu, którego zwłoki ujawniono 21.02.2022 r. w rejonie miejscowości Topiło, gmina Hajnówka, powiat hajnowski;
– obywatela Iraku, którego ciało ujawniono 24.03.2022 r. w Leśnictwie Grudki, Nadleśnictwo Białowieża;
– obywatela Egiptu, którego ciało ujawniono 29.07.2022 r. w rzece granicznej Swisłocz w m. Rudaki, gmina Krynki;
– obywatela Sudanu, którego ciało ujawniono 25.10.2022 r. w rzece granicznej Swisłocz, gm. Krynki.
– W 10 wątkach uzyskano już opinie z zakresu badań toksykologicznych oraz opinie dotyczące przyczyn zgonu. Badania toksykologiczne nie wykryły w materiale pobranym od zmarłych substancji toksycznych, a przyczyną ich śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa spowodowana najprawdopodobniej wychłodzeniem organizmu – mówi prokurator Piktel.
Dodaje, że w wątkach trzecim i szóstym prowadzone są jeszcze ustalenia rodziny osób zmarłych i inne czynności zmierzające do ostatecznego potwierdzenia ich tożsamości. W pozostałych po wyjaśnieniu wszelkich okoliczności śmierci zostały wydane postanowienia o częściowym umorzeniu śledztwa wobec braku znamion przestępstwa. Prokuratura uznała, że nikt nie przyczynił się do śmierci tych cudzoziemców.
Ciała odnalezione w 2023 roku zostały objęte nowym śledztwem, także prowadzonym w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Dotyczy ono:
– obywatela Jemenu, którego ciało ujawniono 07.01.2023 r. w okolicy miejscowości Przewłoka, w gminie Białowieża;
– szczątków ludzkich ujawnionych 12.01.2023 r. w okolicy miejscowości Czerlonka, w gminie Białowieża;
– obywatela Etiopii, którego ciało ujawniono 13.01.2023 r. w okolicy miejscowości Czerlonka;
– nieustalonego mężczyzny, którego ciało ujawniono 16.02.2023 r. w rejonie Rezerwatu Przyrody Przewłoka, w gminie Białowieża;
– nieustalonej kobiety, której ciało ujawniono w rzece Świsłocz 16.02.2023 r. w pobliżu miejscowości Ozierany, w gminie Krynki;
– nieustalonego mężczyzny, którego ciało ujawniono w rzece Świsłocz 16.02.2023 r. W tym śledztwie nie ustalono jeszcze przyczyn zgonów, wszystkie wątki są w toku wyjaśniania.
Trzecie śledztwo w suwalskiej prokuraturze dotyczy śmierci obywatelki Etiopii, której ciało ujawniono 12 lutego 2023 r. w pobliżu miejscowości Hajnówka.
– Śledztwo zostało wszczęte w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, ale jeżeli w trakcie wyjaśniania okoliczności śmierci wymienionej pojawi się jakiś inny wątek procesowy, również zostanie wyjaśniony – zastrzega prokurator Piktel.
Kiedy ciała nie znaleziono
Magdalena Łuczak z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Grupy Granica koordynuje prace zespołu ds. osób zaginionych na polsko-białoruskim pograniczu. Opierając się m.in. o udokumentowane przekazy, rozmowy z rodzinami ofiar (w których poza rozpaczą zawsze wybrzmiewa: „Nie mieli wyjścia”), artykuły w prasie polskiej i niemieckiej, zespół GG oszacował liczbę przypadków śmiertelnych po obu stronach granicy na 40 osób.
– Rozbieżności pomiędzy naszymi danymi a danymi prokuratury polegają przede wszystkim na tym, że polskie służby podają wyłącznie liczbę osób zmarłych, która wynika z prowadzonych śledztw – tłumaczy Magdalena Łuczak. – My natomiast doliczamy także te zgłoszenia zgonów, które możemy udokumentować w inny sposób:
– Kiedy ciała nie ma po polskiej stronie, ale mamy informacje od rodzin, towarzyszy podróży, z ambasad albo z białoruskiej straży granicznej, że ciało zostało odnalezione;
– Kiedy wiemy, że osoba zmarła, ale nie zostały podjęte działania przez prokuraturę, tak jak było np. w przypadku nienarodzonego dziecka Kurdyjki Avin;
– Kiedy ani polska, ani białoruska strona nie uznaje, że do śmierci doszło na jej terytorium, np. w przypadku osób, które utonęły w Bugu.
– Są to oficjalne statystyki: te osoby odnaleziono i potwierdzono ich zgon z pomocą ich bliskich lub ambasad – podkreślają aktywistki i aktywiści z Grupy Granica, która niesie pomoc humanitarną na pograniczu. – Otrzymujemy zdecydowanie więcej nieoficjalnych zgłoszeń na temat kolejnych ofiar śmiertelnych, m.in. od osób, które widziały czyjeś ciało lub które mają silne przesłanki, aby podejrzewać, że osoba im bliska nie żyje. Wielu z tych doniesień nie da się zweryfikować, zwłaszcza z uwagi na nietransparentne działania służb polskich i białoruskich. Niektóre z ostatnich ciał ofiar śmiertelnych odnaleziono tylko po wszczęciu oddolnych poszukiwań, zorganizowanych przez aktywistów i aktywistki, czasem we współpracy z policją. Obecnie Grupa Granica posiada informacje o 327 zaginionych osobach na pograniczu. Wśród 95 osób, które udało się odnaleźć, zostało odnalezionych aż 13 ciał. Oznacza to, że są silne przesłanki, aby podejrzewać, że wśród pozostałych 232 osób jest dużo więcej ofiar śmiertelnych niż tych oficjalnie potwierdzonych – dowodzi GG.
Przerwane poszukiwania
Nowy wątek w sprawie śmierci Etiopki, o którym wspomina prokurator, pojawił się od razu. Jest nim kwestia odpowiedzialności funkcjonariuszy, którzy choć wiedzieli, że w lesie tuż pod Hajnówką cierpi i potrzebuje pomocy medycznej 28-letnia Mahlet Kassa, nie poszli jej szukać. Zarówno policjantów, jak i strażników granicznych informowali o tym jej przyjaciele, z którymi podróżowała, błagali o ratunek. Jaka była reakcja pograniczników? Na wskazanym miejscu nawet nie wysiedli z auta, a potem wywieźli Etiopczyków na granicę i wyrzucili do Białorusi.
Mahlet szukali tylko aktywiści i aktywistki z różnych grup pomocowych. Znaleźli – już martwą – po tygodniu, 12 lutego Katarzyna Mazurkiewicz-Bylok i Piotr Czaban, oboje z POPH. Bardzo przeżyli tę śmierć, a mimo to za moment organizowali kolejne, zbiorowe poszukiwania zaginionego Abdulkareema z Jemenu, który na początku stycznia odłączył się od grupy po przekroczeniu granicy. 16 lutego około 20 osób przeczesywało tyralierą Puszczę Białowieską w okolicy Czerlonki. Byłam w tej grupie. Nigdy nie zapomnę widoku znalezionej ludzkiej głowy i szkieletu, odartych z przynależnej śmierci godności. Były to szczątki mężczyzny z Etiopii.
Piotr Czaban, poza działaniami w POPH, jest dziennikarzem prowadzącym na YouTube kanał „Czaban robi raban”. Przekazał hajnowskiej policji dane osób poszukiwanych, które ostatni raz widziane były w tej okolicy i po dziennikarsku naciskał na podjęcie działań. Z różnym skutkiem.
– Kiedy oficer dyżurna policji w Hajnówce przekierowała mnie do Straży Granicznej, zapytałem ją: mało jest tych śmierci? Już raz przekazaliście SG sprawę Mahlet, kiedy jeszcze żyła – relacjonował Piotr w ostatniej, piątkowej audycji. Razem z gośćmi rozmawiali o ostatnich odnalezionych w Puszczy Białowieskiej ciałach i utrudnianych poszukiwaniach.
W nocy 20 lutego, natychmiast kiedy aktywiści dostali informację o Afgańczyku, który zasłabł w okolicy rezerwatu ścisłego, a jego towarzysze zostali wypchnięci na Białoruś, w teren ruszyli pracownicy naukowi. Mocno wiało, padał śnieg i choć szukali do 2 w nocy, nikogo nie znaleźli. Następnego dnia rano chcieli wznowić poszukiwania. Policja po naciskach Piotra Czabana miała powiadomić dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego, że do rezerwatu wejdzie grupa ratowników. Tę bulwersującą sprawę opisało OKO.press.
Prof. Rafał Kowalczyk mówił w audycji: – W pobliżu kładki na Hwoźnej zastaliśmy prowizoryczny szlaban i dwóch funkcjonariuszy straży parku, którzy powiedzieli, że nie możemy wejść. Wywiązała się przepychanka słowna, bo chcieliśmy iść ratować człowieka. Tłumaczyliśmy, że przecież policja informowała, że wszystko było uzgodnione. Dostaliśmy odpowiedź, że dyrekcja parku nie wyraża zgody. Nie rozumieliśmy tej sytuacji. Nie dowiemy się, czy wtedy żył, czy nie, ale powinno się zakładać, że żyje i robić wszystko, by go szukać. Gdy zaginie człowiek, uruchamiane są służby, dziesiątki ludzi przeczesują teren, a tu nic takiego nie miało miejsca.
Na pograniczu śmierci
21 marca z prof. Kowalczykiem na badania terenowe (monitoring nor borsuczych) do rezerwatu w końcu wchodzą Katarzyna Mazurkiewicz-Bylok i Mariusz Kurnyta. Zaczynają systematycznie przeglądać olsowe wyspy na bagnie. Już na drugiej z nich znajdują rzeczy uchodźców. Otwierają porzuconą reklamówkę, jest w niej bordowa koszula. Taka sama, jaką miał na zdjęciu Mohammad z Afganistanu. Po dwóch godzinach, około 350 metrów dalej, na małej wyspie znajdują samego Mohammada. Było zimno, ciało nie uległo rozkładowi. Młody mężczyzna leży na wznak, a obok niego niewielkie ognisko ze świerkowych gałązek, przygotowane do podpalenia.
Dzwonią po policję. Po jej przyjeździe pomagają mundurowym w wynoszeniu zwłok z puszczy.
Mariusz Kurnyta, choć doświadczony w prowadzeniu działań w trudnym terenie, napisze później: – Nie spodziewałem się tego nigdy w życiu. Inaczej się odbiera to wszystko, kiedy prowadzisz poszukiwania, a inaczej kiedy przez przypadek odnajdujesz zwłoki i nie jesteś na to przygotowany. Ludzie nie mogą i nie mają prawa umierać na bagnach.
Piotr Czaban: – Na pograniczu śmierci aktywiści i mieszkańcy już drugi rok wyręczają służby. Cały czas szukamy zaginionych, znajdujemy ciała. To wszystko w nas siedzi.
Preludium
Prof. Rafał Kowalczyk: – Nie może być tak, że w tym lesie umierają ludzie i zjadają ich zwierzęta. 40 osób, a jeśli by przeszukać te lasy, to jest ich na pewno więcej. I my powinniśmy to zrobić. Chodzi o to, by odnaleźć zmarłych, zanim ich kości zostaną rozwleczone, bo po roku może po nich już nie być śladu. Rodziny czekają, by dowiedzieć się, jaki jest ich los, pochować ich lub mieć świadomość, że zostali pochowani. Tym ludziom należy się szacunek, więc powinniśmy szukać, ze zwykłej przyzwoitości. Inaczej nie potrafimy, inaczej nie można. A najgorsze, że to dopiero preludium.
Małgorzata Rycharska z organizacji Hope&Humanity Poland, która pomaga migrantom, zwłaszcza tym odpychanym z Polski do Białorusi, świadcząc elementarną pomoc: jedzenie, dach nad głową, leki: – Wraz z nadejściem ciepłych dni sytuacja się zmienia. W ciągu ostatnich tygodni wielu ludzi, którzy przeczekiwali zimę w miastach, ruszyło z powrotem na granicę. Spodziewamy się, że po białoruskiej stronie przy granicy może być do tysiąca osób. Sytuacja jest dynamiczna, niektórym udaje się wrócić z powrotem na Białoruś, innym nie. Widać, że formują się grupy, przy czym nie są to obozy spędzane przez Białorusinów, a raczej miejsca na granicy promowane przez szmuglerów. Strategie są dwie: czasem ktoś sam decyduje, gdzie chciałby dotrzeć; i ta niestety bardziej popularna, kiedy ktoś zdaje się na szmuglera, często nie wiedząc nawet, gdzie konkretnie się znajdzie. Mówię „niestety” z tego względu, że ci ludzie często trafiają w teren ekstremalnie niebezpieczny, na który nie są w żaden sposób przygotowani. Szmuglerzy pokazują im na mapie, że tu przejdą parę kilometrów, a potem się okazuje, że to są regularne bagna.
Straż Graniczna na Twitterze: – W dniu 25 marca do Polski próbowały nielegalnie przedostać się z Białorusi 94 osoby. PSG Płaska 5 obywateli Indii przeprawiło się przez rzekę Wołkuszanka. Za pomocnictwo zatrzymano 7 osób: 4 obywateli Ukrainy, 2 obywateli Uzbekistanu i obywatela Kirgistanu. Na odcinku PSG Białowieża zatrzymano 38 osób, m.in. obywateli Jemenu, Iraku i Syrii.”
37. 10 kwietnia 2023
NN mężczyzna pochodzenia afrykańskiego, Puszcza Białowieska, po stronie białoruskiej w sąsiedztwie zapory granicznej
„Труп беженца на границе с Польшей: пятый с начала года
11.04.2023
https://gpk.gov.by/news/gpk/151200
Вчера, 10 апреля, вблизи границы с Польшей пограничники обнаружили тело иностранца африканской внешности.
Труп мужчины находился у заграждения, установленного на польской территории. Рядом с телом обнаружены личные вещи — рюкзак и мобильный телефон.
С целью установления всех обстоятельств происшествия на месте работала следственно-оперативная группа.
С начала года это уже пятая смерть беженца на границе с Польшей. Несмотря на продолжающиеся факты гибели иностранцев на границе, польские власти не прекращают практику насильственных вытеснений, «депортаций на тот свет» и оставления уязвимых категорий людей в опасной для жизни ситуации.”
38. 18 kwietnia 2023
Afgańczyk, ciało odnalezione w Janowie niedaleko Narewki, pochowany 4 lipca 2023 w Afganistanie
„»Odnaleźliśmy ciało człowieka«. Rośnie liczba ofiar kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskim pograniczu
Joanna Klimowicz
18.04.2023, 20:56
Liczba ludzi w drodze, którzy zmarli po polskiej lub białoruskiej stronie granicy, przekroczyła 40. Znów odkryto ciało w przygranicznym lesie. I znów nie znalazły go służby, tylko wolontariusze. Już po raz jedenasty w tym roku dochodzi do tak makabrycznego znaleziska.
– Odnaleźliśmy ciało człowieka podczas rutynowego patrolu w lesie. Powiadomiliśmy służby. Czekamy na przyjazd policji – we wtorek (18.04) wieczorem poinformowali aktywiści i aktywistki Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego.
Zwłoki odnaleźli po południu, na terenie podmokłym Puszczy Białowieskiej. Zmarłym jest mężczyzna.
Aktywiści niezwłocznie powiadomili służby, na miejsce dotarli policja i prokurator.
– Około godz. 19.30 otrzymaliśmy zgłoszenie o znalezieniu zwłok. Policjanci przybyli na miejsce potwierdzają ten fakt, zwłoki nieznanego mężczyzny odnaleziono w lesie, w rejonie miejscowości Janowo [gmina Narewka]. Trwają czynności procesowe, prowadzone są pod nadzorem prokuratora – relacjonuje Elżbieta Zaborowska z zespołu prasowego podlaskiej policji.
Granica polsko-białoruska. Ponad 40 ofiar
Wcześniej, opierając się na ustaleniach Grupy Granica – udokumentowanych przekazach, rozmowach z rodzinami ofiar, artykułach w prasie polskiej i niemieckiej – liczbę przypadków śmiertelnych po obu stronach granicy szacowaliśmy na 40 osób.
Jeśli wierzyć informacjom podawanym przez stronę białoruską, do których podchodzić trzeba z ostrożnością, 11 kwietnia po białoruskiej stronie tamtejsze służby miały odnaleźć ciało kolejnego migranta. Opublikowały wideo.
Tym razem informacje są pewne, podane bezpośrednio przez osoby zaangażowane w niesienie pomocy humanitarnej uchodźcom, patrolujące podlaskie lasy w poszukiwaniu żywych – potrzebujących ratunku i zaginionych – na wieści o losie których czekają bliscy.
Piotr Czaban, dziennikarz kanału „Czaban robi raban” i aktywista POPH, przypomina: – W tym roku to już jedenasta śmiertelna ofiara na pograniczu polsko-białoruskim, którą udało się odnaleźć. Wciąż szukamy wielu zaginionych.
Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne odnalazło w tym roku pięć ciał, w każdym z przypadków pomagając także ustalić tożsamość zmarłych i poinformować, a także otoczyć opieką ich rodziny.
Jak działa zapora na granicy
W przygranicznych lasach jest mnóstwo ludzi, którzy po przekroczeniu granicy są wyłapywani przez polską straż graniczną i wyrzucani z powrotem do Białorusi. Jak informuje organizacja Hope&Humanity Poland, na wysokości Białowieży po białoruskiej stronie może być nawet 500 osób.
– Dostajemy cały czas zgłoszenia o ludziach pobitych, połamanych, chorych, głodnych, pijących wodę z bagien. I nadal o wypchniętych z Polski, wcześniej pobitych i okradzionych – ujawnia Hope&Humanity Poland.
Graniczny płot, wybudowany za 1,7 mld zł, nie powstrzymał migracji, ale stał się narzędziem tortur dla zdesperowanych, uciekających od wojen, głodu, prześladowań, korupcji do bezpieczniejszego świata. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku wciąż walczy o życie 58-letni Syryjczyk z poważnymi obrażeniami po upadku z granicznej zapory [zmarł 23 kwietnia 2023].”
„ – Odbył się już pogrzeb mojego taty – informuje nastoletni najstarszy syn zmarłego w Puszczy Białowieskiej Afgańczyka. – Nigdy nie chciałbym dorosnąć. Chciałbym, żeby mój tata zawsze był obok mnie, a ja zawsze byłbym dzieckiem.
Zwłoki mężczyzny 18 kwietnia odnaleźli moi przyjaciele z POPH Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego.
Dzięki współpracy z policjantem z KWP w Białymstoku i rodziną zmarłego udało się ustalić tożsamość Afgańczyka i przetransportować zwłoki do jego ojczyzny, gdzie odbyła się ceremonia pogrzebowa.”
(Piotr Czaban, 4 lipca 2023, 15:39, www.facebook.com/czabanrobiraban)
„Afgańczyk, którego ciało odnaleźliśmy 18 kwietnia w Puszczy Białowieskiej, pochowany w swojej ojczyźnie.
Pożegnała go rodzina: żona i dzieci.
Wspólnie z policjantem z KWP w Białymstoku i w porozumieniu z rodziną Afgańczyka udało się ustalić jego tożsamość.
Nadal pozostajemy w kontakcie z jego bliskimi.”
(Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, 4 lipca 2023, 15:29, www.facebook.com/podlaskieOPH)
39. 22 kwietnia 2023
mężczyzna NN, Istok (gmina Dubicze Cerkiewne, powiat Hajnówka)
„Kolejne zwłoki przy granicy z Białorusią. Zwiększa się liczba ofiar kryzysu humanitarnego
Maciej Chołodowski
22.04.2023, 17:34
Wszystko wskazuje, że liczba ofiar kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej wzrosła w sobotę (22 kwietnia) do 42. O kolejnych zwłokach poinformowała podlaska policja.
W sobotę po godz. 17 Elżbieta Zaborowska z zespołu prasowego podlaskiej policji poinformowała: – W lesie w okolicach miejscowości Istok [w otulinie południowej części Puszczy Białowieskiej – red.] znaleziono zwłoki nieznanego mężczyzny. Policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzą czynności procesowe, w tym identyfikacyjne. Zgłoszenie otrzymaliśmy po godz. 14.
Ostatnie ciało na pograniczu polsko-białoruskim odnaleziono w miniony wtorek (18 kwietnia). Była to 41. śmiertelna ofiara kryzysu migracyjnego, a za tym humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy, który trwa od lata 2021 r.
Aktywiści i aktywistki niosący pomoc uchodźcom, którzy mimo stalowego płotu przekroczyli tę granicę i błąkają się po podlaskich lasach, zwracali wówczas uwagę: – To kolejna śmierć, której zdecydowanie można było uniknąć. Rządzący i podległe im służby wciąż kryminalizują osoby uchodźcze. W związku z tym, przy braku zmiany kursu politycznego, na pograniczu polsko-białoruskim będą ginąć kolejni ludzie. Podobnie jak w poprzednich przypadkach żądamy poniesienia konsekwencji przez osoby odpowiedzialne za kolejne ofiary śmiertelne na terenach przygranicznych.
Jak ustaliliśmy, o zwłokach znalezionych w okolicy Istoku policję poinformowała przechodząca tamtędy przypadkowa osoba. Sprawą zajmuje się prokuratura w Hajnówce.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Czekając na pomoc i lepsze jutro
W piątek (21 kwietnia) wolontariuszki z jednej z grup pomocowych relacjonowały: – Kilka dni temu nasza ekipa otrzymała wezwanie do grupy trzech osób: dwóch mężczyzn i jednej kobiety, pochodzących z Konga i Kamerunu. Przekazali oni, że od sześciu dni koczują w lesie, byli bardzo zagubieni, potrzebowali jedzenia i picia. Gdy dotarłyśmy na miejsce, zastałyśmy tylko puste obozowisko ze zdjęć. Pozostaje nam tylko nadzieja, że osoby te mają się dobrze, a ich życiu nic nie zagraża. Niestety, zamiast pewności mamy tylko nadzieję.
Wskazywały: – W podlaskich lasach znajduje się obecnie bardzo wiele osób. W ukryciu przed strażą graniczną i służbami koczują w grupach po kilka–kilkanaście osób. Bardzo wiele z nich to kobiety z dziećmi. Niestety, wśród osób, do których docieramy z pomocą, jest wiele osób z urazami po próbie przejścia przez mur. Stłuczenia, złamania, rany i wewnętrzne urazy – są to dodatkowe przeciwności, z którymi osoby w drodze muszą sobie radzić, czekając na pomoc i lepsze jutro.
Wolontariuszki dodawały: – Aktywiści i aktywistki działający na Podlasiu codziennie, w różnym natężeniu, wychodzą z pomocą humanitarną. Niejednokrotnie nie udaje im się dotrzeć na miejsce przed strażą graniczną, a osoby uchodźcze są zatrzymywane i pushbackowane z powrotem za mur. Ostatnio dotarła do nas wiadomość od grupy 18 osób, którym kilka dni wcześniej udzieliliśmy wsparcia – wszyscy zostali cofnięci na stronę białoruską, a polskie służby zniszczyły im gniazda do ładowania telefonów.
Takie sytuacje mają miejsce każdego dnia.”
„Ostatni weekend przyniósł informację o dwóch kolejnych ofiarach śmiertelnych kryzysu humanitarnego na pograniczu polsko białoruskim. To już 42. i 43. śmierć będąca następstwem fatalnej polityki rządzących wobec uchodźców i uchodźczyń.
W sobotę 22 kwietnia około godz. 14 do policji nadeszło zgłoszenie mówiące o znalezieniu ciała mężczyzny w okolicy wsi Istok w gminie Dubicze Cerkiewne, znajdującej się na granicy Puszczy Białowieskiej.
Elżbieta Zaborowska z zespołu prasowego podlaskiej policji poinformowała, że „policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzą czynności procesowe, w tym identyfikacyjne. Na ten moment nie jest znana tożsamość mężczyzny.” Według nieoficjalnych informacji, na ciało natrafili turyści.
W niedzielę około godz. 17 w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku zmarł Mohammad, 58-letni Syryjczyk, który walczył o życie od niemal trzech tygodni. Mężczyzna spadł z muru w nocy z 3 na 4 kwietnia; oprócz złamania i licznych uszkodzeń organów wewnętrznych, doszło także do urazu tętnicy.”
(Grupa Granica, 24 kwietnia 2023, 15:27, www.facebook.com/grupagranica)
„22 kwietnia, we wsi Istok, w gminie Dubicze Cerkiewne, znaleziono kolejne zwłoki mężczyzny, który padł ofiarą brutalnej polityki migracyjnej. Obecna na miejscu policja i prokurator nie były w stanie ustalić tożsamości mężczyzny.
To już 42 (…) śmiertelna ofiara polityki prowadzonej przez rząd polski na granicy z Białorusią. (…)”
(Janka Ochojska, 26 kwietnia 2023, 21:00, www.facebook.com/JankaOchojska)
40. 23 kwietnia 2023
Mohammad, 58-letni Syryjczyk, w nocy z 3 na 4 kwietnia 2023 doznał urazu wskutek upadku z zapory granicznej na wysokości Masiewa w Puszczy Białowieskiej, zmarł 23 kwietnia w szpitalu w Białymstoku
„Polski konsul odmówił wizy żonie zmarłego Syryjczyka. »Wysoce niemoralne, głęboko niezrozumiałe«
Joanna Klimowicz
17.05.2023, 18:47
Pani Fatima nie mogła przyjechać do Polski, gdy jej mąż walczył o życie w białostockim szpitalu. Nie może też przyjechać, by uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych. Polska ambasada w Syrii bezwzględnie odrzuciła jej podania o wizę.
Interweniują posłowie i Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. „Prawo do udziału w pogrzebie osoby najbliższej to ścisłe jądro prawa do poszanowania życia rodzinnego” – podkreśla Wojciech Brzozowski, zastępca RPO.
Pan Mohammad, 58-letni uchodźca z Syrii, uległ wypadkowi na granicy polsko-białoruskiej. Blisko trzy tygodnie trwała walka o jego życie na oddziale intensywnej terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Przy jego szpitalnym łóżku czuwała rodzina, która mieszka w Unii Europejskiej, przede wszystkim córka i brat. Żona, pani Fatima, wydeptywała ścieżkę do Ambasady RP w Damaszku (z czasową siedzibą w Bejrucie w Libanie), błagając o wydanie jej wizy, by mogła przyjechać, trzymać męża za rękę. – Pragnę być z nim w tych trudnych momentach. On może umrzeć w każdej chwili. Proszę o miłosierdzie i człowieczeństwo – pisała po angielsku do polskiego konsula, licząc na szybką decyzję.
Nie. „Bo nie opuści terytorium”
Do wniosku o wizę pani Fatima dołączyła wszystkie wymagane prawem dokumenty, m.in. zaświadczenie lekarskie ze szpitala, świadectwo ślubu, dane osoby zapraszającej, ubezpieczenie podróżne, bilety zarezerwowane na przelot do Stambułu, a potem do Warszawy, i z powrotem po upływie tygodnia. Mało tego, dołączyła też pisma interwencji poselskich polskich parlamentarzystów, którzy się za nią ujęli i poręczyli – Tomasza Aniśki i Franciszka Sterczewskiego. Przychylając się do aplikacji wizowej, posłowie prosili o umożliwienie kobiecie wjazdu na terytorium RP, by mogła czuwać przy mężu w tej tragicznej sytuacji. 13 kwietnia stawiła się na wyznaczone spotkanie w placówce dyplomatycznej, przekonywała osobiście.
Nic z tego.
Pierwsze postępowanie zakończyło się odmową, wydaną 28 kwietnia. Jako powód podano: „Istnieją uzasadnione wątpliwości co do Pani zamiaru opuszczenia terytorium państw członkowskich [strefy Schengen – red.] przed upływem terminu ważności wizy”. Decyzję podpisał konsul RP Błażej Lis.
W międzyczasie, 23 kwietnia tuż przed godz. 17, pan Mohammad zmarł w białostockim szpitalu.
Interwencje poselskie. Zastrzeżenia co do decyzji
Ciało Syryjczyka czekało na sekcję zwłok z udziałem prokuratora, ponieważ w sprawie wypadku i śmierci śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Hajnówce. Procedury przeciągały się, a bliscy zmarłego wyjechali z Polski. Gdzie i kiedy zorganizują pogrzeb – tego nie mogli wiedzieć. Znów rozpaczliwie próbowali ściągnąć do Polski pogrążoną w żałobie wdowę. W odwołaniu od odmownej decyzji ambasady pani Fatima wskazała cel podróży – pogrzeb męża. Do ponownego wniosku dołączyła m.in. kartę i akt zgonu.
Znów z interwencjami poselskimi pospieszyli parlamentarzyści.
– Dnia 28 kwietnia zdecydowano o odmowie wydania wizy (…). Jest to nie tylko wysoce niemoralne, ale także głęboko niezrozumiałe, ponieważ jedyny powód przyjazdu pani do Polski to chęć pochowania męża. W RP nie mieszkają żadni jej krewni czy przyjaciele, nie ma więc powodu, by zostawać tu dłużej. Nigdy też nie chciała ona opuszczać dającego jej tymczasowe schronienie Libanu – wskazuje w interwencji poseł Franciszek Sterczewski.
– Nie ukrywam, że znając od początku okoliczności, z tytułu których Pani Fatima zmuszona była aplikować o wizę i decydując się poświadczyć jej intencję załączeniem poręczenia w pierwszej interwencji skierowanej przeze mnie, mam uzasadnione wątpliwości co do sposobu analizy wniosku oraz zastrzeżenia do wydanej decyzji – dodaje w swojej drugiej interwencji poseł Tomasz Aniśko, przypominając, że o stanie zdrowia męża Fatimy informowali nie tylko lekarze, ale także krewni oraz ogólnopolskie media i podkreślając, że sprawa wymagała natychmiastowych reakcji. – (…) Naturalną i moralną powinnością jest umożliwienie rodzinie godnego pożegnania oraz towarzyszenia w ostatniej drodze zmarłemu.
Posłowie pytają też o podstawy decyzji odmownej, czy zostaną uwzględnione nowe, tragiczne okoliczności, i czy standardową praktyką jest odmawianie wydania wiz w przypadku, gdy wniosek wynika z konieczności rodzinnej, np. pochowania bliskiej osoby?
Konsul broni Niemiec przed wdową
W odpowiedzi wysłanej posłowi Aniśce, konsul Błażej Lis broni decyzji odmownej, powołując się na domniemane okoliczności, które jego zdaniem budzą wątpliwości co do zamiaru opuszczenia przez osobę aplikującą o wizę terytorium państw członkowskich. A są to według konsula m.in. fakt nielegalnego przekroczenia granicy przez jej męża; czy fakt przebywania córki i brata w Europie – może przecież dołączyć do rodziny!
„W ocenie konsula wysoce prawdopodobnym celem wyjazdu aplikantki może być dołączenie do rodziny w Niemczech, i pozostanie w tym kraju na stałe” – argumentuje w odpowiedzi.
Druga decyzja, wydana 15 maja, utrzymała w mocy pierwszą, odmawiając pani Fatimie prawa wjazdu, na podstawie dokładnie tych samych przesłanek co za pierwszym razem.
Od ponownej decyzji konsula o odmowie przyznania wizy można się jeszcze odwołać w drodze skargi do sądu administracyjnego. Skargę składa się do właściwego sądu za pośrednictwem… konsula, który wydał decyzję. Czynność ta oczywiście także obarczona jest opłatą.
Na tym etapie, w środę (17.05) w sprawę włączyło się Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Chcemy się dowiedzieć, dlaczego odmówiono pani Fatimie możliwości uczestniczenia w pogrzebie jej męża. Dlatego nasz zespół do spraw równego traktowania zwrócił się dziś do departamentu konsularnego MSZ z prośbą o zbadanie tej sprawy i poinformowanie rzecznika o poczynionych ustaleniach – informuje Wojciech Brzozowski, zastępca rzecznika praw obywatelskich. Dodaje: – Prawo do udziału w pogrzebie osoby najbliższej to ścisłe jądro prawa do poszanowania życia rodzinnego. Zakładam więc, że za tą odmową musiały przemawiać bardzo poważne powody. W przeciwnym razie trudno byłoby ją zrozumieć.
Białe kwiaty w kaplicy
Co w tym czasie dzieje się w Białymstoku? Sekcja zwłok pana Mohammada zostaje przeprowadzona dopiero 9 maja. Dokumentacja medyczna liczy 300 stron i będą ją analizowali śledczy. Jan Andrejczuk, szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce wydaje zgodę na wydanie ciała z prosektorium. Formalnościami zajmuje się pro bono radca prawny Jakub Ławniczak, a logistyką – przyjaciel rodziny, pracujący w białostockim szpitalu lekarz Kasim Chhadh. Czasu jest mało, bo od momentu śmierci upłynęło już sporo, a bliskim zależy na wypełnieniu religijnych procedur.
Udaje się, dzięki imamowi z Bohonik Aleksandrowi Bazarewiczowi i właścicielowi domu pogrzebowego Sławomirowi Wierzbickiemu. Przedsiębiorca pogrzebowy wykazuje się niezwykłą życzliwością i elastycznością, dosłownie w ciągu kilku godzin organizując ceremonię w obrządku muzułmańskim.
12 maja po południu w kaplicy na Raginisa zbierają się mężczyźni ze społeczności muzułmańskiej Białegostoku – zarówno Czeczeni, mieszkający tu od lat i zawsze stawiający się na wezwanie, gdy trzeba spełnić religijny obowiązek, jak i wielu lekarzy pochodzących z krajów arabskich, a na co dzień ratujących zdrowie i życie mieszkańców Podlaskiego. Obmywają ciało zmarłego, zawijają w biały całun, modlą się.
Zdjęcia zamieszczamy za zgodą bliskich zmarłego.
W uroczystości bierze udział rodzina – transmituję ją im online, za pomocą komunikatora internetowego. Przypominam pożegnanie, które wysłały mi dzieci pana Mohammada. Uważały go za najsilniejszego człowieka na świecie, mocarza! Jego córka Elien przeżyła szok, gdy weszła na salę intensywnej terapii. Ten mocarz leżał bezradny, jego życie zależało od kilku urządzeń. „Złamał nam wszystkim serca. Jego ciało umarło, ale pamięć o nim będzie żyła na zawsze. Chciał iść do lepszego miejsca. Bóg dał mu to, czego chciał” – napisała.
Brat zmarłego, Abdul, żegnał go tak: „Mówiłeś przecież, że kwiaty jaśminu powrócą do naszego kraju i przyjdą dni lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Ale oto dzisiaj złożymy jaśmin z Damaszku na Twoim grobie”.
W białostockiej kaplicy nie zabrakło białych kwiatów, choć nie był to damasceński jaśmin.
Pani Fatima oglądała transmisję, bezgłośnie płacząc.”
41. 6 maja 2023
Zwłoki NN mężczyzny po stronie białoruskiej nieopodal płotu granicznego w okolicach Narewki
„Polska Straż Graniczna: – Kolejne ciało po białoruskiej stronie
Maciej Chołodowski
07.05.2023, 11:39
Rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz poinformowała o kolejnym ciele zauważonym po białoruskiej stronie granicy. Zaprzecza też, że w polskim pasie granicznym od dwóch dni leży mężczyzna oczekujący pomocy.
Rzeczniczka informację o zwłokach leżących nieopodal stalowego płotu przy granicy polsko-białoruskiej przekazała w niedzielę (7 maja). – Nasi funkcjonariusze zauważyli ciało po białoruskiej stronie wczoraj (6 maja) na wysokości działania placówki SG w Narewce. Przekazaliśmy tę informację stronie białoruskiej – mówi major Katarzyna Zdanowicz.
Zgodnie z danymi Grupy Granica od początku kryzysu migracyjnego (humanitarnego) na polsko-białoruskiej granicy, po jej obu stronach, zmarły dotąd co najmniej 43 osoby.
Uchodźcy. Jak nie ma, jak jest
W trakcie rozmowy telefonicznej Zdanowicz odniosła się również do sytuacji z 31-letnim uchodźcą ze złamaną nogą, leżącym pod zaporą nieopodal Mielnika.
– Po drugiej stronie zapory polski pas ma szerokość 1,20 metra. Nikogo tam nie ma – twierdzi rzeczniczka POSG.
Tymczasem, chwilę później, Beata Siemaszko w rozmowie ze mną przekazała: – Ten mężczyzna nadal tam jest.
Na Facebooku kilka godzin wcześniej zamieściła wpis: „Właśnie wróciłam z interwencji. Dziwna była, bo zamiast unikać służb, właśnie odwrotnie – rozpaczliwie szukałam kontaktu z nimi. Niebywałe jak trudne to jest, gdy są potrzebne”.
Post jest szeroko rozpowszechniany z prośbą o pomoc dla uchodźcy w potrzebie.”
„W niedzielę 7 maja rzeczniczka Straży Granicznej przekazała Gazecie Wyborczej informację o zwłokach mężczyzny znajdujących się po białoruskiej stronie muru granicznego. To 44. ofiara śmiertelna kryzysu humanitarnego na pograniczu polsko-białoruskim.
– Nasi funkcjonariusze zauważyli ciało po białoruskiej stronie wczoraj (6 maja) na wysokości działania placówki SG w Narewce. Przekazaliśmy tę informację stronie białoruskiej – powiedziała mediom rzeczniczka Straż Graniczna.
Nie posiadamy informacji o tożsamości mężczyzny, ani kraju jego pochodzenia. Nie wiemy też, czy mężczyzna zmarł przed próbą dostania się na terytorium Polski, ani czy może padł ofiarą nielegalnej wywózki do Białorusi przed śmiercią. (…)”
(Grupa Granica, 16 maja 2023, 20:04, www.facebook.com/grupagranica)
„44 ofiara kryzysu humanitarnego na pograniczu polsko-białoruskim.
Ciało zostało znalezione 6 maja przez funkcjonariuszy Straży Granicznej niedaleko stalowego płotu, po stronie białoruskiej (na wysokości SG w Narewce).
Jak podaje Grupa Granica tożsamość mężczyzny ani okoliczności jego śmierci nie są znane. Czy był on jedną z wielu ofiar nielegalnej wywózki lub próbował przedostać się na teren Polski? (…)”
(Janka Ochojska, 17 maja 2023, 21:01, www.facebook.com/JankaOchojska)
42. 24 maja 2023
Atsam Cyril Philemon, Kameruńczyk, odnaleziony w rzece Świsłocz, w okolicach Łosinian w gminie Krynki, pochowany na cmentarzu katolickim w Krynkach 6 września 2023)
„Policjanci, pod nadzorem prokuratora, prowadzą czynności procesowe i identyfikacyjne, w związku z odnalezieniem zwłok w rzece Świsłocz, w rejonie miejscowości Łosiniany w gminie Krynki.”
(Podlaska Policja, 24 maja 2023, 09:15, https://twitter.com/podlaskaPolicja/status/1661269770753171457)
„Польская полиция: вблизи границы с Беларусью обнаружен труп беженца
По информации Подляской полиции, 24 мая в реке Свислочь на польско-белорусской границе обнаружено тело иностранца. Подробности происшествия не сообщаются.
Активисты польской организации Grupa Granica, комментируя данный трагический случай, подчеркнули, что это результат отчаяния людей, которым польские силовики не предоставляют правовую защиту и незаконно выбрасывают через заграждения.”
(Государственный пограничный комитет Республики Беларусь, 24 мая 2023, https://gpk.gov.by/news/za-rubezhom/151856)
„Kolejne śmierci na polsko-białoruskiej granicy. Zwłoki wyłowiono z rzeki Świsłocz. Ciał jest więcej
Joanna Klimowicz
24.05.2023, 09:52
Podlascy policjanci podali w środę (24.05) rano, że w granicznej rzece Świsłocz, w rejonie miejscowości Łosiniany w gminie Krynki, odnaleziono zwłoki. Według naszych informacji to młody mężczyzna, obwiązany liną, z plecakiem. Ciało długo przebywało w wodzie. Po białoruskiej stronie rzeki dryfują prawdopodobnie zwłoki dwóch kolejnych osób.
– Policjanci, pod nadzorem prokuratora, prowadzą czynności procesowe i identyfikacyjne, w związku z odnalezieniem zwłok w rzece Świsłocz, w rejonie miejscowości Łosiniany w gminie Krynki – podał zespół prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
– Informację otrzymaliśmy dziś rano od funkcjonariuszy Straży Granicznej, to oni znaleźli ciało – dodaje Tomasz Krupa, rzecznik prasowy podlaskiej policji. W tej chwili nie jest w stanie ustalić, czy osobą zmarłą jest mężczyzna czy kobieta, na miejscu są problemy z łącznością.
Z kolei rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej odsyła po informacje do policji: – Czynności prowadzi policja pod nadzorem prokuratury.
Utonęła cała grupa
Ustaliliśmy nieoficjalnie, że ciał w rzece może być więcej. Jak twierdzą nasi informatorzy, dzisiaj wydobyto z niej zwłoki mężczyzny o śniadej karnacji, w wieku 30 kilku lat. Stan rozkładu ciała wskazuje, że od około dwóch miesięcy przebywało w wodzie. Mężczyzna był obwiązany liną, miał na sobie plecak, na nogach gumowce.
To nie koniec tragedii. Prawdopodobnie dwa kolejne ciała znajdują się na płyciźnie, w trzcinowisku po białoruskiej stronie rzeki.
Wszystko wskazuje na to, że utonęła cała grupa.
Niedawno na polskim brzegu Świsłoczy służby rozwinęły kilkupoziomowe zapory z drutu typu concertina. Migranci, jeśli pokonają rzekę, trafiają więc na przeszkodę z ostrzowego drutu.
Co najmniej 45 ofiar kryzysu humanitarnego
Według obliczeń aktywistów i aktywistek, opartych o odnalezione do tej pory ciała migrantów, doniesienia prasowe czy relacje służb albo osób bliskich, byłaby to 45. ofiara śmiertelna kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy (po obu jej stronach). Najczęściej przyczynami tych zgonów było utonięcie lub wyziębienie organizmu.
Ostatnie takie tragiczne doniesienia miały miejsce 7 maja. Wtedy rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej Katarzyna Zdanowicz poinformowała o kolejnym ciele zauważonym po białoruskiej stronie granicy. – Nasi funkcjonariusze zauważyli ciało po białoruskiej stronie wczoraj (6 maja) na wysokości działania placówki SG w Narewce. Przekazaliśmy tę informację stronie białoruskiej – mówiła rzeczniczka.
43. ofiarą kryzysu był 58-letni Syryjczyk, który spadł z granicznej zapory, dotkliwie się poranił i przez prawie trzy tygodnie walczył o życie w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Zmarł 23 kwietnia. Polski konsul w Syrii nie przyznał wizy jego żonie – ani by mogła być przy umierającym, ani na pogrzeb.
Mimo wybudowania 5,5-metrowej zapory zwieńczonej drutem i naszpikowanej elektroniką, migranci i uchodźcy wciąż przedostają się do Polski od strony Białorusi, a nieustannie trwające pushbacki narażają ich na śmiertelne niebezpieczeństwo. Aktywiści i aktywistki różnych grup pomocowych wciąż wychodzą do lasów z pomocą humanitarną, nie zajęła się tym żadna profesjonalna organizacja. W oficjalnej narracji władz graniczny mur powstrzymał migrację, jednak nie jest to prawdą. Zwiększa się za to liczba ofiar śmiertelnych, osób ze złamaniami i zranieniami.”
43. 6 czerwca 2023
NN czarnoskóry mężczyzna, ciało odnalezione na płycizna przybrzeżnej rzeki Świsłocz po stronie białoruskiej
„На границе с Польшей найден ещё один труп беженца
Вчера вечером, 6 июня, пограничным нарядом на границе с Польшей в ходе проверки береговой отмели реки Свислочь обнаружен труп неизвестного. Тело иностранца находилось в реке.
С целью установления обстоятельств произошедшего на место была вызвана следственно-оперативная группа. Погибшим оказался мужчина африканской внешности. На теле обнаружена переброшенная через плечо сумка с личными вещами.
С начала этого года белорусской стороной зафиксирована гибель 16 беженцев (7 человек – на границе с Польшей) из-за действий сопредельных стран ЕС, лишивших их права на убежище и защиту. Жестокость и насилие со стороны силовиков сопредельных «европейских» государств вынуждают людей, находящихся в уязвимом положении, выбирать опасные маршруты для пересечения внешней границы ЕС.”
(Государственный пограничный комитет Беларуси, 7 июня 2023, 10:45, https://www.facebook.com/GpkGovBY/videos/1179615139397988)
„Z przykrością informujemy, że 6 czerwca po białoruskiej stronie przy brzegu Świsłoczy znaleziono kolejne ciało. To już 46. śmiertelna ofiara kryzysu przy polsko-białoruskiej granicy. O znalezieniu ciała poinformował Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białoruś – wedle tych informacji ofiarą była osoba pochodzenia afrykańskiego.
To kolejna śmierć, której można było uniknąć. Kolejna śmierć, która powiększa ponure statystyki opresji na polsko-białoruskim pograniczu. Kolejna śmierć, która zapisuje się w historii. Kolejna śmierć, z którą będą musieli się skonfrontować zarówno wszyscy odpowiedzialni za wywołanie przygranicznego kryzysu, jak i nasze społeczeństwo.
Rodzinie ofiary i wszystkim bliskim jej osobom składamy kondolencje. Będziemy o niej pamiętać.”
(Grupa Granica, 9 czerwca 2023, 10:55, www.facebook.com/grupagranica)
„Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Kolejna śmiertelna ofiara wyłowiona z rzeki Świsłocz
Maciej Chołodowski
07.06.2023, 19:37
Kolejne zwłoki odnaleziono przy granicy polsko-białoruskiej. Tym razem znowu po stronie białoruskiej. Przy brzegu rzeki Świsłocz. Może to być jedna z ofiar całej grupy, która tu miała utonąć. To już 46. ofiara kryzysu humanitarnego na tej granicy. Z całą pewnością nie ostatnia.
O kolejnych zwłokach przy polsko-białoruskiej granicy poinformował w środę (7 czerwca) Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białoruś na swojej stronie internetowej.
Jedna z ofiar całej grupy?
W komunikacie białoruskich pograniczników można przeczytać: „Wczoraj wieczorem, 6 czerwca, straż graniczna na granicy z Polską, podczas kontroli brzegu rzeki Świsłocz, znalazła ciało niezidentyfikowanej osoby. Ciało cudzoziemca znajdowało się w rzece. Na miejsce zdarzenia wezwano ekipę dochodzeniową w celu ustalenia okoliczności zdarzenia. Zmarły był mężczyzną pochodzenia afrykańskiego. Znaleziono przy nim torbę z rzeczami osobistymi przewieszoną przez ramię”.
Na filmie dołączonym do tego komunikatu widać ciało przy brzegu rzeki nieopodal trzcinowiska. Białoruskie służby podały też, że w tym roku po swojej stronie granicy z państwami UE odnalazły ciała w sumie 16 uchodźców, w tym siedem przy granicy z Polską.
Jak pisaliśmy, 24 maja podlascy policjanci podali, że w granicznej rzece Świsłocz, w rejonie miejscowości Łosiniany w gminie Krynki, odnaleziono zwłoki. Według naszych informacji – mężczyzny o śniadej karnacji, w wieku 30 kilku lat. Stan rozkładu ciała miał wskazywać, że od około dwóch miesięcy przebywało w wodzie. Mężczyzna był obwiązany liną, miał na sobie plecak, na nogach gumowce. Jak nieoficjalnie ustaliła wówczas nasza dziennikarka Joanna Klimowicz, ciał w rzece mogło być w tej okolicy więcej. Jak pisała, prawdopodobnie dwa kolejne ciała znajdują się na płyciźnie, w trzcinowisku po białoruskiej stronie rzeki. Wszystko wskazywało już wtedy na to, że utonęła tam cała grupa.
Grób bez żadnej tabliczki
Uwzględniając dane aktywistów i aktywistek niosących pomoc ludziom w drodze na granicy polsko-białoruskiej, mężczyzna, o którym w środę [7 czerwca] wspomniała białoruska straż graniczna, byłby 46. ofiarą śmiertelną kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy (po obu jej stronach). Najczęściej przyczynami tych zgonów było utonięcie lub wyziębienie organizmu.
Tymczasem w najbliższą sobotę (10 czerwca) na cmentarzu w Białowieży o godz. 14 ma rozpocząć się pogrzeb Etiopczyka, którego ciało wolontariusze i wolontariuszki odnaleźli 16 lutego w Puszczy Białowieskiej.
Ostatnio na cmentarzu tym pochowano szczątki człowieka, które odnaleziono 12 stycznia tego roku nieopodal granicy w Puszczy Białowieskiej. Za pogrzeb odpowiedzialny był miejscowy ośrodek pomocy społecznej. Jak przekazał dziennikarz Piotr Czaban, działający w Podlaskim Ochotniczym Pogotowiu Humanitarnym, dyrektorka ośrodka przyznała, że nie było wywieszonej żadnej klepsydry informującej o ceremonii, bo „w decyzji prokuratury, która ośrodkowi zleciła organizację tego pogrzebu, nie było takiej wskazówki”. Grób został oznaczony słupkiem. Nie wywieszono na nim żadnej tabliczki informującej nawet o tym, że spoczywa tu NN. Po interwencji Piotra Czabana w piątek (9 czerwca) ma w tym miejscu pojawić się krzyż i tabliczka z informacją o tym, że spoczywa tu człowiek o niezidentyfikowanej tożsamości.
Kryzys migracyjny, a za tym humanitarny na granicy polsko-białoruskiej trwa od lata 2021 r. Mimo wybudowania 5,5-metrowej zapory zwieńczonej drutem i naszpikowanej elektroniką migranci i uchodźcy wciąż przedostają się do Polski od strony Białorusi. Wciąż trwające pushbacki – niezgodne z międzynarodowym prawem i orzeczeniami polskich sądów – narażają ich na śmiertelne niebezpieczeństwo.”
44. 20 czerwca 2023, Narewka
Zwłoki dwóch mężczyzn, Jemeńczyka i prawdopodobnie Syryjczyka, zaginionych w marcu 2023, wyłowione z rzeki Narewka nieopodal Janowa w gminie Narewka
„Śmierć na pograniczu.
W rzece Narewka ktoś miał zauważyć ciało i powiadomić służby.
Informacja potwierdzona.
Bez szczegółów w tym momencie.”
(Piotr Czaban, 20 czerwca 2023, 23:02, www.facebook.com/czabanrobiraban)
„Dwa ciała wyłowiono wczoraj z Narewki.
Informacje potwierdza policja.
Aktualizacja: Zwłoki były w stanie znacznego rozkładu. Dwa szkielety w ubraniach.
Sprawę bada prokuratura.
Kilka miesięcy temu zgłaszałem policji w Hajnówce zaginięcie w tym rejonie dwóch osób, których do tej pory nie udało się nam odnaleźć.
Aktualizacja: Przy jednym z ciał odnaleziono dokument wystawiony na Jemeńczyka. Podana była jego data urodzin. Jest taka sama jak data urodzin Jemeńczyka, który zaginął wraz z Syryjczykiem w marcu tego roku.
Ciała odnaleziono w przybliżonej lokalizacji zaginionych mężczyzn.
Jak informuje hajnowska prokuratura, zwłoki zatrzymały się na konarach drzewa. Były pokryte trzcinami i gałęziami.
Zgłoszenie dotyczyło na początku jednego ciała. Dopiero później okazało się, że były dwa.
Do ostatecznego ustalenia tożsamości zmarłych będzie potrzebne badanie DNA.
Prokuratura ma dane zaginionych z marca oraz kontakty do ich rodzin.
POPH – Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne i Hope&Humanity Poland pozostają w ciągłym kontakcie z bliskimi zaginionych”
(Piotr Czaban, 21 czerwca 2023, 08:09, www.facebook.com/czabanrobiraban)
„Dwa ciała wyłowiono z Narewki.
Te informacje potwierdza policja.
Od marca tego roku w tym rejonie szukaliśmy dwóch osób. Zgłaszaliśmy sprawę policji i sami wielokrotnie organizowaliśmy poszukiwania.
Do tej pory nie udało nam się odnaleźć zaginionych.
Ich dane przekazaliśmy policji.”
(Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, 21 czerwca 2023, 08:30, www.facebook.com/podlaskieOPH)
„Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Kolejne ofiary. Dwa ciała wyłowiono z rzeki Narewka
Maciej Chołodowski
21.06.2023, 09:21
Dwa ciała odnaleziono przy granicy polsko-białoruskiej. Wyłowiono je z rzeki Narewka. To prawdopodobnie już 48. i 49. ofiara kryzysu humanitarnego na pograniczu.
Informację o wyłowieniu wczoraj (20 czerwca) – w Światowym Dniu Uchodźców – dwóch ciał z podlaskiej rzeki Narewka przekazał dziennikarz, aktywista Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, pomagającego ludziom w drodze na granicy polsko-białoruskiej, Piotr Czaban.
Na jednym z portali społecznościowych poinformował: – Kilka miesięcy temu zgłaszałem policji w Hajnówce zaginięcie w tym rejonie dwóch osób, których do tej pory nie udało się nam odnaleźć.
Informację potwierdził w środę (21 czerwca) rano Marcin Gawryluk z zespołu prasowego podlaskiej policji. Przekazał w rozmowie z „Wyborczą”: – Zwłoki zostały znalezione w rzece nieopodal w miejscowości Janowo w gminie Narewka. Informację otrzymaliśmy o godz. 18.55. Na miejsce udali się nasi funkcjonariusze, którzy prowadzą w tej sprawie czynności pod nadzorem prokuratora z Hajnówki.
Jak mówi prokurator rejonowy w Hajnówce Jan Andrejczuk, postępowanie w tej sprawie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci – wskutek utopienia.
– Na tym etapie postępowania wykluczmy zabójstwo – zaznacza.
Zwraca uwagę, że ciała znajdowały się w znacznym stopniu rozkładu, mogły w rzece przebywać od jesieni – zimy ubiegłego roku. Były zaplątane w gałęzie drzew, znajdujących się w rozlewisku Narewki, gdzie je znaleziono. Wydostać je pomogli strażacy, przycinając gałęzie piłą mechaniczną. Okazało się, że znalezieni byli mężczyznami. W plecaku jednego z nich znaleziono dowód tożsamości. Ze wstępnych ustaleń wynika, że wystawiony był na obywatela Jemenu, urodzonego 1 stycznia 1997 r. W plecaku drugiego mężczyzny po wstępnym zajrzeniu do niego żadnego dokumentu tożsamości nie znaleziono (plecak ten, podobnie jak drugi, będzie jeszcze przeszukiwany). W obu plecakach były przedmioty osobistego użytku, jak ubrania. Jeden z mężczyzn był ubrany wielowarstwowo, na nogach miał buty gumowe, a na głowie kominiarkę. Oba ciała zostały przewiezione do Zakładu Medycy Sądowej w Białymstoku.
Z naszych informacji wynika, że to kolejne ofiary trwającego od lata 2021 kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Dotąd po obu jej stronach odnaleziono ich 47. Z całą pewnością jest ich więcej.
O przedostatniej z ofiar poinformował 7 czerwca Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białoruś. Odnaleziono ją przy brzegu rzeki Świsłocz (po białoruskiej stronie). To kolejna śmierć, której można było uniknąć.
Grupa Granica (skupiająca osoby niosące pomoc na granicy) zwracała wówczas uwagę: – Kolejna śmierć, która powiększa ponure statystyki opresji na polsko-białoruskim pograniczu. Kolejna śmierć, która zapisuje się w historii. Kolejna śmierć, z którą będą musieli się skonfrontować zarówno wszyscy odpowiedzialni za wywołanie przygranicznego kryzysu, jak i nasze społeczeństwo.
8 czerwca pisaliśmy o 47. ofierze tego kryzysu – 26-letnim Kurdzie Miranie Karim Habibie, który był poszukiwany przez rodzinę i polskich aktywistów od wiosny ubiegłego roku, a zmarł w Białorusi. Jego ciało wróciło do irackiego Kurdystanu, gdzie został pochowany.
Grupy pomocowe działające na polsko-białoruskim pograniczu mają obecnie informacje o ponad 320 zaginionych osobach. Około 100 udało się odnaleźć, ale tylko w tym roku aktywiści i aktywistki odnaleźli po polskiej stronie aż 12 martwych osób.”
„Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci dwóch osób, których zwłoki znaleziono w rzece Narewka
Sylwia Wieczeryńska
2023-06-21, 11:41; aktualizacja: 2023-06-21, 14:36
Prokuratura Rejonowa w Hajnówce (Podlaskie) wyjaśnia okoliczności śmierci dwóch osób, których zwłoki znaleziono w rzece Narewka niedaleko granicy z Białorusią. Jak podaje prokuratura, wszystko wskazuje, że są to ciała dwóch mężczyzn; ich tożsamość nie jest znana.
Ciała znaleziono we wtorek wieczorem w rejonie miejscowości Janowo (gmina Narewka) – poinformowała w środę rano podlaska policja.
Jak poinformował PAP szef Prokuratury Rejonowej w Hajnówce prokurator Jan Andrejczuk, zgłoszenie policja otrzymała od kobiet, które zauważyły ciało w rzece. Po przyjeździe na miejsce służb i prokuratora okazało się, że w rzece – jak mówił prokurator – znajdują się nie jedno a dwa ciała. W miejscu, w którym znajdowały się zwłoki, rzeka Narewka utworzyła niewielkie rozlewisko wśród powalonych drzew, a ciała były częściowo uwięzione między konarami. Mówił, że rzeka miała w tym miejscu głębokość kilkudziesięciu centymetrów, ale z relacji osób znających ten teren wynika, że w czasie roztopów woda może sięgać nawet półtora metra głębokości.
Andrejczuk powiedział, że akcja wyciągania zwłok była trudna i skomplikowana. Strażacy, by się dostać do ciał musieli wycinać konary.
Ciała przebywały w wodzie dłuższy czas.
„Mogła to być jesień, zima ubiegłego roku. Były one w stanie bardzo dalekiego rozkładu” – dodał.
Powiedział, że osoby te posiadały ze sobą plecaki, znajdowały się w nich przede wszystkim osobiste rzeczy, ale też rzeczy, które pozwalają na przetrwanie w lesie. W jednym z plecaków znaleziono dokument tożsamości wydany w języku arabskim, gdzie było zdjęcie mężczyzny. Jednak – jak zauważył prokurator – na tym etapie nie można stwierdzić, czy dokument należy do tej osoby.
Andrejczuk powiedział, że zwłoki zostały przewiezione do zakładu medycyny sądowej, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja. Budowa ciała, buty w większym rozmiarze, a także, biorąc pod uwagę znaleziony dokument – wskazują na to, że są to ciała dwóch mężczyzn.
Andrzejczuk powiedział, że śledztwo będzie prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, a powołani biegli postarają się określić tożsamość zmarłych i wyjaśniać okoliczności zgonu, jak długo przebywały w wodzie. Prokuratura wstępnie przyjmuje, że było to utopienie.
Wszystkie śledztwa dotyczące okoliczności śmierci nielegalnych migrantów – po przeprowadzeniu niezbędnych czynności przez właściwe miejscowo prokuratury rejonowe – przekazywane są do Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. Gdy zaczął się kryzys migracyjny na tej granicy, jesienią 2021 roku Prokuratura Regionalna w Białymstoku postanowiła, że sprawy dotyczące śmierci migrantów będą łączone i przekazywane do prowadzenia przez suwalską prokuraturę.
Tam prowadzone są obecnie dwa główne śledztwa, w których każdy przypadek jest oddzielnym wątkiem. W pierwszym śledztwie badane są okoliczności śmierci osób, których ciała znaleziono w pobliżu wschodniej granicy od jesieni 2021 – gdy ten teren objęty był stanem wyjątkowym – do końca 2022 roku. W drugim – przypadki odnotowane od początku 2023 roku. (PAP)”
„»Nagła śmierć« migrantów w rzece przy granicy
Martyna Bielska
23 czerwca 2023, 08:03
W rzece w okolicach podlaskiej wsi Janowo, przy polsko-białoruskiej granicy policjanci znaleźli zwłoki dwóch osób, których tożsamości na początku nie udało się ustalić. Jak podają śledczy, wszystko wskazuje na to, że w Narewce utopili się migranci. Prokuratura w Hajnówce wszczęła śledztwo.
Wieś Janowo leży niedaleko rzeki Narewki. To wieś oddalona o ok. 5 km linii prostej na południe także od Narewki, ale wsi gminnej w woj. podlaskim. Z miejsca, gdzie ujawniono dwa ciała, do granicy z Białorusią jest ok. 13 km.
Nagłe utopienie
W środę rano podlaska policja w lakonicznym komunikacie poinformowała w mediach społecznościowych o odnalezieniu w rzece dwóch ciał o nieustalonej tożsamości.
„Wczoraj wieczorem w rzece w okolicach miejscowości Janowo w gminie Narewka zostały znalezione zwłoki dwóch n/n osób. Policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzili czynności na miejscu zdarzenia” — przekazał zespół prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Na pytania Onetu o szczegóły i ustalenia, czy mogą to być ciała cudzoziemców, którzy przekroczyli wcześniej polsko-białoruską granicę, policjanci odesłali nas do Prokuratury Rejonowej w Hajnówce.
— Tutejsza jednostka prokuratury wszczęła śledztwo w sprawie nagłej śmierci dwóch osób w rzece Narewka, najprawdopodobniej migrantów — dopiero dwa dni po odnalezieniu zwłok, potwierdził Onetowi Jan Andrejczuk, prokurator rejonowy w Hajnówce. — Okoliczności i przyczyny zgonu wyjaśni prowadzone śledztwo i sekcja zwłok — dodał w okrojonej odpowiedzi.
Ciała w znacznym rozkładzie
Dziennikarzowi lokalnej Gazety Wyborczej jeszcze dzień wcześniej prokurator Andrejczuk wyjawił więcej szczegółów odnośnie do okoliczności odnalezienia zwłok.
Jedno z ciał zauważyły kobiety, które sprzątały nadbrzeże rzeki. Po przyjeździe ekip śledczych na miejsce służby natknęły się na kolejne zwłoki. Postępowanie prokuratury prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci przez utopienie. Na wstępnym etapie śledztwa śledczy wykluczyli zabójstwo.
Oba ciała są w znacznym rozkładzie. W rzece mogły przebywać nawet od jesieni/zimy zeszłego roku. Zauważono je zaplątane w gałęzie drzew, w rozlewisku Narewki. Śledczy ustalili, że to ciała mężczyzn. Pomogli je wydostać strażacy z użyciem piły mechanicznej. Przy zwłokach były też plecaki, m.in. z ubraniami. Jeden z mężczyzn był ubrany wielowarstwowo, na nogach miał gumowe buty, na głowie kominiarkę. W plecaku jednego z nich znaleziono dowód tożsamości wystawiony na obywatela Jemenu, urodzonego 1 stycznia 1997 r. W drugim plecaku dokumentów nie było.
Wedle wyliczeń dziennikarzy i przedstawicieli organizacji, które pomagają migrantom przetrwać w przygranicznych lasach i na bagnach, ustalonych ofiar kryzysu humanitarnego po obu stronach granicy Polski i Białorusi jest blisko 50.”
45. 31 sierpnia 2023
Zwłoki 22-letniego mężczyzny odnalezione na wysokości Białowieży po stronie białoruskiej (informacja aktywisty Mateusza Rybaka)
„Nieoficjalnie: Wczoraj po stronie białoruskiej niedaleko Białowieży zostało znalezione ciało 22 latka. Zmarł z głodu, pragnienia i zimna, tak twierdzi jeden z uchodźców.”
(Mateusz Rybak, 1 września 2023, 13:02, www.facebook.com/profile.php?id=100012385185064)
46. 1 września 2023
Solafa Ado Mustafa, 26-letnia Syryjka, ciało odnaleziono w okolicach Przewłoki w Puszczy Białowieskiej po stronie białoruskiej (Kamieniuki) w sąsiedztwie zapory granicznej (informacja uzyskana od grupy migrantów z Sudanu)